Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2009, 02:27   #7
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Nie wyznaje ani zasady, że istotna jest ilość sesji, bo i aktualnie mam ich sporo, a wyrabiam się bez problemu. Nie mając też większych problemów z trzymaniem się na odpowiednim poziomie. Chyba, że reputacje dostaje za ładne oczy.
Podobnie z tą interesującą sesją. Bo to również żaden priorytet.
Co więcej teoria nie mam ochoty = nie piszę, jest dla mnie po prostu kalekim pomysłem.

Interesują mnie dwie rzeczy, tutaj, w życiu, pracy, gdziekolwiek: konkurencja i konsekwencja.
Pierwsze, bo to jedyna rzecz, która jest w stanie mnie zmotywować. Rywalizacja to najpotężniejsza broń. Jeśli dostaję się do sesji, w której na miejsce były po 2-3 osoby, to zaczynam się nakręcać. Później kiedy jestem otoczony przez graczy, którzy są równie dobrzy, a czasem i lepsi. Sam podnoszę swój poziom.
A konsekwencja? Bo to jedyna rzecz, która sprawia, że czynimy postępy, że tworzymy coś wielkiego. Będziecie mieli przyjemność poznać jakiegoś pisarza, spytajcie czy pisze tylko kiedy wpadnie mu coś do głowy, czy może systematycznie, przynajmniej po stronie dziennie.

Prawda jest taka, że jaka sesja by nie była. Przychodzi moment, że walimy głową w ścianę. Można płakać, jęczeć i przeklinać niebiosa, bo wena nas opuściła. Tylko dokąd to prowadzi? Najpewniej do tego, że następnym razem też zdarzy nam się podobna historia [...], w końcu coś wpadnie nam do głowy. Z czasem oczywiście wszystko się powtarza. Efekt jest taki, że więcej jęczymy, niż robimy coś konstruktywnego.

Wpadanie w klimat może i niektórym pomaga. Moje "łapanie klimatu" kończy się przeważnie tym, że nie jestem w stanie już niczego napisać. Takie już jest to moje życie. Nie ukrywam, też czasem zdarza mi się zainspirować jakimś utworkiem. Czasem obrazkiem, filmem, nawet reklamą czy czymkolwiek innym. Wiadomo, inspiracja może brać się ze wszystkiego. Ja po prostu na niej nie polegam. Zostałem obdarzony dość bogatą wyobraźnią i z niej korzystam. Póki co wystarczy. Co nie zmienia faktu, że jeśli coś przyjdzie to na śmietnik nie wyrzucę.
 
__________________
And the dance continuous.

Obecnie nieobecny.
Rusty jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem