Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2009, 14:13   #1
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
[Neuroshima] Kruchy Lód (18+)

Było ich czterech. Kryli się za barykadą zrobioną z wszelkich śmieci dostępnych w pobliżu. Beczki, gruz, drewno, metal. Wszystko co się nawinęło pod rękę.

Mieli dobry sprzęt. Karabiny szturmowe M16A2 oraz ich krótsze wersje M4A1. Nawet mieli dwa podwieszane granatniki M203. Mieli całkiem dobre, lekkie, dopasowane do ciała zbroje ze złomu. Dobre stalowe hełmy. Dużo amunicji. W końcu należeli do sił zbrojnych, które uważały się za U.S. Army.

Sprawdzian ich umiejętności nadszedł bardzo szybko. Ledwo godzinę od otrzymania przydziału na północnym wylocie międzystanowej z Denver, w wypalonych do cna, sczerniałych ruinach jednorodzinnych domków zaroiło się od cieni i odgłosów. Nadchodzili.

W większości to byli zwyczajni degeneraci. Ludzie, którzy zeszmacili się z różnych powodów do stopnia gorszego niż zwierzęcy. Wśród nich byli także chorzy, oszalali i zmutowani. Większość z nich wyposażona była w zwykłe szmaty, prymitywną broń do walki wręcz oraz pistolety i karabiny będące samoróbkami. Nie mieli pancerzy, granatów, środków leczniczych, dobrej broni... w zasadzie nie mieli niczego.

Jak Moloch zmusił ich do walki po swojej stronie? Nie wiadomo. Może zrobił im pranie mózgu, może szprycował ich jakąś chemią. Nieważne.

Teraz zaczęli wybiegać, złaknieni mordu i krwi, z ruin prosto na skrzyżowanie otoczone barykadą ze śmieci i worków z piaskiem. Zaczęli też strzelać, lecz bardziej przypominało to pokaz fajerwerków lub wiwatowanie niż cokolwiek innego.

Cztery czarne lufy amerykańskich karabinków plunęły ogniem, kładąc pokotem kolejnych społecznych wyrzutków. Padali wszyscy, wrzeszcząc w bólu i wywijając spazmatyczne tańce agonii, przypominające śmiertelny breakdance.

W końcu żołnierze przerwali ostrzał. Blisko trzydziestu łachmaniarzy pokrywało ulicę, chodniki i coś, co kiedyś mogło być trawnikami. Zaległa cisza, która jednak rychło została powtórnie przerwana.

Z ruin wyjechało niewielkie podwozie, wyglądało jak odchudzony quad. Do niego przymocowana była jakaś skrzynka z kablami i długi, zginany wysięgnik... na którego końcówce zamontowano jakiś cekaem, do złudzenia przypominający Browninga .30cal. Mobsprzęt.

Z miejsca zaczął pruć seriami kul z dziurawionej lufy, odrywając mnóstwo odłamków od umocnień na skrzyżowaniu. Suchy, metaliczny trzask szybko stawał się nudny dla ukrytych za barykadą żołnierzy, dlatego też jeden podczołgał się do niewielkiej dziury w zaporze i wsadził w nią swój karabinek.

Celowanie... strzał... siwa smuga pomknęła w kierunku mobsprzętu. Eksplozja rozerwała złom na kawałki.

Po chwili wyjechał kolejny, tym razem z czymś co wyglądało na drugowojenny MG42. Jeden z trepów aż sapnął ze zdziwienia, rozpoznając tą kosiarę. Suchy, wręcz "aksamitny" gruchot wydobył się z czarnej, dziurawionej lufy kaemu. Setki pocisków szatkowało bezlitośnie prowizoryczne umocnienia i znalazło kilka przesmyków, przez które bryznęła krew jednego z postrzelonych żołnierzy. Wrzeszczał z bólu. Drugi miał mniej szczęścia, gdyż jego zdziwienie po ujrzeniu broni Mobsprzętu zakończyło się na rozpaćkanej głowie.

Dopiero drugi granat 40mm powstrzymał strzelanie do kaczek. Eksplodował może półtora metra obok, nie niszcząc maszyny. Za to uszkodził jej napęd oraz przerwał kilka kabli. Wysięgnik zaczął się obracać bardzo szybko, sypiąc dziesiątkami kul wszędzie wokół.

Kilkanaście kolejnych, celnych pocisków z karabinów unicestwiło ostatniego wroga. Wybuch rozesłał wszędzie kawałki metalu.

Minęło może kilka minut, gdy ziemia zaczęła drżeć. Jeden z żołnierzy wstał i spojrzał na północ.

Ku Denver nadchodziła fala maszyn. Horyzont pokrył się błyskiem stali. Stal...

Strach odebrał mu mowę i chęć ucieczki. Tym bardziej, że wśród metalicznych kolorów ujrzał kilkanaście rozbłysków. Na niebie zarysowały się siwe smugi.

Kilka sekund później, wszystko wokół zostało zrównane z ziemią przez chmurę rakiet.


----------

Witam wszystkich na rekrutacji do nowej sesji w systemie Neuroshima.

Po klęsce mojej ostatniej rekrutacji na sesję Deus Ex, postanowiłem odpowiedzieć na chęci graczy z tematu "Najchętniej zagrałbym w..."

Sesja, przynajmniej na początku, opiera się całkowicie na zmaganiach ludzi w walce z Molochem. Miejsce akcji to ruiny miasta Denver, gdzie Moloch posłał bardzo silną ofensywę w niewiadomym celu. Do miasta zjechali się różni ludzie by je bronić. Denver, jako główny ośrodek wymiany informacji, sprzętu i zapasów dla wojsk ludzkich z całego Frontu, nie może upaść przed Bestią.

Oprócz wojsk stylizujących się na dawną armię USA są tu także niezależne grupy militarne i paramilitarne, kompanie najemników, wolni strzelcy oraz zwyczajni ludzie którzy chcą dokopać maszynom.

Postacie graczy nie mają ograniczeń co do wyboru Pochodzenia, Profesji, Cech, Organizacji i Sztuczek (Sztuczki zaś obowiązują tak z edycji podstawowej, jak i 1.5, tak samo jeśli chodzi o zakup Sprzętu). Obowiązuje za to normalne tworzenie początkującej postaci.

Sesja z początku będzie skupiała się na wyjątkowo intensywnej walce z Molochem o wypalone ruiny wielkiego miasta. Dlatego też spodziewajcie się koloru Stali z pewną domieszką Rtęci. Na Rdzę nie ma czasu, a na Chrom już za późno.

Później, jeśli chodzi o kolory, role się odwrócą - przewaga Rtęci nad Stalą.

Wstępny termin zakończenia rekrutacji ustalam na przyszłą niedzielę, 03.05.2009. To daje wam tydzień na stworzenie kart postaci, i uważam, że to w zupełności wystarczy jeśli komuś chce się grać.

Posty planuję pisać 2 razy na tydzień, jednak znając tutejsze... zwyczaje... pewnie będzie raz na tydzień albo i rzadziej (ale wtedy to pogonię element wywrotowy).

Un commentaire?
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline