Nicolas "Szrama" le Cosse
Gdy usłyszał słowa podziwu ze strony sir Williama uśmiechnął się delikatnie- próżność to jedna z jego wad. Uwielbiał słuchać o swojej potędze, wspaniałości... Gdy pewnego razu usłyszał w karczmie pieśń o nim, kazał grajkowi grać ją w kółko, za każde wykonanie płacąc mieszkiem kordinów. - Doryjski szlachcic? No cóż, myślałem że ta szlachetna grupa ludzi powoli się wykrusza!-zawołał z (odrobinę sztucznym) podekscytowaniem- ale lubił doryjczyków, więc kontunuował- Tożto wspaniała wiadomość! Najwspanialszy rzemieślnik jakiego znałem był właśnie doryjczykiem! Prosiłem go o figurę św. Łukasza i wykonał ją- w ogromnym pniu dębu, z pełnią szczegółów i naturalną wielkością- w ciągu tygodnia za marne 35 kordinów! Tak, to był fachowiec jakich mało! Zresztą mój przyjaciel, niejaki Travis z Mardeyliss, pochodził z Dorii! Był to strateg i dowódca jakich mało- zapewne o nim słyszeliście. Zginął jak przystało na prawdziwego rycerza- w obronie swoich ziem przed hordą najemników- lecz walczył i wlaczył, mimo tego iż jego brzuch był pocięty w około szesnastu miejscach! Zginął dopiero w momencie, gdy najeźdźcy zostali odparci i zdążył uściskać swojego syna i przekazać mu- słownie- cały majątek. Wyjątkowo szlachetny człowiek!- powiedział tonem pochlebcy zafascynowanego Dorią Nicolas, poczym zerknął za butelką jakiegoś trunku. Szybko odnalazł wino, które stało w rogu izby. Spojrzał na nie wymownie, poczym mruknął-Może toast za naszą wspaniałą przyszłość?
Już zmierzał w kierunku trunku, gdy nagle drzwi ponownie się otworzyły- i stanął w nich sam della Madre. Le Cosse mało nie jęknął z wrażenia- doryjczyk, a potem jeszcze owy znany bohater Agarii!
-Na Jedynego! Zdjąłbym przed Tobą, panie, kapelusz, gdyby nie leżał na kanapie!- zaśmiał się cicho, poczym kontynuował- Wybaczcie, że się nie przedstawiłem. Jestem Nicolas le Cosse, licencjonowany inkwizytor papieża Magnusa V, aktualnie w stanie zawieszenia- ale to właśnie się zmienia. Strasznie miło mi poznać tak znaną osobistość jak Pan, della Madre- zaprawdę słyszałem o panu wiele opowieści! Czy ten szturm na wielką hordę heretyków, gdzieś daleko w Nubrii, to parwda? Mógłbym usłyszeć tą historię z ust samego obrońcy Nubrii?
Tak, le Cosse był naprawdę podniecony. Zawsze interesowały go wojny, podboje, wojsko- czasem nawet żałował, że mimo wszystko nie został dowódcą. Teraz zaś przysiadł w fotelu i spoglądał z zainteresowaniem na twarz rotmistrza.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |