Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2009, 22:20   #8
Sonadora
 
Sonadora's Avatar
 
Reputacja: 1 Sonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemuSonadora to imię znane każdemu
- Carmellia! – ze snu wyrwał ją głos Tengira. Przetarła zaspane oczy i rozmasowała bolący kark. Nie była przyzwyczajona do tak długich podróży wozem, dlatego kiedy dopadło ją znużenie ucięła sobie drzemkę. A opieranie się o twardą skrzynkę na sery to niezbyt wygodny sposób na odpoczynek.
Spojrzała na mężczyznę. Nie był zbyt rozmowny, toteż nie zdziwiła się, że nic więcej nie powiedział. Jednak nie było to konieczne – po nagłym poruszeniu i krzątaninie reszty podróżnych domyśliła się, że wreszcie docierają do celu.

Zebrała swoje rzeczy, przyciągnęła bliżej plecak i znów przyjrzała się towarzyszowi. Wciąż był dla niej zagadką. Poznali się nie tak dawno, szła wtedy przez las, kiedy zauważyła atakujących go zbójów. Była ich piątka, pomyślała, że sam nie miałby zbyt dużych szans. Razem rozprawili się z nimi i dalej podróżowali już razem. Okazało się, że nie był zbyt towarzyski, przeważnie milczał i był skryty. Zastanawiała się czy ma coś do ukrycia? W jego zachowaniu było coś dziwnego, był przesadnie ostrożny i podejrzliwy. O sobie mówił mało, udało jej się dowiedzieć tylko, że trudnił się ochroną kupców, podczas negocjacji handlowych. Mimo to nie podróżowało im się razem źle, nie wchodzili sobie w drogę.

Do Południowych Dębów wjechali budząc niemałą sensację. Mieszkańcy wychodzili na ulice by przyjrzeć się przybyłym. Dziewki spoglądały na przyjezdnych mężczyzn, kobiety jadące na wozie robiły wrażenie na miejscowych młodzieńcach.

Ferdinand odstawił ich do karczmy gdzie zostali powitani przez widowiskowo wymiotującego gospodarza. Nie zniechęciło to jednak Carmelli, zmęczenie dawało jej się we znaki i cieszyła ją wizja ciepłego posiłku i miękkiego łóżka.

Cała kompania zasiadła przy stołach przygotowanych przez pracujące w gospodzie kobiety i została przez nie obsłużona. Gdy już wszyscy zjedli i wypili jedna z kelnerek podeszła znów. Na tropicielce nie zrobiła dobrego wrażenia, wyglądała na taką, która każdą noc spędza w innym łożu. Wyraźnie obchodzili ją tylko mężczyźni, na domiar złego na dwie łowczynie patrzyła z co najmniej politowaniem. Co chwila rzucała sceptyczne spojrzenia na strój i włosy Carmelli, które nie były tak piękne i zadbane jak jej. Były zwykłe, ciemnoblond. Opadały na zielony płaszcz dziewczyny, który podkreślał kolor jej oczu – również tej barwy.

Z niezręcznej sytuacji i lekkiego zakłopotania wyrwał ją Mago. Zaczął rozmowę o broni. On też walczył dwoma orężami, próbował przekonać ją o wyższości wyboru tej samej broni, nie różnych. Niziołek podobał jej się zdecydowanie bardziej niż Tengir, był wesoły i ciepły i mimo różnic poglądów dobrze jej się z nim rozmawiało. Dlatego na jego pytanie o towarzysza na noc odpowiedziała:
- Ja z chęcią będę dzielić z Tobą pokój. Musimy jeszcze omówić znaczenie siły i zręczności w walce. Mam wrażenie, że dla Ciebie liczy się coś innego niż dla mnie.
 

Ostatnio edytowane przez Sonadora : 30-04-2009 o 08:06.
Sonadora jest offline