- Cóż, wypadałoby się przedstawić, skoro mamy razem pracować – zagaił rozmowę młody mulan, przez dowódcę w namiocie nazwany Menkauhorem. Miał charakterystyczną dla swojej rasy żółtawą karnację skóry, piwne oczy i splecione w długie dredy, czarne włosy. Ubrany był w długą, luźną szarą tunikę przepasaną czerwoną szarfą. Na wierzch narzucony miał długi płócienny płaszcz z kapturem. Pod rozchylonymi połami płaszcza widać było przecinający ukośnie pierś skórzany bandolier, z wypchanymi kieszonkami i dwa równierz skórzane pasy z mosiężnymi, misternie wykonanymi sprzączkami opinające mężczyznę w pasie. Z kieszonek jednego wystawały szyjki i koreczki kilkunastu fiolek i buteleczek z różnokolorowymi cieczami; drugi pas w podłużnych kieszeniach skrywał pergaminy, starannie zrolowane i opisane prostymi symbolami. Ubrania młodego mężczyzny dopełniały znoszone, skórzane czarne spodnie i solidne, podkute żołnierskie trepy. Przez plecy przerzuconą miał wykonaną z czarnego, połyskliwego drewna kuszę, a na ramieniu trzymał wielkie, dwuręczne, zakrzywione ostrze.
-Jestem Menkauhor Nimatare, z Imperium Mulhoradu – przedstawił się wyraźnie podkreślając swoje pochodzenie. - Znam się na tym i na owym... - A to jest Xeper – wskazał na ocierającego się o jego nogi dużego, czarnego kota. Kocur popatrzył na zgromadzonych przed namiotem najemników. Jego wielkie, zielone oczy bacznie zlustrowały każdego z nich. Na zakończenie kiwnął ogonem i miałknął przeciągle. Menkauhor pochylił się i delikatnie popieścił kota między uszami. |