Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2009, 12:02   #4
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu


Gustaw wolno sączył sok z lodem z ciężkiej szklanki, wolno obracając ją w dłoni. Był w pracy, więc stojącą w barku szkocką obdarzył tylko pełnym tęsknoty westchnieniem i wrócił do studiowania zalegających przed nim na wykonanym z wiśniowego drzewa biurku dokumentów. Dane, jakie spływały do niego były co najmniej niepokojące. Oczywiście, prawdopodobieństwo wystąpienia tychże było niejako wkalkulowane w całość przedsięwzięcia. Można by rzec, że bez nich, nie byłoby sensu przeprowadzać tych eksperymentów. Raporty z każdego kolejnego dnia zawierały jednak coraz wyraźniejsze przesłanki, że wyniki przestają być miarodajne. Na to Gustaw nie mógł sobie jednak pozwolić. Spokojnym, łagodnym muśnięciem uruchomił interkom i rozsiadł się jeszcze wygodniej w skórzanym fotelu, stanowiącym najważniejszy element wystroju jego biura.

-Wolf, proszę połącz mnie natychmiast z… -Gustaw zmarszczył brwi, kiedy zorientował się, że urządzenie nie zadziałało. Przez ułamek sekundy chciał jeszcze raz wcisnąć przycisk, jednak nie zrobił tego, będąc stuprocentowo pewnym, że przed momentem zrobił to prawidłowo. Oświetlenie w biurze nie zdradzało żadnych oznak szwankowania, tak więc wszystko powinno być porządku. Czyżby te nagle pojawiające się, czynniki wpływały na nawet tak proste Procedury? Jaka była ich przyczyna i jak poważny wpływ mogły one mieć na zadania jak i eksperymenty Gustawa Gotalandera? *

Czas by pan osobiście sprawdził, co słychać na włościach.-Przemknęło mu przez myśl, kiedy po dopiciu trunku opuszczał pomieszczenie. Sekretarce, jak zwykle pragnącej wymusić na nim co najmniej kilkanaście podpisów grzecznie odmówił i szybkim, acz stosownym dla jego wieku i statusu krokiem przemknął przez labirynt korytarzy kryjący się w gmachu mieszczącym filię jego korporacji. Po kilku chwilach, trzech rzecznościowych uściskach dłoni z grupami oprowadzanych inwestorów i istotnych gości dwóch skasowaniach siatkówki i linii papilarnych oraz zjechaniu kilku kondygnacji windą, dotarł wreszcie na miejsce. Dźwiękoszczelne drzwi rozwarły się przed Gustawem, otwierając dla niego pomieszczenie, dla którego „centrum dowodzenia” było chyba najlepszym określeniem…

[media]http://www.youtube.com/watch?v=c_IkUysQASQ[/media]

Kakofonia dźwięku dosłownie ogłuszała Gustawa, ten jednak nie dał po sobie poznać odczuwanego dyskomfortu. Współpraca z Wolfgangiem, lub raczej LoneWolfem, jak znano go w Sieci, był dla niego, człowieka „starej daty” trudną lekcją pokory. Stanął tuż obok chłopaka i poczekał aż ten zauważy coś poza treścią bombardującą go z kilkunastu ekranów, przed którymi obecnie obaj przebywali. Prawie tuzin z nich transmitowało obraz bezpośrednio z wszystkich newralgicznych punktów kasyna. Nie chodziło oczywiście o obraz istotny z punktu widzenia ochrony – obserwację pod tym kątem prowadziło w pokoju obok kilkunastu specjalistów. Wolf w zasadzie obserwował obecnie kilku podejrzanych osobników okupujących jeden z stolików do ruletki, w których Gustaw od razu rozpoznał jednego „dewianta” wraz z swoją zwyczajową obstawą. Akolita jednak zdawał się być jednak bardziej zainteresowany treścią pozostałych monitorów – przeglądaniem serwisu erotycznego, odtwarzanym z YouTube teledyskiem oraz dwoma forami internetowymi…


-Widzę, że masz coraz bardziej podzielną uwagę. –na wygłoszoną przez stojącego tuż za nim przełożonego bardzo spokojnym głosem uwagę, chłopak zareagował kilkusekundową paniką, zgubieniem okularów oraz rozpaczliwą próbą uporządkowania biurka i ekranów. Gustaw spokojnie, dając mu litościwie czas rozłożył przyniesione ze sobą dokumenty na biurku.
-Ekhm…-Wolfgang robił się na przemian to blady, to niemal purpurowy. Szybko przyciszył ą po chwili zastanowienia w ogóle wyłączył muzykę. Mieszał się w zeznaniach, niczym nastolatek przyłapany przez rodziców na masturbacji. Biorąc pod uwagę role mentora, jaką pełnił dla niego Gustaw, to co przed chwilą widniało na wiszącym przed nimi wyświetlaczu, oraz kosz pełen chusteczek do nosa sytuacja była wręcz analogiczna do tej z podanego przykładu.

-Niema dziś śladu po żadnych Mistykach, a ludzie zarażenie łagodnym wampiryzmem jeszcze się nie pojawili, tak więc, pewnie dziś nie będziemy mieli żadnych problemów z nimi…

-Mimo to, przyłóż się
-westchnął Technokrata.


Usiadł na fotelu obok swojego asystenta i przez chwilę w ciszy obaj przeglądali nagrania z ostatniej doby. Następnie starszy z nich rozpoczął mozolne porównywanie podkreślonych przez siebie na wydrukach danych, z zawartościami baz danych. Młodszy mężczyzn wrócił do swojej pracy, co i rusz jednak zerkając na swojego mocodawcę, podziwiając szybkość i wprawę, z jaką radził sobie z tym –jak się zdawało- tytanicznym dziełem. **


Kilko kolejnych godzin upłynęło im na pracy przy komputerach. Wolfgang kilkakrotnie opuszczał salę i przynosił ciepłą kawę oraz wyniesione z hotelowe restauracji przekąski.
Owszem wiedział, że mógł po prostu zamówić co chciał przez interkom, jednak Gustaw tolerował te jego wymykanie się, wiedząc że odrobina ruchu i aktywności fizycznej nie zaszkodzi chłopakowi, który przez te kilka lat zmienił się tylko tyle, że bardziej zarósł, przypominając teraz już wręcz wikinga, oraz wymienił okulary na jeszcze grubsze… Wreszcie nastał wieczór i Gustaw został zmuszony przez obowiązki do oderwania się od klawiatury. W momencie, kiedy wychodził z „centrum dowodzenia”, odezwał się jego – wyciszony- telefon. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż maszyna ta miała w sobie oprogramowanie, wysoce przewyższające możliwości nawet najdroższych z dostępnych na rynku gadżetów.

Treść otrzymanej informacji nieco zdziwiła Gustawa. Wiedział że warto mieć taki kontakt, jednak w zasadzie nie liczył że kiedyś go użyje. Utrzymywanie spokoju i status quo w Malmo zobowiązywało, jednak jak do tej pory udawało mu się to bez kontaktów z mistykami.

O ile mógł się oczywiście domyślać, że członkowie Tradycji będą zamieszani w tą sprawę, o tyle nie przypuszczał, że staną się ofiarą własnych knowań do tego stopnia, że będą potrzebowali nawiązać kontakt z kimś z jego strony barykady. Bo jak inaczej mógł interpretować takie zaproszenie?
Genialnie. Jeśli to nie będzie ważne, to ciekawe jak wytłumaczę się z tego Kontroli. Pozwolenie na kontakty z zainfekowanymi wampiryzmem to jedno, ale chodzenie na herbatki z tymi… pajacami. Ciekawe tylko czy będzie to ktoś z tych uważających że zbawią świat w nosząc szpiczaste kapelusze, i dumnie dzierżąc falliczne insygnia wracając do średniowiecza, czy ci samo okaleczający się sado-masochiści z fetyszem krwi.

Oni pewnie nas uznają za pracoholików.
-przyszło mu do głowy po chwili refleksji nad własnymi uprzedzeniami, które za chwilę przyjdzie mu pokonać przekraczając bramy domu wariatów. –Nam chociaż nie wyrastają rogi jak coś pójdzie w pracy nie tak…

Po kolejnej refleksji dodał sam do siebie – No, chociaż nie wyrastają tak dosłownie. Oraz oczywiście wtedy kiedy idzie za dobrze. Nieważne…



Jego BMW mknęło wieczornymi ulicami Malmo nie zatrzymywane przez żadne czerwone światło, korek czy roboty drogowe. Mimo że Gustaw nie był przekonany co do faktu, czy zawdzięcza tak szybkie i bezproblemowe przemieszczanie się o mieście łutowi szczęścia, czy też swojemu doświadczeniu, by nie rzec postępowaniu zgodnie z Procedurami. Niezależnie jednak od przyczyn, myśl że wszystko przebiega jak na razie przewidywalnie i bez przeszkód dodawała mu otuchy przed nadchodzącym spotkaniem…
Kiedy dotarł na miejsce, starał się zachowywać poważnie, jednak nie zdradzając oznak zdenerwowania. Wysiadając ze swojej limuzyny (nigdy nie preferował jazdy z szoferem, słusznie zauważając że jako członek Mas tylko przeszkadzał podczas stosowania oszczędzających czas Procedur) poprawił swój garnitur. Pewnym krokiem Gustaw Gotalander wkroczył do jaskini lwa…

Tak, bez wątpienia Gustaw miał do czynienia z osobami niespełna rozumu. Przebieg spotkania tylko utrwalił w nim to przekonanie. Co i rusz zerkał w jego trakcie w kierunku Waleria Ilijewa. Do tej pory omijała go przyjemność spotykania tego osobnika, pomimo że stali po jednej stronie barykady. Był jednak obcy i mógł nie do końca rozumieć delikatną strukturę na której opierał się spokój w Malmo. Jego obecność była jednak uspokajająca dla Gustawa – nic z danych które posiadał na temat tego osobnika nie łączyło go z Kontrolą, tak więc najprawdopodobniej był w tym miejscu na podobnej do niego pozycji. Nie można było jednak powiedzieć żeby budził on sympatię technokraty. Gotalander nigdy nie krył się ze swoimi wpływami i koneksjami…Było by to trudne czy wręcz niewykonalne przy jego trybie życia, o prowadzonych w Malmo badaniach już nawet nie wspominając. Owszem, w ramach cichego paktu o nieagresji przyjął kontakt od reprezentanta wrogiej mu frakcji, jednak uznał to za zachowanie czysto kurtuazyjne. Technokracja nigdy nie miała dużego wpływu na Malmo, pomijając to że jego przodkowie należeli do niej jeszcze przed transformacją z Porządku Rozumu, sięgając w historii swojej współpracy nawet kilka wieków wstecz. Nigdy jednak nie uzurpowali sobie prawa do przejęcia dominacji nad Masami w tym akurat regionie, ponieważ jedynym problemem z jakim potrzebowali się liczyć, była plaga wampiryzmu dosięgająca coraz liczniejsze grono mieszkańców… Bywały owszem i ciężkie chwile, kiedy wychodziły na jaw konotacje między New-agowymi Verbanami a nieco zbyt zainteresowanymi okultyzmem wampirami, jednak na dobrą sprawę działało to zdrowo, wręcz otrzeźwiająco na pozycję Gustawa jako lokalnego przedstawiciela Unii. Dla utrzymania jednak zadowalającego obie strony pokoju w mieście, Gotalander koncentrował się na kontrolowaniu i ewentualnym interwencjom w poczynania Sabatu, pozostawiając Mistyków w spokoju…

Teraz natomiast, właśnie dowiadywał się że według przywódcy lokalnych magów, był jego jakby podwładnym, któremu można wydawać polecenia. Zapewne „uprzejmość” wynikała tutaj z taktu i wyczucia etykiety, wrodzonego dla tego potomka mało obytych z zachodnią kulturą Waregów. Gustaw ze spokojem wysłuchał relacji na temat tajemniczych rytuałów, magii śmierci, oraz kółka wzajemnej adoracji jakie najwyraźniej zawiązało się między poszczególnymi Dewiantami. Bardzo uważnie notował w głowie wszystko co właśnie zmuszony był wysłuchać. Kiedy „przewodniczący” gremium zakończył swoją mało składną wypowiedź, świadczącą że o temacie ma pojęcie mniej więcej takie jak Gustaw o kulturze feudalnej Japonii, jedyne co mógł zrobić, to czekać

Dopił więc herbatę i w ciszy czekał, obserwując reakcję reszty zgromadzonych...***
 

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 04-05-2009 o 17:15.
Ratkin jest offline