Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2009, 15:03   #3
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Recco przyjrzał się uważnie zebranym. Cóż więc, z takimi teraz będzie pracował, niespecjalnie obchodziły go takie banały jak rasa, czy pochodzenia. Nauczył się, że o wiele ważniejsze są umiejętności, a poza tym nie był rasistą. Sam po wyjściu z namiotu dowództwa odszedł kawałek za resztą jego nowej kompani. Zastanawiał się, czy by się nie przebrać, ale uznał, że strój jaki ma na sobie jest odpowiedni. Recco nosił, ze sobą wiele strojów, a teraz miał na sobie bardzo praktyczny strój podróżnika. Skórzane spodnie i kurtkę z kapturem, oba barwione na odcienie ciemnej zieleni, praktycznie czarnej, kolory najlepsze do ukrywania się w cieniach, tylko amatorzy sądzili, że czysta czerń jest najlepsza. Czerń pozostawiała w cieniu czarną dziurę w kształcie postaci, co dla dobrego obserwatora było aż nazbyt oczywiste. Na nogach nosił, skórzane buty o miękkiej podeszwie, miał także plecak, również w odcieniach zieleni. Spod kurtki wystawała mu koszula, o dziwo luźno rozpięta i biała, idealnie zgrywająca się z jego włosami. Przy boku nosił zaś rapier, wyglądem przypominał te noszone przez szlacheckich fircyków, ci jednak, którzy go widzieli w całości dochodzili do wniosku, że to porządne, proste ostrze, rękojeść niebyła zdobiona, ale cala czarna, nawet garda taka była, w jakiś sposób, została zaczerniona tak jak i klinga.


Nagle usłyszał jak jeden z mężczyzn mówi.
- Cóż, wypadałoby się przedstawić, skoro mamy razem pracować – Zrobił pauzę dla efektu i dodał. -
-Jestem Menkauhor Nimatare, z Imperium Mulhoradu – przedstawił się wyraźnie podkreślając swoje pochodzenie. - Znam się na tym i na owym...
- A to jest Xeper – dodał wskazując na kota u swych stóp.

Recco nie zamierzał się wyśmiewać z człowieka, który pierwszy zaczął, ale jednak nie mógł puścić tego bez komentarza, wszak od tego zależało jego życie.
- Za mało konkretnie panie Nimatare. Na tym i na owym i przekupki z targowiska i dziwki z portu się znają. Jak mamy powierzać nawzajem sobie nasze życia to wolałbym wiedzieć, co znaczy to i owo. Patrząc na ciebie powiedziałbym, żeś albo zaklinacz co i od miecza nie stroni. Albo rycerz jakiś, co go mikstur nauczyli używać. Powiedz coś o sobie więcej. Was też się to tyczy - wskazał głową na pozostałych. A widząc wzrok oburzenia dodał - Spokojnie, nie pozostanę wam dłużny, a nawet więcej. Sam zacznę. Nazywam się Recco d'Aglo, szlachcic z pochodzenia, żeglarz i artysta z wyboru - zaśmiał się - A dla was szpieg i zwiadowca, jak trzeba to nieźle kłamię, i szukam informacji. Jak wam kiedyś zniknę z oczu, to znaczy, że jestem za plecami waszego wroga. Pamiętajcie o tym, bo pewnie nieraz wam ocali to życie. - Dodał już głosem całkowicie innym od tego na początku, teraz mówił chłodniej i konkretniej, a głos brzmiał, jakby wydawanie rozkazów było codziennością. Mało tego, głos brzmiał, jakby te rozkazy były wykonywane natychmiast. Spojrzał po nich, i doszedł do wniosku, że znowu zraża do siebie ludzie, ale do cholery z tym, lepiej niech go nie lubią, ale wszyscy żyją.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 04-05-2009 o 15:09.
deMaus jest offline