Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2009, 15:07   #563
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post Miee'sitil. Późne popołudnie.

Proszę pamiętać o włączeniu muzyki przed lekturą

Anzelm, reakcja drowki nie zaskoczyła Cię zbytnio. Phaere znalazła sobie najwyraźniej ciekawszą zabawkę niż tajemnicze znaki, gdyż wygłosiwszy swą przemowę odwróciła się do niewielkiego wodospadu wypływającego ze ściany, wyciągając w jego stronę ubrane w rękawiczki dłonie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=1x2RkClOSdY&feature=related[/media]

Z chwilą, gdy dłonie kobiety znalazły się nad mlecznym kamieniem wszyscy odczuliście, jak gdyby nadludzka siła porwała Was w górę, wyrywając niemal kończyny ze stawów, a dusze z ciał. Sala wiruje wokół Was, podczas gdy ze wszystkich sił staracie się utrzymać przytomność. Przed oczami z zawrotną prędkością przesuwają Wam się obrazy skalistej kotliny pełnej spalonych, zburzonych budynków, porozrzucanych kości, pogiętych, zardzewiałych zbroi; mieszając się z widokiem miasta w pełni chwały, oraz migawkami bitwy, jaka się tam rozegrała. Olbrzymie piekielne stwory, z rodzaju tych, jakie widuje się tylko w książkach walczące z zastępami zuithów i shalarinów; stada lilendów śpiewające bojowe pieśni wśród gradu strzał wysyłanych przez kościanych łuczników; zabójcze gałęzie hamadraid palone przez płomienie salamander i magów; a wszystko to oblane tęczowym światłem bijącym z wybuchów powodowanych przez moc tei'ner skierowaną na przytuloną do wschodniej skały czarną fortecę. Wokół Was latają strzały, kamienne pociski, spadający z wysoka martwi wojownicy i powietrzne wierzchowce... Huk bitwy jest ogłuszający.

W końcu świat przestaje wirować, a Wasza trójka upadac bezwładnie na trawę i kamienie - oszołomieni, półprzytomni... Dopiero po dłuższej chwili jesteście w stanie skupić uwagę na tyle długo, by przekonać się, że świątynne drzewo zniknęło, a Wy znajdujecie się w olbrzymiej górskiej kotlinie, otoczeni przez rozpadające się budynki, oraz rozsypujące się szkielety dawnych obrońców i napastników. Szczyty gór toną w czarnej mgle, która gęsto otula także ich niższe partie. Powietrze jest ciężkie, wypełnione odorem spalenizny, rozkładu i śmierci. Macie wrażenie, że z każdym oddechem wchłaniacie w siebie złowróżbną atmosferę tego miejsca, która sprawia, że z przerażającą jasnością zdajecie sobie sprawę ze swojej sytuacji: bez zapasów, wody, niemal bezbronni stoicie pośrodku domeny wroga.

W Imil.

***

[media]http://www.youtube.com/watch?v=RotxsUrmPfI&feature=related[/media]

Selena, Fosth'ka, nagłe tąpnięcie mocy przerwało Waszą konwersację i sprawiło, że obie upadłyście na ziemię z uczuciem, że wysoki, metaliczny gwizd zaraz rozerwie Wam głowy. Pełzniecie bezradnie po podłodze - czarodziejka fizycznie, tei'ner odruchowo wykonując podobne gesty - pragnąc chwycić się czegoś, ukryć przed obezwładniającą mocą wypełniającą Wasze całe jestestwa, próbującą wedrzeć się przemocą w Wasze serca i dusze.

Minęło zaledwie kilka sekund (choć wydawało się Wam, że Wasza walka o przetrwanie trwała wiele godzin) i moc zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Wisicie obie na środku sklepu w powoli rozwiewającym się kokonie z zielonej mgły i liści, który najwyraźniej ochronił Was przed... czymś, co odeszło. Po chwili stoicie już na podłodze, kierując się w stronę wyjścia.

Miasto wygląda tak jak przedtem - z wyjątkiem tego, że konie zerwały się z postronków i pognały wgłąb lasu, skąd dobiega Was ich przerażone rżenie. Jednak coś jeszcze się zmieniło, czujecie to obie. Wraz ze zniknięciem koni zniknęły z miasta wszelkie oznaki życia.

Zostałyście w Miee'sitil na prawdę same.

Koniec części drugiej.
 
Sayane jest offline