Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2009, 12:25   #3
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Frustracja Edgara pogłębiła się jeszcze, kiedy, na kilka dni przed doroczną zabawą, tradycyjnie kończącą rok szkolny, ojciec zapukał do jego pokoju.
Pan Benet był wysokim, szczupłym, wręcz kościstym gentlemanem o wydatnym orlim nosie i lekko już przerzedzonych włosach, które zwykło się określać jako mysi blond. Ojciec stanął w progu, w ręce trzymał niedbale złożoną mapę i jakieś pokreślone notatki, tak zazwyczaj wyglądały przygotowania pana Beneta do wszelkiego rodzaju rodzinnych wycieczek i wyjazdów. Godziny spędzone z nosem w przewodnikach, mapach i internecie, zawsze kończyły się tak samo. W połowie drogi gubili się, mama z tatą zaczynali się kłócić, przerzucając winą za pomylenie drogi, bo przecież ktoś nie zauważył tej małej, zbutwiałej tabliczki sygnalizującej, że za kilometr należy skręcić w prawo, zawsze jednak dzięki czuwającej nad ich rodziną opatrzności cali i zdrowi docierali na miejsce.

- Edgarze ustaliliśmy z mamą, że wyjedziemy w piątek wczesnym rankiem, żeby uniknąć korków, więc mój drogi, zacznij się już pakować - zakomunikował ojciec spoglądając na syna z nad zsuniętych na nos okularów.

- Ale tato w piątek jest impreza na zakończenie roku, przecież wiesz... - próbował protestować chłopak.

- Oj daj spokój, jesteś młody, przed tobą jeszcze mnóstwo prywatek i potańcówek, jak pójdziesz na studia sam się przekonasz, to pewnie jedne z ostatnich wakacji które spędzasz w rodzinnym gronie - pan Benet był odporny na jaką kolwiek perswazję - Poza tym z pewnością wiele osób, podobnie jak my wyjedzie już w piątek przed południem i mało kto przyjdzie na tą imprezę.

- No właśnie, sam mówisz, że jestem już dorosły - Edgar spróbował jeszcze raz.

Chłopak właśnie zdobył się na odwagę i w momencie kiedy ojciec zapukał do drzwi wystukiwał na klawiaturze telefonu numer do Bianki, którą chciał zaprosić na zabawę.

- Chciałbym zostać, pójść na imprezę... - zawahał się na moment widząc jak twarz ojca przybiera powoli czerwony odcień, a żyłka nad skronią zaczyna delikatnie pulsować.

- ...a potem mógł bym pojechać razem z Johnem i Tomem do wuja Toma, tego który ma stadninę koni, wszystko już ustaliliśmy, zgódź się proszę - chłopak wyrzucił z siebie, to co od dobrego tygodnia leżało mu na sercu.

- To mama i ja zaharowujemy się dla was, żebyście mieli wszystko czego dusza zapragnie! A ty co? - grzmiał ojciec - Nawet nie możesz poświęcić dla rodziny marnych dwóch tygodni w roku!

- Ale...- Edgar chciał coś powiedzieć, wytłumaczyć, że to przecież nie tak, że ojciec dobrze wie, że nie to miał przecież na myśli.

- Koniec dyskusji, albo jedziesz z nami, jako członek naszej rodziny, albo pakuj manatki i zacznij życie na własny rachunek, jak już ci do niczego nie jesteśmy potrzebni - Pan Bewnet uznał dyskusję z synem za skończoną, oddalił się do swych zajęć zostawiając Edgara z nieprzyjemnym ssanie w dołku, dławieniem w przełyku i szczypiącymi z bezsilnej złości oczami.


~




Kiedy opuszczali Londyn o świcie wszystko jeszcze tonęło w porannej mgle. Eminela spała cichutko na tylnym siedzeniu tuz obok Edgara, tuląc do siebie, swojego puchatego przyjaciela pana Georga. Chłopak oparł czoło o zimną szybę, na jego bladej z niewyspania twarzy malowała się rezygnacja i głębokie poczucie krzywdy. Jego koledzy wstaną pewnie za jakieś dwie, może trzy godziny i rzuca się w wir imprezowych przygotowań, ciekawe kto zaprosił Biankę. Edgar katował się tymi bolesnymi myślami, spoglądając na powoli budzące się miasto. Ludzi śpieszących do pracy, innych wracających do domów po nocnej zmianie, sprzedawców małych, lokalnych sklepików, którzy wystawiali na chodnikach skrzynki ze świeżymi warzywami i owocami. Przez lekko uchylona szybę do samochodu wpadł powiew wiatru niosący ze sobą zapach świeżego pieczywa, które właśnie dwóch rosłych mężczyzn wnosiło do sklepu w białych plastikowych kontenerach. Troll odprężył się nieco spoglądając na świat za oknem z nieco innej perspektywy, niedostępnej zwykłym, często pozbawionym wyobraźni ludziom. Starszy pan, w dresie udający się na poranny jogging, okazał się postawnym rudobrodym satyrem, koło którego niczym wierny piesek podążała mała chimera, łącząca w sobie cechy borsuka i imbryka w jakim zwykło się prażyć herbatę.

Niesamowite , pewnie przywiózł go z podróży do Japonii - z fascynacją pomyślał młody troll.

Niedaleko skrzyżowania dwóch kloszardów szarpało się o pordzewiały, załadowany śmieciami wózek z supermarketu, jednak Edgar widział parę Pukaczy walczących o lśniący pojazd o cudacznym, aerodynamicznym kształcie. Po kilku minutach opuścili ciasno zabudowany Londyn, ociec poczuł wiatr w żaglach i docisnął pedał gazu, co oczywiście wywołało falę protestów i pretensji ze strony mamy. Obudzona podniesionymi głosami rodziców Emma otworzyła zaspane oczka.

- Mamo... Gdzie jesteśmy...? Mamusiu...chce mi się siusiu! - usta dziewczynki ułożyły się w złowróżbną podkówkę.

Od tego czasu droga przypominała istny koszmar, postoje co dziesięć, piętnaście minut, to na siusiu to na piciu. Ojcu powoli zaczęły poszczać nerwy i oczywiście pomylił drogę. Po godzinie kluczenia, wyboistymi wiejskimi drogami, w końcu dojechali do szerokiej dwupasmowej drogi. Edgar wyjrzał za okno, widok zapierał dech w piersiach. Skały o fantazyjnych kształtach, porośnięte soczyście zieloną trawą i kępkami fioletowego wrzośca. W oddali skrzyło się bezkresne morze, a na wzgórzu majaczyła jakaś budowla, przywodząca na myśl ruiny bajkowego zamku.




Zaraz potem do jego uszu dobiegła słodka, nostalgiczna muzyka . Oczywiście nikt poza trollem jej nie słyszał.

- Może jednak to Whitby, nie okaże się tak śmiertelnie nudne - pomyślał z nadzieją Edgar.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 10-10-2009 o 12:25.
MigdaelETher jest offline