Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2009, 19:49   #23
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Dawno nikt nie pisał, więc muszę wkroczyć do akcji i reanimować Warsztaty .

- Rzygać mi się chce, jak na ciebie patrzę, Zero-zero-sześć - rzekła do białego kota zielona ośmiornica.
- Cicho siedź Q i dawaj zabawki - odpowiedział Kot.
- Nie Q, tylko Cthulu; kto to widział, żeby zatrudniać jakieś pchlaki w służbie Królowej!
- Dobra, Qtulu... A kto to widział, żeby jakieś zużyte owoce morza robiły za eksperta od uzbrojenia.
- Jak ja byłem wynalazcą, to twój dziadek jeszcze służył w Wehrmachcie więc się zamknij - Cthulu uciął rozmowę i wyjął skórzaną walizkę, którą dziarsko położył na stole.
- Oto magnum T-800 "Gołota", taki sam, jaki miała Ripley w "Obcym 3". Dołożyliśmy do niego GPS, ABS, a jak dokupisz do niego na allegro kardridż, to będzie nawet robił frytki.
- Fajny... Jedna seria wystarcza na 53 sekundy?
Cthulu skinął głową i wyciągnął kolejną zabawkę.
- A to dmuchana mysza. Wydział Psychologii stwierdził, że to pomaga w utrzymaniu morale wśród agentów...
Oczy 006 niebiezpiecznie się zaświeciły.
Ośmiornica wyciągnęła zaś maleńki pakuneczek.
- To z kolei z wydziału broni chemicznej. Herbatka z cannabis. Prosto z Holandii. Da ci powera na jakieś dwadzieścia minut, ale potem zgon murowany. I przykre zejście.
- To zupełnie jak twoja stara.
- Ach, Zero-zero-sześć... Nigdy nie dorośniesz - żachnął się Cthulu - W szczegóły misji wprowadzi cię M.

M, czyli stara, wymalowana jak burdelmatka kocica siedziała za biurkiem i obżerała się Kitekatem. Kawałki galaretowatego mięsa osiadały jej na wąsach, tworząc wokół pyszczka brunatne zacieki.
- wejść! - zabełkotała M, gdy rozległo się pukanie do drzwi - Ach, to ty Zero-zero-sześć. Siadaj.
Biały kot, z czerwoną kokardą posłusznie usiadł na krześle.
- Ta misja będzie nietypowa - M napchała sobie do pyska kolejną porcję Kitekatu - Widzisz, kiedy powiedzieliśmy, że reszta kociąt twojej matki zdechła, to nie była do końca prawda...
- Co?! - 006 zerwał się z miejsca. Z łap wysunęły mu się centymetrowej wielkości pazury.
- Uspokój się Zero-zero-sześć - mruknęła M - Do zeszłego tygodnia, myśleliśmy, że jesteś jedyny. Według naszych danych, wszystkie kociaki z Czarnobyla wyzdychały w przeciągu kilku lat... No oprócz ciebie...
- Do zeszłego tygodnia?
- W zeszłym tygodniu, nasz wywiad odkrył potężnie ufortyfikowany psi obóz koncentracyjny. Jak wiesz trzymają tam naszych jeńców wojennych..
M wyświetliła na monitorze kilka zdjęć. Przedstawiały one szarego kota, bliźniaczo podobnego do 006.
- To Bożydar Aldona Pająk. A właściwie, komendant Pająk. Twój brat.
Zero-zero-sześć upadł z głuchym plaśnięciem na krzesło.
- Skąd wiecie, że to mój brat?
- Ma ten sam irytujący nawyk lizania jaj podczas obiadu co ty - odpowiedziała M - A pozatym zrobiliśmy badania DNA.
M przerwała na chwilę, żeby napchać sobie do pyska kolejną porcję Kitekatu.
- Dowiedzieliśmy się, że naukowcy Psów zdążyli porwać go z miejsca wybuchu. Odchowali go i wyszkolili na szpiega...
- Przeszedł na ich stronę.
- Nie do końca z własnej woli. Twoją misją jest zwerbować go na naszą stronę... Lub zabić.
Zero-zero-sześć patrzył na zdjęcia w milczeniu. W końcu odezwał się; jego głos był ściszony i pełen napięcia.
- Gdzie jest ten obóz?
- W sektorze A2, za żyznym polem marchewek, tuż obok wiśniowego sadu pana Jana... Powodzenia Zero-zero-sześć.
M po raz kolejny malowniczo napchała sobie galarety do pyska.

006 patrzył ze swojej kryjówki na obóz, leżący na pagórku nieopodal sadu. Psy w mundurach, z wyraźną czaszką i dwoma błyskawicami, przechadzały się, patrolując okolicę. Agent w służbie Królowej dopijał ostatnie łyki herbatki z cannabis. Czuł już orzeźwiającą energię rozchodzącą się po jego ciele.
Zero-zero-sześć założył na łeb skarpetę i ruszył powoli do przodu. W mroku rozległy się ponure wystrzały z T-800 "Gołoty"...

Skradając się po szybie wentylacyjnym, Zero-zero-sześć wpadł wprost do gabinetu komendanta Pająka.
Bożydar, zaskoczony, zerwał się z miejsca.
- Hello Kitty - mruknął, mlaszcząc obleśnie - Wreszcie się zjawiłeś, bracie.
- Wiesz kim jestem?! - zdziwił się Zero-zero-sześć.
- Oczywiście, że wiem. Oczekiwałem cię w swoim magicznym kurwidołku - odpowiedział Bożydar.
- Więc wiesz też pewnie, dlaczego tutaj jestem...
- Wiem... Ale zanim spróbujesz mnie zabić, posłuchaj... Koty celowo oddzieliły nas od siebie. To one są złą stroną w tym konflikcie. To one zabiły naszą matkę!
- Nieprawda! - krzyknął 006 - To Sowieci zabili naszą matkę!
- Nie! - ryknął Bożydar - To jest nasza matka! - gwałtownym gestem wskazał portret Władimira Putina, wiszący na honorowym miejscu na ścianie.
- Nieeee!!! - Zero-zero-sześć upadł na ziemię, śliniąc się obficie. Zejście po herbatce z cannabis, wyraźnie dawało mu się już we znaki.
- Teraz znasz prawdę - zasapał się Bożydar - Przyłącz się do mnie, a razem obalimy Putina i będziemy rządzić Sowietami, jak brat z bratem!
W tym momencie głowa Bożydara rozbryznęła się krwawą plamą na ścianie.
- Takie rządy, zawsze kończyły się chujowo - stwierdziła wysoka postać w garniturze, trzymając w dłoni dymiący jeszcze pistolet.
- Ktoś ty, kurwa?! - jęknął 006.
- I'm Bond, James Bond. MI6 stwierdziło, że dalsze utrzymywanie kotów w wywiadzie jest nieopłacalne. Zżeracie za dużo Kitekata, jesteście leniwe, i podszczywacie meble. I wpieprzacie paprotki. A jak się wam utnie jajka, to nie ma z was już w ogóle pożytku.
Zerozerosześć wpatrywał się w swojego gościa z niedowierzaniem.
- Niniejszym, od dzisiaj zastąpi was ludzki personel. Królowa będzie się musiała pogodzić ze zmianami.
- A co będzie z nami?..
- Większość z was pójdzie do schroniska. Część wysyłamy do Chin, mają tam przecież klęskę głodową... Ale jeżeli chodzi o Ciebie - Bond wzruszył ramionami - Sam rozumiesz, nie może być świadków.
James uniósł w powietrze lufę pistoletu. Trzy strzały, równie ponure co poprzednio, odbiły się głucho w betonowych ścianach obozu...

Aj hejt kats :P...

I obrazek:

 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem