Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2006, 00:32   #5
Templarius
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Zbiegający z działka Michio, słyszał tylko ze śluzy od działka dolnego przekleństwa Hektora. Zanim pobiegł szaleńczo korytarzem zauważył kątem oka wypełząjacego z niej towarzysza.
Koth przebiegając korytarzem w stronę generatorów i innej inżynierii, oprócz na Michiego, natknął się także na Firehanda, którego zręcznie wyminął.

Hector Fireahand
Wyłażąc z działka pluje krwią na ziemię.
-Cholera! Zajebałbym tych skurczysynów gdybym tylko miał rakiety! Szlag!
Podczas walki z myśliwcami, jedna z turbulencji cisnęła nim o pulpit sterowania. Rozciął sobie wargę. Boli jak cholera i chyba jeden ząb się nadkruszył. To tylko potęguje wściekłość.

Mijając krzątających się towarzyszy, Hektor chwiejnym krokiem, co chwila podtrzymując się zwisających kabli lub rur, dociera do swej kabiny. Jeśli przyjdzie im uciekać z tego statku, musi chociaż zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, chociażby te cholerne zapasowe baterie do miotacza. W zasadzie , prócz nich , i butelki dobrego samogonu, nie ma niczego co by się mogło przydać , a co można zabrać w nagłym przypadku. I tak jeśli ma zginąć, to zginie.

Gdy tylko wsadzi za pasek te klamoty, przedziera się przez statek, przypominający roztańczony pył kurzu w wichurze, korytarzami w stronę maszynowni.
-Pomóc w czymś, Koth? - krzyczy, nie kryjąc zdenerwowania i podniecenia, jeszcze nim wchodzi do pomieszczenia.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline