Berry rzuciła okiem na odczyty wskaźników. Coś tu nie działało. Zaraz zdała sobie sprawę co. Nie działał program wyznaczający najwłaściwszy tor wchodzenia w atmosferę. ~~Noto przerąbane~~
Ujęła mocniej drążek sterowania i spojrzała na Jerrana. Wydawało jej się, że przed chwilą spojrzał na nią jakby nie wierzył w jej umiejętności. ~~Ignorant. Wychodziłam już z gorszych opresji bez mrugnięcia okiem. Oni doskonale wiedzą co mają robić a krzyczenie rozkazów wprowadzi jedynie niepotrzebne zamieszanie.~~
Statkiem trzęsło coraz bardziej i cieszyła się, że siedzi teraz przypięta pasami. Hector i Koth zapewne odbijali się od ścian tam z tyłu. Kolejna silna turbulencja. Usłyszała krzyki zza pleców. Ukryła uśmiech. Zaczynało się. Przeszli przez górną warstwę atmosfery teraz zaczynało się najgorsze. Należy przelecieć przez obszar największych wstrząsów. - Chłopaki chwyćcie się czegoś wchodzimy w atmosferę. |