Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2009, 17:03   #2
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
Niewiele brakowało, a Mathew spóźniłby się na pociąg. Wszystko przez podekscytowanie, wywołane niedawno otrzymaną wiadomością o przyjęciu do Hogwartu - Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Przez pół nocy nie mógł spać, rozmyślając ze strachem o chwili, w której przegapia pociąg i - jak na ironię - przez te rozważania sam doprowadził do takiej sytuacji. Jego matka na szczęście przewidziała taką sytuację, bowiem po obudzeniu czekał na niego spakowany kufer i sówka zamknięta w klatce. Czasu jednak było niewiele, więc ubierał się w pośpiechu.

Droga nie zajęła im wiele, ale i tak przybyli na chwilę przed odjazdem. Nikogo nie zdziwił fakt rodzinki tachającej w klatce sowy i bagażu na wózku, ani też ich tajemniczego zniknięcia gdzieś w okolicy 10 peronu na stacji King's Cross.
Po przejściu prze barierkę Mathew wyczuł, że powietrze na peronie 9 i 3/4 jest jakieś inne. Magiczne. Wypełnione czymś, co od razu poprawiało mu humor.
Odwrócił się plecami do pociągu. Wiedząc, że ma mało czasu zaczął żegnać się z rodzicami. Matka ze łzami w oczach, kilka razy ucałowała go w oba policzki.
- Mamo, daj już spokój! Wszyscy się patrzą. - powiedział lekko zawstydzony chłopak. Uścisnął jeszcze ojca i machając do nich na pożegnanie podszedł - wraz z oprzyrządowaniem - do pobliskiego wejścia. Szarpiąc klamkę poczuł niemiły ruch w okolicach żołądka. Wagony są pozamykane, pewnie nie wpuszczą już do środka! Szybkim krokiem ruszył wzdłuż przedziału z nikłą iskierką nadziei, że jakieś drzwi pozostały otwarte. Para buchająca z komina i narastający syk uświadomiły go, że pociąg ma zamiar ruszać.

Na szczęście, kiedy pociąg już zaczynał swoją podróż po torach wprost do zamku, pewna młoda dziewczyna, stojąc w otwartych drzwiach do których właśnie zmierzał, wyciągnęła do niego pomocną rękę.
Razem wtaszczyli jego kufer i klatkę z sową. Na korytarzu Mathew wyprostował się i uśmiechnął do niej. Pomachał jeszcze do rodziców.
- Dzięki wielkie. - zwrócił się do dziewczyny. Powierzchownie przyjrzał się jej. Pozwoliło mu przypuszczać, że jest ona w jego wieku. - O mało co i przegapiłbym swój pierwszy dzień w szkole. - oznajmił z rozbrajającym uśmiechem.

Zamknął za sobą drzwi do wagonu. Kucnął jeszcze, żeby zawiązać sobie buty. Przerażony stwierdził, że założył skarpetki nie do pary. Wszystkiemu winien był on sam. "Trzeba było nie siedzieć tyle w nocy". Szybko zawiązał sznurowadło i wyprostował się, poprawiając spodnie i kołnierzyk przy bluzie. Miał nadzieję że obecna przy nim dziewczyna nic nie zauważyła. Nie chciał już z początku być rozpoznawalny przez rówieśników. A przynajmniej nie w taki sposób.
- Jeszcze raz dzięki za pomoc. - Dziwne uczucie przeszyło jego mózg. Z tego całego zamieszania zapomniał się przedstawić.
- Uh, tak w ogóle, to jestem Mathew. Mathew Purvis. Ale wystarczy Mathew. Samo Mathew. - Ekscytacja ciągle dawała o sobie znać. To nie było do niego podobne, żeby tak bez sensu rzucać słowa. Gdzieś tam, jak cichy głosik w jego głowie, przemknęła szybko myśl. "Zachowałem się jak idiota. Niefajnie.". Złapał za rączkę kufra i lekko go podniósł.

Rozejrzał się dokładniej po wagonie. Stali sami na korytarzu, a wszystkie przedziały miały zamknięte drzwi. "Wypadałoby poszukać sobie jakiegoś miejsca, nie będziemy przecież stać tak na korytarzu przez całą drogę.". Nie przestając się uśmiechać, czekał, aż nowo poznana rówieśniczka coś zaproponuje.
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>
Zielin jest offline