Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2009, 20:38   #4
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Werbunek Kanclerza był dla Anny Marii darem od samego Sigmara. Nie zamierzała więc z niego łatwo rezygnować. Zdobywszy zawczasu wszystkie potrzebne informacje, a nawet więcej, stała w korytarzu wraz z innymi petentami, spokojna o swój los. Nienaganne maniery, przyjemna dla męskiego oka aparycja oraz może trochę nadto kosztowności, którymi była przyozdobiona - z jednej strony wyróżniały ją spośród tłumu, z drugiej zaś, czyniły typową przedstawicielką płci słabej. Gdyby nie broń, może nawet ktoś uznałby ją za młodą, gorącą żonkę jednego ze skrybów, która nie może doczekać się powrotu ukochanego do domu.
Anna uśmiechnęła się szpetnie pod nosem, wiedząc, że aktualnie nikt na nią nie patrzy. Podobała jej się rola zblazowanej najemniczki. To przypominało początki...

Choć umysł zatonął wśród krwawych wspomnień, ciemnoniebieskie oczy raz po raz przesuwały się po sylwetkach obecnych, rejestrując każdy gwałtowniejszy gest czy poruszenie. Zimne niczym wody Morza Szponów źrenice ślizgały się z tą samą obojętnością po twarzach urodziwych i szpetnych, sylwetkach okazałych i drobnych. Elf czy człowiek... dryblas czy przeciętny gryzipiórek – wszystkich traktowała tak samo równo. Jak Śmierć.

Kiedy wreszcie nadeszła jej kolej, wypięła dumnie pierś do przodu i stanęła przed wskazanym jej skrybą. Była konkretna, zabawna i rezolutna, jak przystało na profesjonalistkę. Przedstawiła się przy tym jako uzdrowicielka – wojowniczka i już sam urzędnik, mimo że swoje zadanie przyjmował jako skalanie boskie, wyraził aprobatę dla takiej wszechstronności. Mimo to jednak człowiek jak ognia unikał tematu domniemanego zadania. Poinformowawszy kobietę o dniu i miejscu spotkania, życzył jej spokojnego powrotu, całkowicie ignorując wcześniej zadane pytania. Po jego zachowaniu Anna Maria poznała, ze nie tyle wstydzi się on swojej niewiedzy, lecz pragnie w niej pozostać.

„A to ciekawe...”

Odetchnęła głęboko, gdy wyszła z budynku, nic sobie nie robiąc na zainteresowanych falowaniem jej piersi najemników, którzy gromadzili się obok, by zapewne większą grupą udać na piwo i wieści posłuchać.Mrugnąwszy zalotnie do ogromnego wojownika, który aż gwizdnął na jej widok, ruszyła w kierunku swojej kamienicy. Należało wszak poczynić stosowne przygotowania w związku z wyjazdem do Hirchenstein. Wiedziała już bowiem, że jako osoba majętna, o nieskalanej reputacji, będzie mogła zatrzymać się w wygodnej posiadłości Kamili Reinmar. Ponieważ jednak nie wypadało damie podróżować samej, nawet jeśli nosiła broń, musiała zabrać ze sobą służącą – osobę najlepiej obcą, która nie będzie zadawać zbyt wielu pytań, a przede wszystkim – nie będzie interesować się poczynaniami swej chlebodawczyni.

Bawiąc się w drobnej, zwinnej dłoni pozłacanym naszyjnikiem, zdobiącym dekolt, Anna Maria wybrała się do domu tym razem nieco okrężną drogą, zahaczając o skromny przybytek Rhyi w północnej części miasta. Tutaj, jak przypuszczała, na schodach niewielkiej świątyni, siedziała żebraczka, prosząc o datek.


Anna podeszła bliżej i spokojnie przyglądała się proszącej. Żebraczka, choć skulona i szczelnie owinięta łachmanami, zauważywszy kobietę, podniosła w jej stronę rękę niemo błagając o pomoc. Spoglądając w puste oczodoły oraz twarz noszącą ślady tortury i przypalania, panna Däpfer wyjęła z sakiewki srebrna monetę i położyła ją na drżącej dłoni tamtej.
- Niech... – żebraczka już miała wymówić błogosławieństwo, lecz kobieta przerwała jej swym dźwięcznym, pięknym głosem.
- Opowiedz mi swoją historię. – brzmiało to bardziej jak rozkaz niż prośba.
- A po cóż ci ona, panienko? – zdziwiła się żebrząca, głos miała nadzwyczaj czysty, choć dźwięczała w nim nuta żałości - Moja historia to tylko łzy bólu i upokorzenia, niech Rhya ma cię w swojej opiece dziecko, byś nigdy nie doświadczyła choćby okrawka tego co ja...
- Opowiedz.
– tylko ponagliła Anna Maria, nie okazując jednak zniecierpliwienia. Zmarszczki na twarzy staruszki zafalowały, by na jej obliczu zamiast smutku pojawiło się zdziwienie. Chwilę obie kobiety trwały w bezruchu, po czym żebraczka, wrzuciwszy srebrny talarek do chudego mieszka, skinęła głową.
- Byłam służącą na dworze świętej pamięci jaśnie pana Fridricha von Abendschuzten, służyła tam wcześniej moja matka, moja babka i moja prababka, więc i ja za ich przykładem oddałam serce naszemu panu, pracując dlań ze wszystkich sił. Pewnie i moja córka by tam służyła, a miałam ci ja dwie piękne córuchny, gdyby nie... nieszczęście. Niektórzy mówili, że to nasz pan Fridrich z jakimś magiem nieopatrznie się pokumał i dlatego bogowie zesłali nań karę, ja jednak myślę, że... no po prostu, tak być musiało. Pewnej nocy szczuracy napadli ziemię pana, a gdy on ruszył z odsieczą, druga banda, co się wcześniej w lesie czaiła, napadła na posiadłość rodową. Wszystkie kobity, dzieci i starcy, cośmy zostali... wszystkich oni jak nie przez łeb, to do wora. Jam była z tych drugich, choć już szczerze wolałam los moich dzieciątek podzielić, bo oni je na moich oczach zarąbali... kurwie syny! – z gardła żebraczki wydobył się cichy szloch, lecz zebrawszy się w sobie, kontynuowała opowieść – Jak się potem okazało, na tortury nas wzięli, tak dla zabawy, coby czas sobie zająć do następnej draki. Dwa dni i jedna noc nas dźgali, łamali, palili, coponiektórych nawet jedząc żywcem... A potem odeszli. Tak po prostu. Widać ich bogowie, niech będą przeklęci na wieki, wezwali ich ku innemu dziełu zniszczenia. No i to moja opowieść panienko, skoro takaś ciekawa była, to ci ją dałam. Lecz więcej szczegółów tamtych dni niewoli nie domagaj się, bo choć to dawno było, wciąż słyszę płacze tych, których szczuracy na zabawy sobie przeznaczyli.
- Dziękuję ci za opowieść, mateczko.
– rzekła Anna Maria nadzwyczaj ciepło, aż broda staruszki zadrżała – Widzę, ze mimo przeżyć straszliwych, bogowie nie odebrali ci zdrowych zmysłów i dlatego w podzięce za historie, chciałam ci zaproponować, byś na czas mego wyjazdu, a być może także później, przyjęła na siebie obowiązek mojej służącej. Oferuję ci ciepły kąt, porządny posiłek rano oraz wieczorem i pięć miedziaków za dzień podróży, a w zamian żądam jedynie pełnego oddania z twojej strony.
- Ależ panienko! Ja przecież stara, brudna powsinoga jestem, pewno dużo młodsza i sprawniejsza służkę możesz sobie sprawić...
- Nie chcę młodej siksy, co to mi będzie nos do szafy wściubiać i zamiast czekać mego powrotu, za chłopami po stodołach latać. Potrzeba mi kogoś, kto rozumie, na czym dobra służba polega, a i drażniących pytań nie zadaje... A skoroś mówiła, ze oto u was tradycja w rodzinie była panom służyć, to czym się omyliła do twojej wiedzy.
- Nie panienko, jak Rhyę miłościwą kocham, ale sama rozumiesz chyba... lata już nie te, a i ślepota moja wiele mi zdolności odebrała...
- Lecz nie zdrowy rozsądek, a to najważniejsze.
Anna Maria wyprostowała się dumnie i zdecydowanym głosem zapytała – Jak cię zwą żebraczko?
- Thersa, panienko.
- Więc Therso, czy zgadzasz się służyć mi wiernie, dopóki taka będzie moja wola, aby zatrzymać cię u siebie?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline