Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2009, 21:35   #4
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Gdyby wszystko zależało od ojca, Mathew prawdopodobnie przybyłby na peron 9 i 3/4 jakieś pół godziny po odjeździe pociągu. Na szczęście matka była bardziej odpowiedzialna i na peron dotarli kilkanaście minut po 10. Jednak fakt, że po to trzeba się było zerwać o wschodzie słońca nie przysporzył nikomu dobrego humoru.

Szczególnie niepocieszony był Steven - ojciec nowego ucznia Hogwartu. Podczas podróży co jakiś czas narzekał, że to kompletna głupota jechać z Perth do Londynu, tylko po to, by syn pociągiem pojechał znów na północ do Szkocji. Ale cóż było zrobić, to był właściwie jedyny sposób by dostać się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa.

Koło 10 przedarli się przez korki w stolicy Anglii i dotarli na King's Cross.
Starszy Wallace w końcu przestał narzekać i zabrał się do wyciągania kufra z bagażnika. W tym czasie Mathew pobiegł po wózek. Szybko załadowali na niego bagaż i ruszyli ku peronom 9-tym i 10-tym.

Gy dotarli do barierki rozdzielającej oba perony, Elisabeth nachyliła się i wyszeptała do ucha swojego synka co ma zrobić, a żeby nie miał żadnych obaw, pierwszy poszedł ojciec, który po chwili zniknął na oczach wszystkich, chociaż mugole dookoła nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.

Mathew odetchnął i ruszył wolnym, równym krokiem w stronę barierki, pchając przed sobą wózek z jego kufrem i klatką z Ulrykiem, którego też żaden mugol nie dostrzegał.

Gdy dotarł do barierki widok zmienił się nie do poznania. Zamiast kilkunastu torów z najnowszymi modelami pociągów, zobaczył tylko jeden tor, a na nim stary (ale utrzymany w doskonałym stanie) parowóz, który wyglądał jakby żywcem wyskoczył z jakiejś książki. Zobaczył też tabliczkę z napisem "Peron 9 i 3/4". A więc jest na miejscu.

Ojciec podszedł do niego, objął go czule ramieniem i spytał:

- Poradziłeś sobie synu?

Mathew przytaknął. Po chwili za nimi pojawiła się matka i wspólnie ruszyli wzdłuż pociągu. Znalezienie o tej godzinie wolnego przedziału nie było dużym problemem. Najwidoczniej wielu czarodziejów miało cechy Stevena i przychodziło na pociąg w ostatniej chwili.

Wallace'owie wybrali trzeci wagon licząc od lokomotywy. Tata wniósł kufer do przedziału, a w tym samym czasie matka dawała synowi różne porady. By był grzeczny, uczynny i uprzejmy. By się pilnie uczył i nie rozrabiał. Mówiła mu to, mimo, że doskonale go znała i wiedziała, że to niemożliwe by jej syn tak się zachowywał. Po chwili pojawił się ojciec informując, że bagaż jest już w przedziale.

Rodzice rozmawiali jeszcze dobre pół godziny ze swą jedyną pociechą dając mu jeszcze przeróżne porady, które jednak często zaprzeczały sobie. Steven miał po prostu inne podejście do szkolnego regulaminu niż jego żona. W końcu matka wyściskała i wycałowała Mathew (nie bez uporu z jego strony), ojciec ograniczył się do jednego uścisku i ich synek wsiadł do pociągu.

Wychylił się jeszcze przez okno przedziału, by otrzymać życzenia miłego semestru i zapowiedź spotkania w święta. Po chwili usłyszeli od strony lokomotywy gwizd. Przy sąsiednim wagonie jakiś chłopak miał problemy z dostaniem się do środka, ale w końcu mu się to udało. Dosłownie w ostatniej chwili, bo zaraz potem buchła para, a lokomotywa powoli ruszyła do przodu.

Mathew machał swoim rodzicom obiema rękoma, a oni jemu odwdzięczali się tym samym do momentu, gdy pociąg nie skręcił i peron 9 i 3/4 zniknął z pola widzenia chłopca. Młody Wallace przymknął więc okno, zostawiając małą szparkę u góry, usiadł i rozejrzał się po przedziale. Potem wyciągnął pognieciony magazyn "Quidditch" i pogrążył się w lekturze.
 
Col Frost jest offline