Koth Evoc
Koth, nagle otworzył oczy i usiadł z przerażeniem, gdy kropelka mocnego alkoholu, powędrowała ku jego płucom. Jego twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora a z ust dobył się charkot. Złapał dłońmi za ubranie Hektor i przyciągnął jego twarz tuż przed swoją. Próbował coś powiedzieć jednak kolejny atak kaszlu nie pozwolił nawet na jedno słowo. Po chwili jednak udało się wykrztusić całe, składne zdanie. - Bardzo, kurwa, miło z twojej strony. Przypomnij mi żebym nigdy nie prosił cię o opatrzenie rany...
Położył się z powrotem na ziemi i przez chwilkę oddychał głęboko. - Co z innymi? Ktoś jeszcze przeżył?
Wysapał i ułożył się wygodniej. - Ja chyba muszę poleżeć. Kręci mi się w głowie.
__________________ I'm a person just like you
But I've got better things to do |