Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2009, 09:07   #8
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Byla sama. Z lekka zazdroscia obserwowala innych pierwszoroczniakow otoczonych tlumem rodziny i znajomych. Te wszystkie usciski, calusy, poklepywanie po plecach dla dodania otuchy, lzy radosci. Chciala ... Miala nadzieje, ze ojcu uda sie jednak oderwac na chwile od obowiazkow i przyjsc z nia tutaj. Niestety jej nadzieja musiala obejsc sie smakiem i krotkim:

- Powodzenia Sybillo.

W wykonaniu Olivera, szofera ojca ktory podrzucil ja przed glowne wejscie na stacje.
Brakowalo jej mamy. Niestety Elizabeth nie byla w stanie wstac z lozka by towarzyszyc jej w tej waznej chwili. To sie jednak wkrotce zmieni. Sybilla byla bowiem przekonana, ze w Hogwarcie znajdzie wreszcie sposob przywrocenie jej do swiata zywych. W koncu byla to szkola magii, ktorej dyrektorem byl sam Albus Dumbledore. To w koncu tam swoja kariere zaczynal Sami Wiecie Kto. Jezeli nie tam... Tym jednak zacznie sie martwic gdy juz bedzie pewna, ze nie tedy droga.
Gdy ponownie wrocila myslami do terazniejszosci pociag zaczynal powoli ruszac, a w jej przedziale zrobilo sie tloczno. Nie byla pewna czy jest z tego zadowolona, chociaz wiedziala ze powinna sie liczyc z tym, ze nie moze go zachowac tylko dla siebie. Wydawalo sie jej, ze nawet pytali ja o to czy wolne... Gdyby nie byla tak daleko od tego miejsca pewnie by cos napredce wymyslila zeby zniechecic ich do swojego towarzystwa. Teraz bylo juz jednak na to troche za pozno. Moze to i lepiej. Matka wiele razy powtarzala jej, ze powinna wiecej czasu spedzac z rowiesnikami. W koncu jest przeciez dzieckiem, a dzieci nie powinny przesiadywac calymi dniami wsrod starych woluminow. Dzieci powinny byc radosne i szczesliwe. Dzieci powinny miec normalne rodziny i dziecinstwo. Problem w tym, ze ona wcale nie czula sie dzieckiem. O tym jednak nie mogla matce powiedziec. W koncu to nie jej wina, ze jest jak jest.
Odglos drapania dobiegajacy z klatki umieszczonej na polce kazal sie domyslic, ze Pan Teofil sie obudzil i ma ochote powalesac sie po pociagu. Usmiechnawszy sie przepraszajaco do wspoltowarzyszy, wstala i wypuscila swojego pupila. Szary kot natychmiast skozystal z wolnosci zeskakujac na kolana dziewczyny siedzacej naprzeciwko. Kristin. Kristin Bloodrose, przypomniala sobie, ze tak wlasnie przedstwila sie jej towarzyszka.

- Przepraszam. Nie lubi klatek.

Powiedziala tonem wyjasnienia po czym uchyliwszy drzwi wypuscila kota na korytarz. Nie martwila sie zbytnio ze cos moze mu sie stac. Pan Teofil zawsze chadzal wlasnymi sciezkami i zawsze sppadal na cztery lapy. Byl w koncu kotem.
Uchylone drzwi sprawily jednak, ze do i tak sporej gromadki dolaczyl jeszcze jeden chlopak.

- Cześć, nazywam się Jordan Bravy.

Wyciagnieta dlon wygladala... Przyjaznie. Podajac mu swoja zastanawiala sie czy zdaje sobie sprawe ile ten gest mowi o nim samym.

- Sybilla Merediv.

Jej uscisk byl mocny i pewny, a takze dosc krotki. Okraszony przyjaznym ale dosc obojetnym usmiechem przekazywal wiadomosc, ze wlascicielka uznaje jego obecnosc i docenia dobre wychowanie jednak nie zyczy sobie naruszania jej przestrzeni wlasnej. Usciski dloni i usmiechy miala doprowadzone do perfekcji. Podgladajac ojca przy tych nieczestych sytlacjach gdy wydawal oficjalne przyjecia w domu, zdazyla sie sporo nauczyc o sztuce przekazywania informacji za pomoca gestow i mowy ciala.
Zajmujac ponownie swoje miejsce zalozyla niesforny kosmyk brazowych wlosow za ucho i wygladziwszy faldy szkolnej szaty odpowiedziala na pytanie Jonathana.

- Wyglada na to, ze dla nas rowniez jest to pierwszy raz. Zastanawialiscie sie juz do ktorego domu traficie?


Standradowe pytanie majace na celu wstepne rozeznanie w towarzystwie. Pewnie nie uslyszy niczego innego poza Gryffindor. Byla niemal pewna, ze zadne z nich nie powie Slytherin. Nie wygladali na osoby zainteresowane czarna magia, czystoscia krwi czy tez sposobami na podporzadkowanie sobie mugoli. Jednak kto wie, moze ktores z nich skrywa jednak jakies mroczne tajemnice odgrywajac role milego i radosnego dziecka. Gdyby ja ktos o to zapytal postawilaby na milczka z magazynem w dloni. Chociaz o nim raczej nie mozna by powiedziec ze odgrywa role milego i radosnego...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline