Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2006, 01:08   #24
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Jerran Korr

Jerran siedział w spokoju, starając się zapomnieć o bólu głowy rozsadzającym mu czaszkę. Głowę miał opartą o ścianę, ręką przytrzymywał wciąż opatrunek. Przymknął powieki, światło wdzierające się przez okna kokpitu raziło go w oczy, jeszcze dodatkowo potęgując ból. Zaschło mu w gardle, miał ochotę na łyk czegoś mocnego. Od razu poczułby się lepiej.

Gdy głos Hektora dobiegł do jego uszu, Jerran leniwie podniósł powieki. Natychmiast znów je zmrużył z powodu światła. Odjął nasiąknięty trochę krwią opatrunek od czoła. Rana nie była głęboka i krew już nie płynęła z niej strumieniem. Mimo wszystko piekło jak sto diabłów.
- Żyje, żyje... - mruknął beznamiętnie - Dekompresja i zbyt duży nacisk pasów na płuca dały się jej we znaki chyba bardziej niż mnie - dokończył powoli wstając.
Podnosił się spokojnie, aby nagła zmiana wysokości jego głowy nie wzmogła tego cholernego bólu. Niewiele to dało. Zmarszczył brwi w grymasie cichej agonii. Spod przymrużonych powiek spojrzał na Hektora, potem na Berry.
- Podałem jej tlen - powiedział podchodząc do dziewczyny i przykucając przy niej - mam nadzieję, że dojdzie do siebie.
Mówił szczerze. Naprawdę chciał, żeby odzyskała wreszcie przytomność. Może on sam zachowywał się czasem jak odludek, jakby nie przejmował się resztą załogi. Jednak przez ten rok przyzwyczaił się do nich. Chcąc niechcąc, byli jakby jego jedyną rodziną. Nie chciał, aby ktokolwiek z nich ucierpiał w jakikolwiek sposób.
Przetarł oczy. Miał wrażenie jakby miał w nich piasek.
- Widziałem że Hine ma się dobrze - powiedział ciągle trąc oczy. Po czym podniósł się spojrzał na Hektora - Ty chyba też jako tako trzymasz się na nogach. Co z Koth'em?
 
Malekith jest offline