Hektor Firehand
-Koth? A tak, leży przy maszynerii. Dostał w łeb podczas lądowania. Wychodzi na to, że tylko ja i Miche nie ucierpieliśmy kiedy wryliśmy się w planetę... - mówi szybkimi, urywanymi zdaniami, nadal wpatrzony w Berry. Nawet nie odwrócił wzroku na Korra.
-Może pójdziesz do niego, chyba jest z nim już lepiej, ale chodzić nie może... została przy nim moja flaszka... - Hektor nadal gapi się na Berry, jakby zapomniał o obecności kogokolwiek w promieniu kilometra. Z każdym dalszym słowem zresztą można odnieść wrażenie, że gada coraz bardziej do siebie.
Robi kilka kroków w stronę Berry, nadal trzymając się kabli i rur nad głową. Kiedy te się kończą, staje niepewnie na nogach, i chwiejnym krokiem podchodzi jeszcze bliżej. W kocu klęka przy niej, a raczej ciężko upada na kolana.
-Cholera... - wyciąga rękę, jakby nie był pewien, co zrobić.
Potrząsa nią delikatnie, trzymając dłoń na jej ramieniu. Drugą ręką dotyka jej policzka.
"Taka zimna."
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |