Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2009, 12:21   #10
Epimeteus
 
Epimeteus's Avatar
 
Reputacja: 1 Epimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znany
Dla Dehoga to był właśnie ten rodzaj niespodzianek jaki lubił. Obiecują ci lizaki a dostajesz tort czekoladowy. Z zadowoleniem słuchał, że sztampowa, niemalże treningowo bezcelowa misja nagle nabiera sensu. Technologie obcych rozmarzył się i odruchowo pogładził swój laptop, nie mogąc się doczekać aż będzie mógł rozgryźć ich zabezpieczenia i protokoły komunikacyjne. Skrzywił się tylko, gdy usłyszał, że towarzyszyć im będzie też i inny naukowiec, jakiś Europejczyk o dziwnym nazwisku, na dodatek jako dowódca. No cóż, będzie się z kim kłócić...
Z uwagą wysłuchał do końca briefingu zapamiętując wszystkie istotne fakty, pamiętając też żeby nie gapić się za bardzo na Carter. Szychom lepiej nie podpadać.
W końcu doczekał się. Cała czwórka stanęła przed Wrotami, z napięciem oczekując ich włączenia. Odgłos załączania każdego kolejnego symbolu napełniał go euforią i żądzą akcji, czego kumulacją było pojawienie się falującej, błękitnej tafli. Na jej widok a także na widok reakcji członków jego zespołu uśmiechnął się. Dla nich to też była nowość i oni też nie mogli doczekać się wyruszenia naprzód. Nabrał głęboko powietrza i ruszył razem z nimi.
To dopiero była jazda. Kręciło w głowie lepiej niż na rollercoasterze. Dobrze, że trwało tylko parę sekund, bo jak nic puściłby zaraz pawia. Po dobrym wejściu, wyjście wyszło Dehogowi nieco gorzej. Wypadł z wrót jak wystrzelony z procy, nie dał rady złapać równowagi, a co gorsze poślizgnął się na czymś śliskim i rozłożył się jak długi.
"Cholera" powiedział wstając i rozglądając się czy nie wchodzi komuś w linię strzału.
 
__________________
Nie pieprz Pietrze Wieprza pieprzem.
Epimeteus jest offline