Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2009, 13:08   #3
DeBe666
 
DeBe666's Avatar
 
Reputacja: 1 DeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodze
Kyle przeklął pod nosem. Miało być tak pięknie, ale akurat gdy już dobierałem się do żarcia musiał przylecieć ten buc, pomyślał. Na dodatek potwornie go suszyło.
"Jeść i pić" odbijało się dużymi literami w jego głowie.
Jego łachmany cuchniały jeszcze gorzej niż zazwyczaj w zamkniętym pomieszczeniu. Przy każdym oddechu uwalniał powalający bukiet zacieru z kartofli, starej śliwowicy i cebuli. Zlustrował groźnego mężczyznę wzrokiem.
Mógłby kopnąć ważniaka w brzuch i uciec, jak nie raz robił w Reversie, gdy zaczepiały go takie pacany. Niestety, nie był teraz w znanych sobie dobrze jak kieszeń uliczkach metropolii, w których mógł wodzić za nos każdego ważniaka. Poza tym doskwierało mu wycięczenie i zdawał sobie sprawę, że zbyt daleko nie ucieknie.
Dobra, czas na trochę porządnego łgania.
- Nazywam się Smith- rzekł z godnością prostując kołnież swojej starej, brudnej marynarki. Jeden zero dla mnie, na tym statku musi być z tysiąc Smithów, tak łatwo mnie nie zidentyfikują, pomyślał.- Zostałem przydzielony przez kapitana eee...- nazwisko, nazwisko, wymyśl coś. Przypomniał sobię notkę o "Aurorze" w gazecie. Jest! Mam- kapitana Kovalsky'ego.
Czy ten gość, którego wspominali w szmatławcu był Kovalsky? Chyba tak...
- Zostałem przydzielony przez kapitana Kovalsky'ego do inspekcji i kontrolowania dostaw zapasów. Ale wiesz, jestem tu incognito więc nikt nie może się dowiedzieć, kapujesz?- roześmiał się cicho, odsłaniając garnitur wybrakowanych, żółtych zębów. Jego czerwone policzki podniosły się i sprawiły, że małe wodniste oczka wyglądały jak szparki.
Zimny, cuchnący pot spłynął po jego brodzie. Wymacał w kieszeni łachmanów kawałek soczystej szynki i jakieś owoce ukryte w kieszeni ortalionowych spodni. Ma przechlapane jeżeli ten pacan go przyłapie. A jeśli goguś teraz nie uwierzy w stek bzdur które próbuję mu wcisnąć, biorę nogi za pas i chowam się w spiżarni. Mam nadzieje, psiakrew, że nie ma tu wszędzie dookoła żadnych kamer czy innego cholerstwa...
 
DeBe666 jest offline