Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2009, 11:38   #6
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
Start Aurory powodował dziwnie mieszane uczucia w samej tylko ekipie mechaników - strach, zwątpienie, nadzieję, szczęście - które to przerodziły się w cichy, choć radosny wiwat.
"A więc ruszyliśmy" pomyślał. "Nowy początek... No, to się zobaczy".


Od razu po starcie zapanowała weselsza atmosfera. Al miał pewność, że inni pasażerowie czują się podobnie. Powoli wstał i razem z ekipą zmierzał ku drzwiom do Hangaru.
Kevin, jeden z jego przełożonych powiedział:
- Szefie, teraz dopiero będziemy mieli pełne ręce roboty – zaśmiał się nerwowo.
- Nie szefuj mi tu! - lekki uśmiech pojawił się i na twarzy Giordinia. - To, że dowództwo wybrało sobie mnie na szefa wcale a wcale nie musi oznaczać że ja jestem lepszy. Pracując w zespole jesteśmy równi, a ja tylko koordynuje wszystko. Zwracajcie się do mnie Albert albo Al, do cholery! - odchrząknął i dodał po chwili. - Oczywistym jest, że jako szef, nie toleruje waszych sprzeciwów. - powiedział i krótko zaśmiał się.

W międzyczasie dotarli już do Queen'ów, które wcześniej były przez nich reperowane.
- No dobra panowie, teraz musimy dokończyć sprawdzanie tej kupy żelastwa. - Al, rozglądając się zauważył kilka kluczy i śrubokrętów rozrzuconych bez ładu po części hangaru. Oczywiście to on zapomniał je zapakować do skrzynki z narzędziami, był bowiem zbyt zajęty sprawdzaniem innych. Do ostatnich sekund przed wylotem pracował jeszcze przy myśliwcu. Po kilkunastu chwilach zebrał swój sprzęt do kupy.
- Pamiętajcie, że to że wam za to nie płacą, nie znaczy że ma to być wykonane byle jak! Jakiekolwiek niedociągnięcia są niedopuszczalne Swoimi czterema literami odpowiadam przed Komandorem, a uwierzcie mi, że lubię swój tyłek. No, to do roboty!

Przez pewien czas pracowali w milczeniu, przerywanym tylko chrząknięciami i kichnięciami. Potem, po sprawdzeniu jednego Astro Queena, reszta jego ekipy została podzielona na grupy i podesłana z wytycznymi co do reszty myśliwców. On sam naciągnął czapkę z daszkiem - jak to miał w zwyczaju przy pracy - daszkiem do tyłu, po czym zajął się majstrowaniem i sprawdzaniem Black Storm'a.
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>

Ostatnio edytowane przez Zielin : 07-06-2009 o 11:41.
Zielin jest offline