Temat mi się podoba. Sam go zresztą poruszałem w wyżej wymienionym topicu.
U mnie zastosowanie kostek różni się w zależności od nastroju drużyny. Czasem decydujemy się rzucać sporo, a czasem wolimy prawie wolną od kości opowieść. Nigdy chyba jednak nie używaliśmy w żadnym settingu "pełnej mechaniki". Zawsze tych kostek w pewnym momencie było za dużo i decydowaliśmy się grać na zdrowy rozsądek. Najczęściej kończy się to tak, że na gracza przypadają średnio ze trzy rzuty na sesje w najważniejszych momentach.
Nigdy przy tym jednak nie rezygnujemy z elementów storytellingowych. Jeśli nie opisze się ładnie działań albo zrobi coś wybitnie głupiego, konsekwencją będzie spory modyfikator ujemny do rzutu.
Nie wydarzyło się u nas jeszcze, by od rzutu ostatecznie zależało życie postaci w mniej istotnych sytuacjach. W finałowej, heroicznej walce zabójcy trolli z demonem postać gracza może polec ale już na pewno nie od miecza przypadkowego goblina na pierwszym lepszym trakcie. Tutaj co najwyżej zostanie ranna i zemdleje. Generalnie rzucamy dla dobra opowieści i klimatu, a nie przeciwko niemu.
Najbardziej emocjonujący rzut w mojej karierze, to rzut na ratowanie życia ukochanego przez graczy NPCa. Z sytuacji zdecydowanie wynikało, że ta postać powinna umrzeć ale gracze podczas leczenia wybłagali od losu (MG) ostatni rzut, który miał o wszystkim decydować. Napięcie było niesamowite i w powietrzu dosłownie czuć było walkę z przeznaczeniem.
Rzucamy też na zupełnie losowe rzeczy, w stylu "leci na was chmura strzał", by w miarę sprawiedliwie rozsądzić komu się ile dostanie. Tutaj też napięcie jest silne i przyczynia się najczęściej do budowania namiastki emocji, które w takim momencie muszą przeżywać postacie graczy.
Jak dla mnie - kostki jak najbardziej tak - ale z umiarem i dla dobra opowieści.
Ostatnio edytowane przez Tadeus : 07-06-2009 o 23:58.
|