Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2009, 13:15   #3
Ijon Tichy
 
Reputacja: 1 Ijon Tichy nie jest za bardzo znany
Dumar przetarł nieśpiesznie zalepione ropą oczy. Odrzucił na bok ciężką, puchową pierzynę i pozwolił by chłodne powietrze w chałupie owionęło jego potężną osobę. Napełnił swoje wydatne nozdrza, zapachem świeżej jajecznicy, od którego zakręciło mu się nieco w rzywocie. Bogumiła, która krzątała się już przy palenisku, odwróciła się do męża i podeszła do łoża z garncem kwaśnego mleka. Na jej twarzy, zmęczenie mieszało się ze złośliwym rozbawieniem.
-Ech, stary chłop a z sagana ciągniesz, niby osesek mleko przez cumelek... do zrzygania. - mówiąc to, postawiła gar na płaskiej skrzyni obok cierpiącego męża.
-Cichaj babo. Co za rejwach, psia jucha! Zara mje krew zaleje. A ty okno zawrzyj, bo ziąb leci. - zakończył swoją wypowiedź głośnym siorbnięciem. Mleko pozostawiło biały osad na jego sumiastych wąsiskach.
-Otworzyłam, bo dzieci spać nie mogły, tak żeś samogonem woniał.
-Do kaduka z nimi i z tobą, babo! - Krzyknął rozeźlony Dumar, jednak szybko opuścił wzrok pod srogim spojrzeniem małżonki. - Eee... koszule mi lepij podaj, kongredacyjia dziś, radzić będziem co z tą wojką czynić mamy.
Korpulentna kobieta, wyjęła ze sporego kufra pod ścianą białą tunikę i podeszła do wdziewającego skórzane portki męża. Podała mu ją bez słowa, po czym wróciła do paleniska. Nim Dumar skończył się mocować ze sznurkami koszuli, śniadanie było gotowe. Dziewczynki przybiegły po chwili. Ela, umorusana po zabawie z Burym - ich wielkim psiskiem, porwała tylko kromkę chleba i wybiegła z powrotem na podwórze, zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować. Tara która właśnie skończyła rozwieszać pranie w pokoju dziewczynek, spojrzała tylko z niechęcią na plecy znikającej siostry i usiadła przy stole, obok matki. Bogumiła uniosła wzrok znad talerza, był to wzrok który nasz kowal dobrze znał: "To przez ciebie jest taka, pobłażałeś jej, ręki na nią nigdy nie podniosłeś. I teraz proszę, żadnego pożytku dla matki. To twoja wina." Miał dość. Przegryzł tylko kilka kęsów jajecznicy, burknął coś co przy sporej dawce dobrych chęci, mogło być uznane za podziękowanie, wziął swój fartuch i wyszedł.
Pogoda sprawiła, że jego nastrój tylko się pogorszył. Nie odpowiadał na pozdrowienia, które posyłali mu mijani mieszkańcy Nysde. Gdy doszedł do zgromadzenia, zaczął przeciskać się gwałtownie między ludźmi w kierunku Domu Starszych.
Tylko jedna myśl świtała mu w głowie: "Ten cholerny dzień dopiero się zaczynał..."
 
Ijon Tichy jest offline