Zoran jadł niespiesznie jajecznicę usmażoną przez ciotkę Hildę. W chałupie został już tylko on i ona, wuj, kuzyni i kuzynki już od dłuższego czasu byli poza domem, najprawdopodobniej przy domu starszyzny.
-Idź już, bo się spóźnisz - ponagliła go ciotka.
-Było pyszne - rzekł Zoran wstając od stołu. Zoran przypasał miecz, sięgnął po zawieszony na gwoździu kapelusz i ruszył do drzwi. Wiatr i deszcz wtargnął do ciepłej izby gdy Hado opuszczał chałupę. Paskudny dzień wybrali na naradę
Zoran założył kapelusz i trzymając go jedną ręką ruszył na umówione spotkanie. Grzmoty i deszcz rozgoniło zebrane przy domu rady starszych towarzystwo. Co chwila jakiś chłop wpadał na Zorana, więc dopiero po dłuższej chwili dotarł do środka budynku.
Ostatnio edytowane przez Komtur : 12-06-2009 o 21:41.
|