Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2009, 13:39   #5
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Tiny
Olbrzym usiadł i obserwował bacznie "mięczaka". Wydawał się nie groźny, ale Tiny dobrze wiedział do czego zdolne są te małe niepozorne istoty.
- Jestem Tiny- odparł cicho, z pewną rezerwą - Jak się nazywasz, jak mogę Ci pomóc zabawny człowieczku?- gigant postanowił zaryzykować.
- Nazywam się Johan. Mieszkam niedaleko stąd, zaledwie parę mil na zachód - powiedział "mięczak" i wskazał ręką w prawą stronę - Wracałem właśnie od kuzyna gdy spadłem z tej skalnej półki i chyba złamałem nogę. Jeśli mógłbyś mnie zanieść do wioski. Tam już by mi pomogli, będę ci bardzo wdzięczny.
Tiny powoli analizował słowa rannego człowieka. Jego szlachetne serce, aż rwało się do pomocy tej biednej istocie. Miał jednak ciągle w pamięci okrutny napad jakiego dokonali współbraci tego "mięczaka" na jego wioskę. Nie tylko to jednak niepokoiło olbrzyma. Kamienna wyrocznia wyraźnie mówiła, że musi podążać na wschód tak długo aż dojdzie do ogromnego kamiennego mostu.
Gigant podparł głowę ręką i zamyślony zamarł w tej pozycji. Z zamkniętymi oczami wyglądał niczym wielka źle ociosana skała.
- To jak będzie olbrzymie - ponaglał człowiek - pomożesz mi czy nie?
Tiny jednak nie słyszał go i powoli analizował wszystkie za i przeciw.
Gdy na chwilę otworzył oczy ujrzał coś niezwykłego.

Małe przepięknie świecące robaczki latały niedaleko rannego mięczka. Błyskały się i mieniły różnymi kolorami. Olbrzym aż otworzył usta z zachwyty nigdy nie widział nic tak równie pięknego. Nachylił się by przyjrzeć się bliżej.
- Ej! - wrzasnął oburzony człowiek - Co robisz niezdarny gigancie? Chcesz mnie zabić?
Urażony olbrzym cofnął się szybko. Na jego kamiennej twarzy dało się odczytać wyraźną niechęć i oburzenie. Przyglądał się więc niezwykłemy widowisku z daleka. Przypatrując się fruwającym świetlistym robaczkom dostrzegł, że krążą one wokół klatki w której siedzi niewielka skrzydlata istota.

- Co się gapisz? - wrzasnął nagle człowiek i kawałkiem starej szmaty zasłonił klatkę - To moje! Wynoś się! Nie potrzebuje już twojej pomocy.




Thorius
Utytłany w błocie po pas i niemiłosiernie zmęczony krasnolud postanowił ruszyć na pomoc niezwykłemu zwierzęciu. Co go motywowało? Trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że krasnoludy prawie nigdy nie robią nic za darmo, więc i on pewnie liczył na jakąś nagrodę.
- Moje dobre serce mnie kiedyś zabije. Chyba że prędzej zrobi to wątroba. - Zaśmiawszy się tubalnie. Wyciągnął potężny topór, który spoczywał na jego plecach i tak szybko jak to tylko możliwe ruszył w kierunku czarnego jednorożca. Nagle tuż obok siebie usłyszał złowieszczy dźwięk. Nieprzyjemny dla ucha chlupot zabrzmiał tuż po jego prawie stronie. Coś wystrzeliło spod powierzchni i równie szybko jak się pojawiło, zniknęło w bagiennych odmętach.
- Co to do...? - Thorius niezdążył dokończyć przekleństwa, gdyż odjęło mu mowę po tym co zobaczył.

Coś wielkiego, oślizgłego z wijącymi się mackami wynurzyło się tuż koło leżącego jednorożca. Macki potwora tańczyły w szaleńczym tempie w powietrzu. Nagle jedna z nich uniosła zwierzę do góry. Koń zarżał potwornie. Jego jęk niósł się po lesie. Krasnolud stał jak sparaliżowany. Próbował ocenić swoje szanse w walce z tym monstrum. Jakby nie liczy jego szanse nie przedstawiały się zbyt zachęcająco. Stwór warknął doniośle i z wielki chlupotem zanurzył się w bagienne ostępy.
Thorius cieszył się że stwór zadowolił się jednorogim koniem, a jego zostawił w spokoju. Już miał wycofać się na z góry upatrzoną pozycję, gdy jego uwagę przykuło coś czego wcześniej nie dostrzegł. Ewolucje bagiennego krakena, sprawiły że na powierzchni ukazały się niezwykłe drzwi.

Solidne dąbowe drzwi prowadziły ewidentnie do jakiś podziemi. Krasnolud wiedział, że podziemia są równoznaczne z ukrytymi w nich bogactwami. Zapatrzony w niezwykłe wejście zastanawiał się co dalej czynić?
Podziemia mogły kryć naprawdę niezwykłe bogactwa, więc może warto było zaryzykować?
Z drugiej jednak strony mogły być kompletnie zalane i ze skarbów nici, a kraken tuż tuż.
Poza tym zejście do podziemi oddalało go do głównego celujego wyprawy, jakim było odnalezienie Korony Władzy.
 
brody jest offline