Wątek: Tabula Rasa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2009, 14:48   #3
MrYasiuPL
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Skrzypek nie był w dobrym humorze. Mogło mieć to coś wspólnego z nieprzyjemnościami, jakie były skutkiem nadmiernego spożycia trunku, zwanego też chlaniem na umór, ale były żołnierz był już od jakiegoś czasu przyzwyczajony do tego typu dolegliwości. Zamrugał oczami i zaczął powoli podnosić się z ziemi. Czuł że jego głowa zaraz eksploduje.

-Nigdy więcej... -wybełkotał sięgając po manierkę. Mimo woli, alkohol szybko znalazł się w jego ustach. Mężczyzna zastanowił się chwilę, po czym wypluł trunek krzywiąc się. Nigdy więcej tak? Zawartość znajdująca się w bukłaku i tak kończyła się już. Wylał kilka kropel jakie zostały po wczorajszej wódce.
-No dobra, nie nigdy więcej ale na pewno nie w tej chwili. -mamrotał rozglądając się po uliczce.
Miał szczęście. Wyglądało na to że nikt go nie okradł. O ile założyć, że całe pieniądze jakie miał, wydał wczoraj w karczmie. Nie przypominał sobie co tam robił... aha Baade. Skrzypek nie mógł powiedzieć, że chciałby zrezygnować ze sposobu w jaki spędzał ostatnie tygodnie. Przynajmniej nie myślał wtedy o tym co stało się z resztą jego towarzyszy. Ale nie usprawiedliwiało to wypicia czegoś co jest ozdobione kiczowatą palemką.

Pośród śmieci walały się jego rzeczy. Nagle krzyknął przerażony! Nigdzie nie widział swojego plecaka, na który chwilę potem prawie nadepnął, cofając się o krok do tyłu. Powinien być bardziej ostrożny. W końcu gdyby ktoś inny dostał się do jego pocisków, możliwość zmiecenia miasteczka z powierzchni ziemi była by aż nadto realna. Weteran podniósł z ziemi swój kapelusz umazany jakąś substancją. Wytarł ją o swoje spodnie. Wolał nie zastanawiać się czym mogła być , ludzie zawsze znajdywali coś obrzydliwego, co można położyć w miejscu gdzie upadnie jego nakrycie głowy.

To nie miało jednak teraz żadnego znaczenia, musiał pójść do Amnesii ochrzanić kogoś. O ile tak wcześnie ktokolwiek przebywał w środku. Czy było wcześnie? Nie miał zegarka ale skoro wszedł do środka kiedy się ściemniało to musiał być już nowy dzień. Zbierając najpierw swoje rzeczy, wszedł do przybytku. Jakkolwiek by nie nazywać Pubu to określenie nie będące związane niczym z wyrazem "speluna", byłoby zwyczajnym kłamstwem. Lokal był dosyć ciemny. Być może przez to, iż budynek był stary, zrobiony z drewna pomalowanego na ciemny kolor, tak samo jak reszta mebli. Potrawy podawane tu nie zasługiwały na to by nazywać je potrawami, a trunki były kiepskiej jakości. Jedyną rzeczą jaka trzymała tu skrzypka, były niskie ceny. Poza tym przychodziło tu parę jego znajomych a przyzwyczaił się już do reszty.

Tak czy inaczej, w tym momencie Amnesiia świeciła pustkami. Barmana nie było nigdzie widać a przy stołach nie siedział zupełnie nikt, jeśli szczur był zupełnie niczym. Chociaż przy stole rzeczywiście nie było nikogo, szczur siedział na stole... Skrzypek położył plecak na stole i przeszedł przez kontuar. Drzwi położone za nim prowadziły do kuchni. Wyglądało na to, że klienci nie powinni tu wchodzić, ale gdyby saper robił to co powinien to nigdy by się tutaj nie znalazł.

Karczmarza nie było i w tym miejscu. Na podłodze, na materacu spała jedna z kelnerek. Całkiem ładna, ale mężczyzna powstrzymał pewne natrętne myśli wchodzące mu do głowy. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Kilka szafek, resztki jedzenia, kawałki mięsa wiszące na hakach... znalazł to czego szukał. Pod ścianą stałą beczka. Woda. Czy ktoś normalny podaje w pubie wodę? Zanurzył w tafli dłoń i przystawił ją sobie do ust.
-Oh, co ty tu robisz Skrzypek?
Były żołnierz odwrócił się patrząc na rudowłosą dziewczynę, która najwyraźniej się obudziła.
-Piję. Nie, nie. Nie musisz się kłopotać. Sam się obsłużę. I tak już kończyłem. - odpowiedział napełniając pustą manierkę.
-Nie powinieneś tu wchodzić. –westchnęła podnosząc się- Nie myśl, że podejrzewam cię o kradzież czy coś w tym rodzaju, ale skąd mam wiedzieć co robisz w kuchni? Jest jeszcze prawie noc. Ty tu nie pracujesz, jeśli będą jakieś kłopoty Iskar mnie zabije.
-Ehe. Zabije, wyrzuci z pracy i popędzi tłumem wściekłych gości. A to będzie tylko kilka pierwszych minut jego złości.
-Dlaczego goście mieli by być wściekli? Eh, nie udało mi się tego powiedzieć delikatnie więc… wynoś się stąd!
-Właśnie wychodziłem, przecież ja też cię kocham…
-Naprawdę?
-Nie ale...
Saper poczuł uderzenie w głowę, a potem następne. Zasłonił się rękami idąc w stronę tylnich drzwi.
-Hej, hej, przecież tylko żartowałem...
-Idź już. Mam kupę pracy.

Skrzypek wychodząc (czy może raczej wybiegając) z pomieszczenia miał już iść dalej drogą, ale musiał wrócić się po plecak. Nadszedł czas by znaleźć jakąś pracę. Mieszkańcy tego typu miejsc zawsze potrzebowali pomocy kogoś z odpowiednią kwalifikacją. On, w przeciwieństwie do wielu najemników, brał udział w prawdziwych bitwach, a nie byle jakich potyczkach. Nie wielu ludzi mogło samotnie przedrzeć się przez mury miasta robiąc drogę dla reszty. Zanim w życiu żołnierza pojawiły się pociski, formalnie był sabotażystą, ale jego oddział był zbieraniną ludzi z różnych formacji dlatego wykonywał różne funkcje. Może gdyby nie pociski, dołączył by do reszty poległych? W każdym razie nie potrafił tak jak kilku innych ocalałych, zacząć życia od nowa. Przyzwyczaił się do walki i wystarczało mu to, że był najlepszy. Teraz, kiedy nie był w armii nie było w tym większego sensu, za to umiejętności zostały. Znalezienie roboty nie powinno być większym problemem. Mógłby zostać świetną niańką dla bachorów ludzi którzy nie mieli co zrobić z pieniędzmi. Z drugiej strony, pewnie nie było tu wielu takich.
 
MrYasiuPL jest offline