Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2009, 10:06   #6
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Nie ma czegoś takiego jak jedynie słuszny wstęp do książki (powieści, opowiadania). I zapewniam, że jest wiele takich dzieł, których wstęp (przedmowa, nota, prolog etc) jest pewnego rodzaju grą z czytelnikiem. Jest to świadome zwrócenie się do odbiorcy, wskazanie mu pewnych elementów, może pozostawienie jakiś śladów, albo wprowadzenie w klimat, a może to też być zwykła rozmowa, zwierzenie się z celów popełnienia tegoż dzieła. Nie jest to nic dziwnego, nic błędnego, ani tym bardziej nagannego. Sięgam na półkę po trzecią z brzegu stojącą książkę - Niebezpieczne związki P. Ch. De Laclos'a, klasyka literatury. A w niej aż dwa wstępy, oba napisane przez autora, lecz stylizowane na teksty napisane przez wydawcę oraz redaktora w celu uświadomienia czytelnikom ich stanowiska do tego, co znajduje się w samej książce (zbioru listów opisujących pewne wydarzenia). W przypisach tłumacza oraz w komentarzach Andrzeja Siemka czytamy:

Cytat:
Przedmowa nakładcy jest również pióra Laclosa i stanowi jedynie ironiczną mistyfikację czytelnika. (Przyp. tłum.)
Cytat:
Opuszczona przez Boya "Przedmowa redaktora" to również tekst Laclosa i kolejna mistyfikacja czytelnika - A. S.
Tego rodzaju wstępy są świadomym zabiegiem literackim uzupełniającym treść dzieła, spełniającym jakiś założony cel. Rzecz jasna nie będę tu kwestionować stanowiska Gettora, gdyż o gustach się nie dyskutuje i każdy ma prawo nie lubić danego stylu; chciałam tylko zauważyć, że taki wstęp nie jest czymś niepoprawnym. Wstęp nie musi być tylko fabularnym wprowadzeniem w fabułę.

Jestem zmuszona również zaoponować w kwestii tego, że tematy wyjaśnione naukowo nie są godne rozważań filozoficznych czy opisywania ich w enigmatyczny sposób w powieściach. Tutaj również kłania się kwestia gustu, niektórzy po prostu nie lubią tego typu tematyki, jednakże nie oznacza to, że nie są to kwestie do podejmowania. Wręcz przeciwnie. Filozofia i nauka ścisła to dziedziny wzajemnie się przenikające, dane zagadnienie może być rozważane na obu tych płaszczyznach równocześnie, często naukowcy i filozofowie wzajemnie czerpią z siebie inspiracje do własnych badań, chociaż niekoniecznie dochodzą do tych samych wniosków. Dlaczego literat miałby nie podejmować takich tematów i dlaczego miałyby być niestrawne? Literatura od zawsze żywi się różnymi zagadnieniami, które choć na przykład wyjaśnione biologicznie, wciąż budzą niepokój, fascynację lub niezrozumienie wśród ludzi. Dobrym przykładem jest tu tematyka śmierci - dokładnie biologicznie znana i przebadana na wszystkie sposoby (no dobrze, jest taki obszar, gdzie wciąż toczą się spory filozoficzo-etyczno-biologiczne, ale nie o tym tu mowa). Jednakże śmierć gości na kartach wielu książek, jako bogini (bóg), jako próba ucieczki od niej, wyjaśnianie genezy wampiryzmu, wiecznego życia, reinkarnacji, życia bytów duchowych. Jest mnóstwo książek, które próbują to zjawisko tłumaczyć i przetwarzać, przybliżać ludziom lub pozwolić im wierzyć, że po zakończeniu wszystkich procesów życiowych coś ich jeszcze czeka. Podobnie jest z tematyką snu, jest już wiele pozycji dotyczących tej dziedziny.

Przechodząc już do konkretnie tego tekstu, którego tyczy się temat:
Mówi się, że wstęp najlepiej pisać na końcu, gdyż w trakcie procesu twórczego tak naprawdę wszystko jeszcze może ulec zmianie i w rezultacie i tak trzeba zmieniać napisany uprzednio wstęp. Sam mówisz, że tak naprawdę dopiero układasz plan fabuły. Ciężko jest się później sztywno trzymać tego, co obiecuje się czytelnikowi na początku, zwłaszcza jeśli taki wstęp pokazuje się komuś zanim nawet ułożyło się fabułę. Osobiście trochę razi mnie ostatni akapit, który (jak wnioskuję) ma być zapowiedzią tego, o czym będzie dalsza fabuła. Jeśli miało być enigmatycznie to zostało dość nieskładnie ułożone. Zwłaszcza drugie zdanie, które jest zbyt długie i ono mi tu wadzi. Trudno jednak powiedzieć coś więcej. Prosisz o komentarze, ale tak w sumie nie ma co komentować. Ten tekst jest napisany mniej więcej poprawnie (razi brak odstępów zastępujących akapity, przez co ciężko się go czyta), jest bardzo krótki i w większej części mówi o oczywistościach, w ostatnim zaś akapicie przypomina mi nieco wątki z serii Sandman. Nie mogę Ci pomóc w tworzeniu fabuły, nawet Ci nie powiem czy chętnie bym coś takiego przeczytała, bo informacji jest zdecydowanie zbyt mało. Jednakże tematyka snu jest mi osobiście bliska, więc chętnie poczekam na coś więcej.

Pozdrawiam
-M-

P.S.: Przypomniało mi się o pewnej książce, Gra szklanych paciorków Hermanna Hessego. Pomijając już fakt świetnego połączenia fikcji ze ściśle filozoficznymi wątkami, chciałam zwrócić głównie uwagę na wstęp do tej książki, napisany oczywiście przez autora, ale stylizowany na notę od wydawców. Opisuje w nim proces badania życiorysu głównego bohatera powieści, tak iż wydaje się, że naprawdę jest to tekst badaczy, którzy odtworzyli biografię pewnego człowieka i napisali o tym książkę. Wstęp ten ma kilkadziesiąt stron. Przypomniało mi się o tym gdy rozmyślałam nad tym, co napisał Qumi - że wstęp do książki powinien mieć mniej więcej jedną stronę
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 18-06-2009 o 10:17.
Milly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem