Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2009, 20:42   #6
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Drobna adnotacja; Kajuty przeznaczone dla was, znajdowały się pod pokładem. Jest pięć trzyosobowych, jedna czteroosobowa i jedna dwu osobowa. Towarzyszy dobieracie sobie samych, ewentualnie z przymusu braku wolnych miejsc.

Rydiss Tirio

Wszedłeś do kajuty książęcej. Pierwsze co ujrzałeś, to Ultricha Kreuzenferga w centrum pomieszczenia. Stał przy biurku zawalonym papierami. Po raz pierwszy dane było ci ujrzeć tego wysokiego mężczyznę, bledszego niż brat, z krótszymi włosami o brązowej barwie i zarostem na twarzy. Jego kajuta była mała, ale pod kilkoma względami przewyższała udogodnieniami Wasze "sypialnie". Przede wszystkim miała większe okna.
Książę nawet nie spojrzał na Ciebie.
- Jestem teraz bardzo zajęty i mam wiele do zrobienia - rzekł szybko przekładając stosy zapisanych papierów i ksiąg. - Zajmij jakąś kajutę, a ja potem wyjdę i powiem parę słów.
Wziął do ręki trzy listy w kopertach. Dopiero wtedy zauważył twoją postać i zatrzymał się.
- Zaraz... nie posyłałem po ciebie, książę Tirio... - jednak szybko wrócił do swojego pierwotnego stanu: - Nie ważne. Jedna osoba więcej nie robi mi różnicy.
Potem lekkim, choć wiele mówiącym gestem, wskazał drzwi, a gdy obaj wyszliście na korytarz, zamknął je na klucz. Szybkim krokiem ruszył na pokład.

Renilli wciąż nie było. Dlatego powróciwszy do Ragatha zdziwiłeś się niezwykle mocno. Stała nad nim dziwna postać w płaszczu z kapturem, spod którego wystawał ptasi dziób. Ta kreatura nachylała się nad śpiącym wojownikiem. Zauważywszy ciebie, zaczęła mówić teatralnym, kobiecym szeptem;
- Spity, śpiący drab... to twój przyjaciel? - zwróciła się w twoją stronę, a potem znów zwróciła się do Ragatha - Obudź się, nędzniku!
Mówiąc to, uderzyła swoją dłonią po twarzy woja. Ragath gwałtownie się zbudził.

Ragath

Zasnąłeś na paczkach, które były dość miękkie, więc musiały wieźć zboże albo coś podobnego. Ze snu zbudziło cię uderzenie w policzek, które orzeźwiło jak... wiadro zimnej wody. Obraz przed oczami dwoił się i gdy wreszcie wrócił do normy, ujrzałeś przed sobą obcego młodzika, a także nietypową postać w habicie, która kręciła z dezaprobatą głową ukrytą za maską okropnego ptaszyska, aby po chwili odejść. Wpatrywali się w ciebie również marynarze roznoszący ładunek i sprawdzający osprzęt. Zapewne śpiący, pijany wojownik będzie dla nich materiałem do rozmów przez najbliższy czas.

Gloinus Whitebeard

Wchodząc na statek, byłeś już z kapłanką Tyllevare zaprzyjaźniony, o ile można było przewidywać oczekiwania księcia. Jak się okazało nie byliście pierwszymi pasażerami tego statku. Już po pokładzie chodziło kilka osób, z których część nie była ludźmi. Pasowałoby tylko znaleźć odpowiednie miejsce w kajucie.
- Dziękuję za towarzystwo, Gloinusie - rzekła elfka i ukłoniła się lekko.
Po czym pomknęła między odwracającymi się za nią marynarzami i zniknęła na schodach.

Samuel Bystry

Gdy dotarłeś do statku - był już niemalże komplet. Tuż obok przebiegł długowłosy szlachcic, którego prawdopodobnie znałeś jako brata księcia Kreuzenferga. Rzucił w twoją stronę badawcze spojrzenie, ale nie zatrzymał się. Zniknął pod pokładem, gdzie prawdopodobnie znajdowały się kajuty.
Wówczas poczułeś zapach zgnilizny. Ktoś przemknął w pobliżu, lekko cię trącając. Z ust tego człowieka rzuciło się słabe słówko "przepraszam". Z zaskoczeniem zauważyłeś, że jest to gnijący, lekko zielonkawy trup, choć jeszcze z bródką i szczątkami szarych włosów. Uginał się pod ciężką, ogromną torbą, z której co chwilę dobywał się szklisty odgłos uderzeń.
Jeśli tak wygląda reszta...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=CiJGFyLgrjw[/MEDIA]

Gdy wszyscy znaleźliście własne miejsce, a ostatni bohaterowie znaleźli się na statku, kapitan Tyrmefal nakazał odwiązanie lin. Książę zwołał wszystkich na pokład. Teraz mogliście ujrzeć drużynę w jakiej przyjdzie wam żyć przez pewien czas. Dwudziestu wojowników, magów, inżynierów i innych oczekiwało na słowa Ultricha Kreuzenferga. Ten właśnie dał znak kapitanowi, by wyciągnąć kotwicę i rozwinąć żagle. Wreszcie mogliście ujrzeć wspaniałe płótno, lekko wygięte pod wpływem wiatru, ubarwione herbem lilii, czyli rodowym symbolem Kreuzenfergów. Marynarze odepchnęli jeszcze statek od brzegu. Na pomoście i brzegu zebrało się mnóstwo mieszkańców, którzy machali na pożegnanie podróżnikom.
Pierwsze minuty rejsu minęły w ciszy. Pozostał wam tylko ostatnie spojrzenie na ojczysty ląd, który pozostawialiście za sobą. Zachodzące słońce dawało ostatni sygnał pożegnania.


Wówczas na środku pojawiła się skrzynia, gdzie stanął książę Ultrich Kreuzenferg. Zaczął donośnym głosem.
- Oto rozpoczęła się podróż, która będzie dla nas nie lada wyzwaniem. W mojej wiadomości wspominałem trochę o aktualnej sytuacji, lecz było to przedstawione powierzchownie... - złapał oddech. - Płyniemy do Zhieloskoju, gdzie wybuchło powstanie skierowane przeciwko władzy państwowej. Z woli Cesarza mamy swoimi umiejętnościami wspomóc partyzantkę Rajwirda Kravowa i doprowadzić do tronu prawowitego władcę, czyli Ardiejusa Wrogiuszowa. Nasza misja polega głównie na wstępnym rozpoznaniu i zapewnieniu przewagi Kravowa. Po trzech miesiącach Cesarz ma wysłać imperialne wojska w sile pięciu tysięcy żołnierzy. Jest was tak mało, aby nie wzbudzać podejrzeń. Musimy działać po cichu, w przeciwnym razie może dojść do... dyplomatycznych reperkusji. Na razie mam nad wami zwierzchnictwo, ale po przybyciu będziecie podlegać odpowiednim organom, które stwierdzą, że wasze umiejętności mogą przydać się w tamtych okolicznościach.
Zamilkł, po czym mówił dalej;
- Macie prawo do wszystkich łupów, za wyjątkiem tych ważnych dla sprawy dalszej walki. Pamiętajcie, że będziecie podlegać tamtejszym sądom, a więc również zhieloskojskiemu prawu. Jeśli zostaniecie ukarani, nie będę w żaden sposób próbował złagodzić tą karę. A na ten moment mam jeszcze jedną wiadomość. Nim dotrzemy na wschód, muszę odwiedzić wyspę Celmę, na której znajduje się klasztor pewnego zakonu. Mam tam coś do załatwienia, oraz kolejnego uczestnika do zabrania. To byłoby na wszystko. Możecie rozejść się do własnych zajęć. Zaraz powinna dotrzeć do was kolacja. W razie problemów można mnie znaleźć w mojej kajucie, o czym wszyscy pewnie wiecie.
Zszedł ze skrzyni i zniknął.

Powoli rosła ciemność, a niebo powoli zdominowały gwiazdy.

Rydiss Tirio

Szedłeś w kierunku kajuty. Nie widziałeś tam na górze Renilli, więc istniała możliwość, że po prostu się nie stawiła, gdy okazało się, że wyruszyłeś na własną rękę. Nagły rzut o ścianę uświadomił tobie, iż się myliłeś. Uderzenie było na tyle mocne, by zrobić na czole krwiste przecięcie. W ciemnościach poznałeś rozwścieczoną twarz Renilli, która ściskała cię za szyję.
- A teraz... książę... wytłumacz się! - wysyczała.
 
Terrapodian jest offline