Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2009, 20:10   #10
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Serce mężczyzny waliło jak oszalałe. Pogoń za nastolatką to nie na jego zdrowie. Władysław czuł że jego płuca płoną. Oddech był krótki i płytki. I mimo, że wiedział że to sen odczuwał potworne zmęczenie. Bolały go stopy, mięśnie, płuca. Bieg po zaśmieconym asfalcie sprawiał mu wielką trudność i dużo cierpienia. Dopóki nie myślał o tym wszystko było dobrze, ale wystarczyło, że spojrzał pod nogi... Cegły, potłuczone szkło, resztki jakiś metalowych konstrukcji. Po tym wszystkim stąpał. Nie, nie stąpał, on biegł. Gnał co sił, by dogonić tą małą, bezbronną istotę, która tak samo jak on znalazła się w tym dziwnym miejscu.
Świadomość mężczyzny rozdwoiła się. Jedna część była w pełni świadoma tego, że wszytko wokół to senna iluzja, pijackie urojenie, koszmar alkoholika. Ta część nie poddawał się władzy tego miejsca. Nie wierzyła w to co widzi. Pragnęła wyrwać się i obudzić z tego potwornego snu. Druga część jaźni mężczyzny całkowicie uległa wyimaginowanej rzeczywistości. Poddała się. Świat wokół odbierała jak realny i jedyny prawdziwy. Dla niej nie istniało nic poza tym miejsce i tym czasem. Cała przeszłość była snem i urojeniem.
Niewiadomo czy to wypity alkohol, czy może miłość do utraconej córki sprawiły, że to ta druga część jaźni przejęła kontrolę. To ona dyktowała warunki i to ona sprawiła, że Władysław zapomniał o plebanii, o swojej pracy, o swoim życiu i przeszłości. Teraz dla niego liczyło się tylko to, że Maja żyje. Biegnie przed nim i boi się. Mężczyzna nie wiedział czy coś jej grozi, ale nie miał żadnych wątpliwości, że musi ją chronić.
- Maju! Majeczko! - krzyczał za znikającą za rogiem dziewczyną - To ja tatuś. Poczekaj! Nie bój się!
Władysław wbiegł w wąską uliczką zaraz z blondynką. Stała wystraszona, samotna i taka bezradna. Wyglądał okropnie, w tej za dużej szpitalnej koszuli. Taka biedna i przerażona. Łzy same popłynęły z oczu mężczyny.
- Majuuu..... - wyszeptał przez łzy.
I wtedy jego umysł zaatakowała seria koszmarnych obrazów. Obrazów pełnych cierpienia, strachu, poniżenia i samotności.


Te wszystkie uczucia zawładnęły mężczyną i wypełniły jego serce.
Władysław zmrużył oczy w oczekiwaniu bólu, który nie nadszedł. Po chwili obrazy rozpłynęły się tak samo nagle jak się pojawiły. W wąskiej blokowej uliczce pozostał on, jego córka Maja i On - Chrystus Cierpiący. Władysław czuł jego obecność, ale nadal się bał. Nie bólu czy cierpienia, nie. Bał się tylko jednego... że utraci swoją ukochaną córeczkę.
- Maju... - wyszeptał.
Podszedł w kierunku dziewczyny i przytulił ją mocno, tak jak dawniej.
- Nie bój się. Już ci nic nie grozi. Tatuś tu jest.
 
brody jest offline