Vulpyenn skrzywił się wyraźnie na wzmiankę o najwyższej - krwawa bogini której większość wiernych dołączyła do tego kościoła tylko by zaspokoić pirwotne, zwierzęce instynkty zniszczenia i walki. Zresztą widać to było wyraźnie na przykładzie grupki tak zwanych "wyznawców" którzy przed chwilą zbliżyli się do portalu, opakowane w metal jak sardynki, uzbrojone po zeby trepy.
Vic tylko wzruszył ramionami i podszedł na parę kroków w prawo od przejścia gdzie przysiadł na sporym kamieniu aby pobieżnie wymasować zmęczone łapy.
- Witajcie - rzekła templariuszka - Co my tu mamy? Spryciarze rozglądający się za okazjami, zwykli ciekawscy, czy może chętni do wstąpienia w nasze szeregi?
Lisowi zupełnie nie podobał się ton jej głosu, zbytnio kojarzył mu się z Aleksem.
-Witajcie. Raczej zwykli ciekawscy, przynajmniej jeśli chodzi o mnie... Zresztą czego się można spodziewać stawiając portal zaraz obok szlaku? Dodał w myślach. |