Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2009, 23:51   #8
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Łupaszka, Revellis, Thorgar

Czarno odziany mężczyzna spojrzał na krzyczącego o Jedynym Bogu Revellisa, za jego spojrzeniem podążyło dwóch jego pachołków, którzy trzonkami krótkich włóczni pobili bandytę, po czym wycofali się na swoje miejsca, po bokach Czarnego.
- Ktoś jeszcze chce coś powiedzieć? – zapytał i zagłębił się w lekturę zwoju, który trzymał. – Kogo my tu mamy? Verill zwany Muchą i Juan Alonso Salsa, wyprowadzić!
Strażnicy podeszli do wyczytanych i odpięli ich od ściany. Więźniowie nie odezwali się ani słowem, ze spuszczonymi głowami opuścili posłusznie loszek.
- Teraz poróbcie zakłady kto będzie następny – Czarny zaśmiał się i zniknął za drzwiami.

W celi zapanowała cisza, którą przerywał jedynie szept modlącego się zakrwawionego Revellisa.
- Zamknij się wreszcie – nie wytrzymał niski, brodaty Quomio. Szarpnął się starając zerwać przykute do ściany kajdany. – Zamknij się! To wszystko Twoja wina! To Ty i te Twoje kazania! To pieprzenie o Adan Adari czy jak go zwał! Jak Ciebie nie było, mieliśmy spokój! Nikt nam nie wadził. Ale pojawił się przybłęda i teraz co mamy? Stryk i kostuchę, ot co! Więc w tych ostatnich chwilach łaskawie stul pysk! Twój bóg Ci nie pomoże!
Słowa Quomio wzbudziły pomruk uznania wśród więźniów, zadzwoniły kajdany. Więźniowie usiłowali dokonać samosądu. Na próżno.

Tylko siedzący w kącie Łupaszka nie zwracał uwagi na przemowę współwięźnia. W przypływie złości kopnął w ścianę – ku jego zdumieniu zmurszała cegła, w którą trafił zamieniła się w kupkę gruzu. Przyjrzał się uważniej fragmentowi ściany, przy którym siedział. Najwidoczniej w tym miejscu było kiedyś przejście, obecnie zamurowane, a spoina nieco zmurszała. Po raz kolejny uderzył w ścianę, obsypało się z niej więcej gruzu. Widząc co się dzieje do Łupaszki dołączył przykuty obok niego wielkolud z Okarii, Thorgar.

- Cóż to za hałasy? – w drzwiach ponownie pojawił się czarny i jego ludzie. – Kto chętny? O, nie widzę ochotników... W takim razie pozwolę sobie wybrać... Szczęśliwcy to Aduell syn Bissaro oraz Che Levarra. Wyprowadzić!

Więźniowie zostali zabrani, drzwi zamknęły się a znajdujący się w kącie mężczyźni wznowili swoją walkę ze ścianą. Czarny jeszcze trzykrotnie wchodził do celi wyczytując imiona skazanych na śmierć. Trzykrotnie więźniowie byli wyprowadzani przez pachołków. Za każdym razem Łupaszka i Thorgar swoimi ciałami zasłaniali otwór pojawiający się w ścianie. Na szczęście w loszku nie było zbyt jasno...

- Thorgar, Revellis Nidaryjczyk. Wasza kolej, gawiedź czeka – strażnicy ruszyli w stronę wyczytanych. W tym momencie Łupaszka zerwał się z miejsca i naparł na ścianę całym ciężarem ciała. Ściana runęła, odsłaniając wejście do mrocznego tunelu i równocześnie uwalniając koniec łańcucha, który był w nią wmurowany. Łupaszka skoczył w mrok, tuż za nim ruszył oswobodzony Thorgar oraz krzyczący podziękowania swemu bogu Revellis, który korzystając z zamieszania wyrwał się pachołkom.

- Łapać ich! – usłyszeli za sobą krzyk Czarnego. Korytarz miał nie więcej jak cztery metry długości i kończył się taką samą ścianą, jak ta, która przed chwilą runęła. Krótko mówiąc, był to ślepy zaułek. Trzech mężczyzn wpadło na ścianę, co spowodowało lawinę przekleństw i krzyków.
- Wychodzić! Tylko powoli i rączki z przodu! – komenderował Czarny. – Bez niespodzianek, proszę...

Tristis

Tłum zamilkł, gdy herold stojący na podwyższeniu odczytał wyrok śmierci. Kat założył skazanym powrozy na szyję, pomógł wejść na niskie stojaki i dał znak duchownemu, który stał przed podwyższeniem. Ten wystąpił z tłumu i coś mówił, jednak Tristis był zbyt daleko aby go usłyszeć. Gdy kapłan zakończył swoją przemowę, kat wykopał skazańcom stojaki spod nóg. Gawiedź zawyła. Wisielcy zwiśli bezwładnie na swoich stryczkach, a po chwili kat wraz ze swoim pomocnikiem zaczęli ich ściągać. W stronę szubienicy zbliżała się kolejna dwójka. Tristis nie mógł na to patrzyć. Odwrócił się i przepchał przez tłum wypełniający rynek. Wszedł w pierwszą lepszą uliczkę i doszedł do miejsca gdzie krzyżowała się z kolejną. Skręcił w lewo, ominął wielką kałużę błota i zatrzymał się obok siedzącego na progu starego mężczyzny.

- Powiedźcie mi jak trafić do świątyni rozkoszy? – spytał.
- Haa... – staruszek spojrzał na niego zdziwiony. – Gdzie?
- Do domu uciech.
- Gdzie? – starzec znów nie zrozumiał, a może nie dosłyszał.
- Do bordelu!
- A... Do bordelu. Trzeba było tak od razu gadać. O, tam pójdziecie...
Thoer ruszył według wskazówek starca i po chwili stał na progu murowanego budynku, nad którego drzwiami kiwał się szyld „Purpurowa Dama”. Tristis popchnął drzwi i wszedł do pachnącego kadzidłami wnętrza...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 08-07-2009 o 19:47.
xeper jest offline