Łupaszka, Revellis, Thorgar
Czarno odziany mężczyzna spojrzał na krzyczącego o Jedynym Bogu Revellisa, za jego spojrzeniem podążyło dwóch jego pachołków, którzy trzonkami krótkich włóczni pobili bandytę, po czym wycofali się na swoje miejsca, po bokach Czarnego.
- Ktoś jeszcze chce coś powiedzieć? – zapytał i zagłębił się w lekturę zwoju, który trzymał. – Kogo my tu mamy? Verill zwany Muchą i Juan Alonso Salsa, wyprowadzić!
Strażnicy podeszli do wyczytanych i odpięli ich od ściany. Więźniowie nie odezwali się ani słowem, ze spuszczonymi głowami opuścili posłusznie loszek.
- Teraz poróbcie zakłady kto będzie następny – Czarny zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
W celi zapanowała cisza, którą przerywał jedynie szept modlącego się zakrwawionego Revellisa.
- Zamknij się wreszcie – nie wytrzymał niski, brodaty Quomio. Szarpnął się starając zerwać przykute do ściany kajdany. – Zamknij się! To wszystko Twoja wina! To Ty i te Twoje kazania! To pieprzenie o Adan Adari czy jak go zwał! Jak Ciebie nie było, mieliśmy spokój! Nikt nam nie wadził. Ale pojawił się przybłęda i teraz co mamy? Stryk i kostuchę, ot co! Więc w tych ostatnich chwilach łaskawie stul pysk! Twój bóg Ci nie pomoże!
Słowa Quomio wzbudziły pomruk uznania wśród więźniów, zadzwoniły kajdany. Więźniowie usiłowali dokonać samosądu. Na próżno.
Tylko siedzący w kącie Łupaszka nie zwracał uwagi na przemowę współwięźnia. W przypływie złości kopnął w ścianę – ku jego zdumieniu zmurszała cegła, w którą trafił zamieniła się w kupkę gruzu. Przyjrzał się uważniej fragmentowi ściany, przy którym siedział. Najwidoczniej w tym miejscu było kiedyś przejście, obecnie zamurowane, a spoina nieco zmurszała. Po raz kolejny uderzył w ścianę, obsypało się z niej więcej gruzu. Widząc co się dzieje do Łupaszki dołączył przykuty obok niego wielkolud z Okarii, Thorgar.
- Cóż to za hałasy? – w drzwiach ponownie pojawił się czarny i jego ludzie. – Kto chętny? O, nie widzę ochotników... W takim razie pozwolę sobie wybrać... Szczęśliwcy to Aduell syn Bissaro oraz Che Levarra. Wyprowadzić!
Więźniowie zostali zabrani, drzwi zamknęły się a znajdujący się w kącie mężczyźni wznowili swoją walkę ze ścianą. Czarny jeszcze trzykrotnie wchodził do celi wyczytując imiona skazanych na śmierć. Trzykrotnie więźniowie byli wyprowadzani przez pachołków. Za każdym razem Łupaszka i Thorgar swoimi ciałami zasłaniali otwór pojawiający się w ścianie. Na szczęście w loszku nie było zbyt jasno...
- Thorgar, Revellis Nidaryjczyk. Wasza kolej, gawiedź czeka – strażnicy ruszyli w stronę wyczytanych. W tym momencie Łupaszka zerwał się z miejsca i naparł na ścianę całym ciężarem ciała. Ściana runęła, odsłaniając wejście do mrocznego tunelu i równocześnie uwalniając koniec łańcucha, który był w nią wmurowany. Łupaszka skoczył w mrok, tuż za nim ruszył oswobodzony Thorgar oraz krzyczący podziękowania swemu bogu Revellis, który korzystając z zamieszania wyrwał się pachołkom.
- Łapać ich! – usłyszeli za sobą krzyk Czarnego. Korytarz miał nie więcej jak cztery metry długości i kończył się taką samą ścianą, jak ta, która przed chwilą runęła. Krótko mówiąc, był to ślepy zaułek. Trzech mężczyzn wpadło na ścianę, co spowodowało lawinę przekleństw i krzyków.
- Wychodzić! Tylko powoli i rączki z przodu! – komenderował Czarny. – Bez niespodzianek, proszę... Tristis
Tłum zamilkł, gdy herold stojący na podwyższeniu odczytał wyrok śmierci. Kat założył skazanym powrozy na szyję, pomógł wejść na niskie stojaki i dał znak duchownemu, który stał przed podwyższeniem. Ten wystąpił z tłumu i coś mówił, jednak Tristis był zbyt daleko aby go usłyszeć. Gdy kapłan zakończył swoją przemowę, kat wykopał skazańcom stojaki spod nóg. Gawiedź zawyła. Wisielcy zwiśli bezwładnie na swoich stryczkach, a po chwili kat wraz ze swoim pomocnikiem zaczęli ich ściągać. W stronę szubienicy zbliżała się kolejna dwójka. Tristis nie mógł na to patrzyć. Odwrócił się i przepchał przez tłum wypełniający rynek. Wszedł w pierwszą lepszą uliczkę i doszedł do miejsca gdzie krzyżowała się z kolejną. Skręcił w lewo, ominął wielką kałużę błota i zatrzymał się obok siedzącego na progu starego mężczyzny.
- Powiedźcie mi jak trafić do świątyni rozkoszy? – spytał.
- Haa... – staruszek spojrzał na niego zdziwiony. – Gdzie?
- Do domu uciech.
- Gdzie? – starzec znów nie zrozumiał, a może nie dosłyszał.
- Do bordelu!
- A... Do bordelu. Trzeba było tak od razu gadać. O, tam pójdziecie...
Thoer ruszył według wskazówek starca i po chwili stał na progu murowanego budynku, nad którego drzwiami kiwał się szyld „Purpurowa Dama”. Tristis popchnął drzwi i wszedł do pachnącego kadzidłami wnętrza...
Ostatnio edytowane przez xeper : 08-07-2009 o 19:47.
|