Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2009, 19:51   #6
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Samuel Johnson miał rację mówiąc, iż jeśli kogoś znużył Londyn, to znaczy, że znużyło go życie. Harlow podczas swoich podróży zwiedził już masę wspaniałych miast, jednak stolica Anglii miała w sobie coś co zawsze go do niej przyciągało. Kiedy przedstawiciele Royal Society zaproponowali mu udział w wyprawie był w niebo wzięty, nie dość, że miał rozpocząć eksplorowanie tajemniczych jaskiń pod Londynem to jeszcze zaoferowano mu wynagrodzenie, któremu nie mógł się oprzeć.

Colin, mężczyzna lekko po 30. o artystycznie rozczochranych włosach, siedział wraz z pozostałymi członkami zespołu oczekując na Benza. Ubrany był w ciemne bojówki i polar, był człowiekiem cierpliwym, lecz tym razem wciąż zerkał na swój zegarek marki Tissot. Wszystko dla tego, iż nie mógł się już doczekać wyprawy, w końcu sieć jaskiń pod samym Londynem to nie byle co. Kiedy wreszcie przybył Benz wszystkim uczestnikom rozdano akta, Colin większość zawartych w nich informacji znał już od dawna, gdyż Royal Society zdążyło go już dobrze wtajemniczyć, jednak przez grzeczność, a także by nieco odświeżyć sobie pamięć, ponownie je przejrzał.

- Długość – przewidywana 850 m, rozciągłość – przewidywana 123 m. Przewidywania, w sumie niczego nie są pewni - pomyślał i westchnął cicho, wcale się tym jednak nie przejmował, bowiem w gruncie rzeczy, czego miał się obawiać? Zwiedził już dziesiątki jaskiń i nie spodziewał się by coś mogło go zaskoczyć, jednocześnie z doświadczenia wiedział, że musi zachować ostrożność.

O swoich towarzyszach wiedział dość nie wiele, z żadnym z nich jeszcze nie rozmawiał, ale miał nadzieję, iż ich współpraca będzie układała się wzorowo. Dziwiło go tylko to, iż tak niewielu rodowitych Brytyjczyków brało udział w ekspedycji, świadczyć mogło to jednak również o tym, iż najlepszych specjalistów ściągano z różnych zakątków świata. Jednak czy ci ludzie rzeczywiście byli najlepsi? Z oceną Colin musiał się wstrzymać do czasu, gdy wejdą w głąb jaskiń.

Kiedy tylko przybyli do bazy wypadowej uwagę Colina przykuła ogromna wyrwa, siła wybuchu, który dokonał tego zniszczenia, była rzeczywiście imponująca.

- Szkolenia macie, to zbierać dla siebie sprzęt. – rzekł Benz - Za godzinę każdy ma być gotowy do wymarszu.

Harlow kiwnął głową w odpowiedzi i nieznacznie się uśmiechnął, przedstawiciele Royal Society o niczym nie zapomnieli, przygotowali wszystko co mogło przydać się w wyprawie. Nie chcąc tracić czasu Colin zabrał jeden z plecaków i zapakował do niego swój ekwipunek. Nóż i małą manierkę miał już od dawna przypięte do paska, było to jego standardowe wyposażenie i rzadko się z nimi rozstawał. Niedługo potem do ekipy dołączył kolejny członek, Rodger Benz nie wyglądał jakby był z tego zadowolony, jednak dla Harlowa obecność kolejnego mężczyzny była bez znaczenia, ważne by tylko potrafił sobie poradzić w trudnych warunkach.

Do wyruszenia było jeszcze trochę czasu, więc Colin usiadł sobie wygodnie na jednym z krzeseł i wyjął najnowsze wydanie The Sun. Od czasu gdy David Yelland nie był już redaktorem naczelnym, a jego miejsce zajęła jakaś Wade dziennik stracił nieco na jakości, tak przynajmniej uważał Harlow. Mimo wszystko nie wyobrażał sobie dnia w Londynie bez przeczytania porannego The Sun.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline