Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2009, 22:16   #1
madman
 
madman's Avatar
 
Reputacja: 1 madman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemu
[KOTE] Krwawe Neony Tokio (18+)

KRWAWE NEONY TOKIO





[MEDIA]http://www.bbakira.co.uk/multimedia/Symphonic/AKIRA-%20Tetsuo.mp3[/MEDIA]



Akt pierwszy: Początek końca




Kazuo przyglądał się dachom budynków ze szczytu biurowca. Wiedział, że musi dać jakąś odpowiedź. Młody człowiek za jego plecami ubrany w garnitur zaczął się już chyba niecierpliwić.
-Jesteś głupcem.- rzekł krótko nie odwracając się . Z cienia wyjawiły się zmory mroku. Pradawni wojownicy martwi od wielu stuleci. Demon cofnął się kilka kroków rozglądając się z niepokojem.
-Co to jest? Co to ma znaczyć?!
-Zabić go.-
na tą komendę martwi Nija ruszyli na człowieka w eleganckim garniturze. Ten cofnął się jeszcze trochę po czym zatrzymał się. Zdecydował zrzucić to śmieszne przebranie. Jego nogi i ręce gwałtownie się rozciągnęły a korpus nieco skurczył, jego skóra sczerniała a kły urosły do nienaturalnej wielkości. Demon rósł w oczach, szwy garnituru popękały. W dłoni bestii zmaterializowała się katana wykonana z czarnego metalu połyskującego niesamowitą poświatą.
Rozpoczęli między sobą taniec śmierci i chociaż Demon ciął ciała martwych wojowników to nie był w stanie ich powstrzymać ani zabić. Oni byli szybcy i nieustępliwi, zmusili go do wycofywania się, przyparli do muru. Ich śmiercionośne ostrza wirowały na tle czerniejącej nocy. Jedno z nich przedarło się przez jego zastawy i przygwoździło do muru. Kolejne cięcia innych mieczy miarowo odcinały jego ręce i nogi. Demon czuł przeraźliwy ból, czekał na ostatni cios, który nie nadszedł. Kazuo odesłał swoich martwych wojowników. Stał przednim trzymając jego własną katanę. Podszedł do jego wiszącego korpusu broczącego krwią i przybitego do ściany. Przyłożył ostrze do jego szyi:
-Czy czujesz ten chłód? Oto śmierć przyszła po ciebie.
-Co ty wyprawiasz? JesteÅ› szalony!-
Kazuo zbliżył swe blade i popękane usta do jego ucha. Wyszeptał mu kilka zdań, które spowodowały zdziwienie i strach na twarzy Demona. Następnie skierował dwie czarne otchłanie które służyły mu za oczy na żałosny widok niegdyś dumnej i potężnej istoty. Mocniej przycisnął ostrze.
-Jesteś szalony!- szybki ruch ręką pozbawił bestię głowy. Kazuo bez zbędnych emocji wsadził ręce w kieszeń i ruszył w stronę zejścia z dachu. Nie miał czasu na takie głupoty.

***



Yumiko przez okno swojego mieszkania oglądała miasto pogrążające się w krwawych promieniach zachodzącego słońca. Długo rozmyślała nad wszystkim co ma się wydarzyć dzisiejszej nocy. O spotkaniu ze swoim Wu. Miała nadzieję, że uda jej się ich zmotywować do działania tak jak sama jest zmotywowana. Przecież ten przeklęty Kazuo jest teraz gdzieś tam i studiuje te manuskrypty, uczy się rytuałów. Zapewne zechce spróbować przywołać Króla Yama. Od wielu lat przyglądała się rozwojowi jej własnego Wu. Starała się pielęgnować i dbać o wzajemne relacje między jego członkami. Kilka lat temu została poproszona oprzewodzenie tej przedziwnej zbieraninie Kuej-jinów tak odmiennych od siebie i dumnych, tak nie pasujących do wszystkiego w co wierzyła i kochała. Jak dziś pamiętała wieczór gdy rozmawiała z Przodkiem Hakami:
- Rozumiem. Mam mieć na nich oko ponieważ nie dało się ich wpasować do żadnego innego Wu. Mam rację? Mam przewodzić grupie wyrzutków. Zgadza się? Nikt inny ich nie przyjął?
- Nie dostrzeżesz w nich dobra jeżeli niechżesz go widzieć. Nie daję tobie przywództwa nad nimi jako kary. Owszem, będzie to dla ciebie wyzwanie, ale jest w tym wszystkim więcej prawd.
-Więcej prawd? O czym mówisz mistrzu?
- O tym, że kiedyś się o nich upomnę, cała Japonia się o Was upomni.
- Nie rozumiem.
-Zrozumiesz.-
jak zawsze był wtedy zagadkowy. Jakby nie obecny, wpatrzony w gwiazdy. Zakończywszy swoje rozmyślania Yumiko ruszyła w noc. Przemierzała zatłoczone ulice tego upadającego miasta. Rozglądała się nerwowo i oglądała do tyłu. Była przekonana, że ktoś za nią podąża chociaż nikogo nie widziała. On mógł być teraz wszędzie. Czy się go bała? Najwidoczniej tak choć sama do końca nie zdawała sobie z tego sprawy. Przyspieszyła. Zbliżała się już godzina spotkania. Prawie była na miejscu. Nieprzyjemnie wiejący wiatr i drobna mżawka sprawiały, że ta część miasta wydawała się jeszcze mniej przyjazna. Szła opatulona płaszczem choć chłód nie mógł jej dolegać jak za życia. Pewnych przyzwyczajeń jednak trudno się pozbyć.

Cmętarz Aoyama powoli wyłaniał się z mroku. Ciągle zastanawiała się dlaczego akurat to miejsce przypadło wszystkim na spotkania. Czy to z powodu na odległość, która dzieli nas wszystkich od śmierci? Czy może z kolei ta cisza i spokój sprawiają, że każdy jest w stanie skupić swoje myśli, zrelaksować się. Na początku ona nie przepadała za tym miejscem i ledwie je tolerowała tylko dlatego bo reszcie ono pasowało. Ale z czasem nauczyła się je szanować. Bliskość duchów, za którymi nie przepadała powoli przestała jej przeszkadzać tak bardzo. Chociaż dzisiaj okolice cmentarza były mroczniejsze niż zwykle. Cienie grobów i pomników zdawały się dłuższe a drzewa bardziej wykręcone niż zwykle. Liście gnane przez wiatr po ścieżce, którą szła zdawały się tańczyć jakiś przedziwny, złowróżbny taniec. Yumiko starała się uważać na wszelkie znaki. Ostatecznie odnalazła starą małą świątynię w której znalazła schron przed wiatrem i deszczem.
To zawsze tutaj spotykali się członkowie jej Wu. Jednak tym razem świątynia była pusta i cicha. Nieco ją to zaniepokoiło ale nie pozostało jej nic innego jak mieć nadzieję, że wszyscy przybędą. Oparła się o ścianę i w milczeniu czekała na swych towarzyszy. Na jej twarzy malował się niepokój i zmartwienie. Czuła obecność Kazuo, nie wiedziała jak, nie potrafiła też tego udowodnić ale wiedziała, że w jakiś sposób ją obserwuje. Wspominała czasy gdy sprzed wielu laty dołączył do jej Wu jako młody Kuej-jin. Jeszcze jako Hin. Zawsze była pod wrażeniem łatwości z jaką radził sobie w kontaktach z duchami. Ponadto w każdej dziedzinie po kilku dniach ćwiczeń stawał się jednym z lepszych. Od tamtego czasu tak bardzo urósł w siłę i jednocześnie tak oddalił się od swego Dworu. Yumiko nie była w stanie powiedzieć czy go kochała ale na pewno darzyła jakimś głębszym uczuciem. Dzisiaj nie jest pewna czy dałaby radę go zniszczyć gdyby zaszła taka konieczność. Nienawidziła tych chwil gdy niebyła czegoś pewna. Prawie za każdym razem w takich sytuacjach jej P’o rosło w siłę i pragnęło wyrwać się na wolność.
Na zewnątrz wiał wiatr i padał deszcz. A Demon Yumiko się skradał.

***

Haruko spała niespokojnie, jej marzenia senne nawiedziły potworne obrazy przedstawiające opustoszałe ulice Tokio. Śniła o ciszy i spokoju, które były tak nie naturalne w tej części miasta. Na około niebyło widać żywej duszy, ani samochodu, ani przechodnia. Nie wydobywał się żaden dźwięk. Wiatr roznosił śmieci po ulicy. Nagle dostrzegła małą dziewczynkę siedzącą na środku ulicy, odwróconą plecami w jej stronę. Widać było, że była brudna i zaniedbana. W rękach ściskała coś i tuliła do siebie.
Podeszła bliżej, ukucnęła przy niej, poklepała w ramię. Dziewczynka odwróciła się choć wciąż miała spuszczoną nisko głowę. Na rękach trzymała rozkładającą się już od kilku dni głowę starszej kobiety. Wtedy ta drobna osóbka uniosła swe oblicze trawione jakąś chorobą. Skórę miała pokrytą ropiejącymi pęcherzami. Z pustych oczodołów dziewczynki rozbiegło się po jej twarzy masa małych insektów. Jej krzyk odbijał się echem po pustych ulicach Tokio.

Obudziła się. Cała zlana potem i roztrzęsiona, zziębnięta. To kolejny już taki sen w tym tygodniu. Postanowiła, że nie może już dłużej funkcjonować w ten sposób. Nie jest w stanie się skupić. Wiedziała, że tylko jedna osoba jest w stanie jej pomóc. Wprawdzie Kasumi mieszkała zaledwie kilka przystanków metrem stąd, ale Haruko niebyła pewna czy w natłoku obowiązków będzie miała czas aby do niej dzisiaj przyjechać. Z drugiej strony czuła, że nie zaśnie spokojnie jeżeli czegoś z tym nie zrobi. Popołudniowa wizyta u babki Sousuke to jej jedyna nadzieja. Do tego czasu powinna poradzić sobie ze swymi obowiązkami.
 
__________________
D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.

Ostatnio edytowane przez madman : 10-07-2009 o 23:13.
madman jest offline