Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2009, 22:47   #7
Lance
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
SWP "Dłoń al-Malika"

*
- ….w czasie działań wojennych, upoważnieni jesteśmy do ostrzelania wszystkich jednostek, które oddalą się od trasy konwoju. Przyznano wam marker Alpha.
- Konwój Alpha, zwrot przez bakburtę na kurs 034, kąt opadania 213, przyspieszenie 80g. Wykonać. Za trzy... dwa... jeden...

- Tu SWP „Gruba Berta”. Przyjąłem. Bez odbioru.
„Gruba Berta” powoli, niezdarnie zajęła miejsce w konwoju. Masywne cielsko okrętu wyróżniało się na tle pozostałych statków, wielkością będąc porównywalnym z krążownikiem.

*

Po al-Maliku widać było zdenerwowanie.
- Co się dzieje, pierwszy? Jakieś kłopoty?
Marcos Tuvell, szef Pozyskiwaczy i pierwszy oficer statku, podrapał się po głowie.
- Bitwa, sir, bitwa w układzie…Vuldrokańska flota uderzeniowa. Krążownik JCM „Flogiston V” zapewni „Grubej Bercie” tymczasową ochronę.
- „Grubej Bercie”? – baron Muwaija al-Malik aż poczerwieniał – ten statek nazywa się teraz „Dłoń al-Malika”! Ile razy mam to powtarzać?
- Niech będzie „Dłoń” – Pozyskiwacz wzruszył ramionami – w każdym razie wychodzi na to, że…
- Że wdepnęliśmy w niezłe gówno, sir! Słuchajcie! – Steve Lampas, genin Pozyskiwaczy i drugi oficer „Grubej Berty”, grubym paluchem wskazał na głośniki. Zupełnie niepotrzebnie zresztą, wszyscy słyszeli wyraźnie, a głośniki też nie zmieniły wszak miejsca położenia… Z głośników wydobył się głos pierwszego oficera z „Flogistona”.
- Konwój Alpha, przyspieszenie maksymalne, kurs 012 na 001, formacja rozproszona.

*

Wśród trzasków, pstrykania przełączników, buczenia syren alarmowych, powoli zostało przywrócone zasilanie.
Pobladły baron ledwo trzymał się na nogach. Dłonie kurczowo zacisnął na poręczach. Szok, jaki malował się na jego twarzy, nie był jednak tylko jego udziałem.
- Niech... Niech Wszechstwórca ma nas w swojej opiece... Co…? Co to było? Gdzie my jesteśmy?
Nikt nie odpowiedział. Piloci usiłowali ustabilizować okręt, podoficerowie przy skanerach próbowali cokolwiek odczytać, a Marcos, podobnie jak kapitan, wpatrywał się ogłupiały w wizjer, obserwując dryfujący krążownik, nadal jeszcze rozrywany pomniejszymi eksplozjami.
Dopiero, gdy al-Malik powtórzył pytanie, Steve odpowiedział niechętnie.
- Trudno powiedzieć, sir. Powoli przywracamy sprawność skanerów, ale to co widzę, wcale mnie nie cieszy. Mówiąc krótko… nie mam cholernego pojęcia, gdzie jesteśmy. To jakiś nieznany system… Na razie żadnych śladów cywilizacji. Żadnych sygnałów, żadnych fal… nic.
Baron zgarbił się. Poczuł teraz, jak bardzo nie jest przygotowany do roli kapitana.
- Zbierzcie raporty z całego okrętu. Chcę wiedzieć, w jakim jesteśmy stanie. Generator jak rozumiem w porządku? Mathias? – Marcos bez wahania przejął dowodzenie.
- Chwilowy spadek mocy, ale wszystko wraca do normy – Mathias, najmłodszy spośród podoficerów „Grubej Berty”, jak zawsze mówił niepewnie, lekko się jąkając – Ogólnie wygląda na to, że brak jest większych uszkodzeń. Przyjmuję meldunki z poszczególnych sekcji, Sardan wysyła ekipy na bieżąco na miejsce. Na razie brak strat w ludziach, tylko kilka rannych. Jest spory bałagan w hali produkcyjnej… A co się dzieje z naszym specjalnym ładunkiem, to aż boję się pytać…

*

- Konwój Alpha, tu komandor Desjani. Mamy ciężkie straty w ludziach i sprzęcie ale sytuacja na pokładzie wydaje się znowu stabilna. W związku z dziwnymi okolicznościami, zarządzam spotkanie dowódców statków konwoju za osiem godzin. Promieniowanie u nas jeszcze przez jakiś czas nie pozwoli na przyjmowanie gości ale dane wykazują, że "Słoneczny wiatr" powinien mieć odpowiednie pomieszczenia na tę okazję. Spotkamy się na miejscu. Bez odbioru.
Po usłyszeniu komunikatu baron wyraźnie pojaśniał.
- Szykujcie… - tu się skrzywił – „Lolę”… Lecę natychmiast. Wreszcie się wyjaśni o co chodzi. Z pewnością „Flogiston” dysponuje lepszymi czujnikami niż ten złom. Znajdziemy najbliższą bramę i wracamy do domu. Servo, Muskal, za mną. Marcos, przejmujesz dowodzenie. Idę do mojej kajuty, muszę się przygotować do spotkania.
Po jego wyjściu pierwszy oficer rozejrzał się powoli. Wszyscy obecni na mostku przyglądali mu się uważnie. Czekali.
- Wszystko będzie dobrze. Nie wiem, gdzie jesteśmy, ale na szczęście nie jesteśmy tu sami. Do roboty! Mathias, co z tym raportem? Acha, i jeszcze jedno… Rozpocznijcie skan systemu. Jeśli nie ma tu żadnej cywilizacji, może się okazać prawdziwą kopalnią złota!
Załoga rozluźniła się. Marcos ma rację, nie jest tak źle. W końcu jesteśmy Pozyskiwaczami. Nie tylko wyjdziemy z tego żywi. Wyjdziemy z tego bogaci!
 

Ostatnio edytowane przez Lance : 13-07-2009 o 22:56. Powód: lapsus
Lance jest offline