Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2009, 00:37   #8
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Kajuta Komandora Desjani, sześć godzin po skoku.

Dowódca krążownika spojrzał na wysokie stosy dokumentów zalegających na jego masywnym, drewnianym biurku. Według najnowszych raportów życie straciło ponad pięćdziesięciu marynarzy, w tym parunastu doświadczonych podoficerów, którzy od lat służyli pod jego rozkazami. Lista rannych była znacznie dłuższa. Pokładowe ambulatorium pękało w szwach, zmuszając sanitariuszy do ustawienia dodatkowych łóżek w zapasowym rufowym hangarze. Równie beznadziejnie wyglądały raporty uszkodzeń. Statek chwilowo utracił ponad połowę siły ognia i ciągu napędu. Ponad jedna czwarta kadłuba wymagała prac remontowych i uszczelniania. Brakowało ludzi i części zamiennych.

Komandor westchnął ciężko i wyciągnął dłoń w stronę stojącej na biurku butelki hawkwoodzkiej whisky.


Bursztynowa zwartość zalśniła wdzięcznie, rozpraszając słabe światło stojącej nieopodal lampki. Opuszki palców czule musnęły zdobione szkło. Po chwili zastanowienia, wróciły jednak na blat. Butelka wylądowała znów w barku.

Desjani ponownie uruchomił swój terminal i po raz drugi odtworzył nagranie bitwy w mgławicy. Przekaz zniekształcony był promieniowaniem wybuchów i radiacją z samej chmury ale zawierał wystarczająco danych, by dokonać podstawowej analizy. Wzrok dowódcy utkwił na małym migającym punkcie, oznaczonym słowem "Skarabeusz". Obiekt pojawiał się i znikał, zmieniając w chaotyczny sposób, rozmiar i charakterystykę sygnatury. Komandor podrapał się zamyślony po brodzie, notując spostrzeżenia w podręcznym notesie. Po chwili przeniósł uwagę na symbol dyplomatycznego kuriera, który zignorował polecenia, emitując wiązkę awaryjnych fal radiowych, ułatwiając tym namiar wrogim rakietom. Desjani skrzywił się w duchu, lecz podjął analizę bitwy, przyglądając się też innym statkom konwoju.

Po godzinie, przetarł zmęczone oczy i spojrzał na wiszący na szafie mundur galowy. Jeszcze niedawno miał nadzieję, że założy go już tylko jeden ostatni raz, w czasie oficjalnego zwolnienia ze służby. Niesamowicie, jak odległa i niedorzeczna wydawała się teraz ta myśl...

Główny pokład hangarowy Flogistona V, osiem godzin po skoku.

- Proszę tędy... tak... proszę podążać za czerwoną linią. Alarm? Nie, wszystko jest w porządku, to tylko rozregulowany system awaryjny. Tak, sir... jestem pewien, że hangar nie jest skażony promieniowaniem... - młody, ubrany w mundur galowy, marynarz odetchnął głęboko, starając się ukryć poirytowanie. Przedstawiciele statków od piętnastu minut zbierali się na pokładzie hangarowym Flogistona, czekając na prom ze "Słonecznego Wiatru". Niektórzy nieufnie sondowali się wzrokiem, inni inicjowali krótkie rozmowy i pierwsze próby wybadania towarzyszy niedoli. Na szczęście, wyczekiwany prom po chwili wylądował w hangarze. Niestety, miejsca na pokładzie nie starczyło dla pełnej grupy, w związku z tym wysmukły pojazd musiał latać dwa razy, potęgując dodatkowo zniecierpliwienie czekającej grupy.

Hangar kuriera zdecydowanie różnił się od zużytego, połyskującego surowym metalem, wnętrza odpowiednika wojskowej jednostki. Tu wszystko było czyste, poukładane i wyglądało jak nowe.

Do docelowej sali prowadził prosty, niczym nieozdobiony korytarz barwy białej. Gdy uchylono drewniane, dębowe drzwi bogato upstrzone motywami roślinnymi, oczom przybyłych ukazał się obszerny przedsionek. Wewnątrz, u sufitu światło rozchodziło się, niczym z kopuły. Wydawało się dobrane tak, by do złudzenia przypominało słoneczne. Łagodne, miłe dla oka natężenie nie pozostawiało ani skrawka pomieszczenia w najmniejszym choćby cieniu.


Naprzeciwko wejścia, u krańca sali, znajdował się przedsionek, a tuż za nim drzwi do następnej sali. Jednakże to właśnie tutaj, na ośmiu ustawionych kanapach usadzeni zostali goście. Najwidoczniej gospodarz zaplanował spotkanie właśnie tutaj, w przedsionku.

Zadbano, by na stolikach znalazły się przekąski oraz napoje stosowne do pory i natury spotkania. Na kanapie zwróconej na wprost wejścia spoczywał ambasador JCM . Po jego prawej ręce stał rosły Obun, który odziany w białe, obszerne szaty, zdawał się z zainteresowaniem obserwować każdego z reprezentantów. Każdego z nich obdarzył ukłonem przy wejściu i z każdym choć raz skrzyżował spojrzenie. Ów mężczyzna zdawał się pełnić rolę osobistego sekretarza Ambasadora.


Po lewej stronie kanapy zasiadał kapitan Hawkwood. W ręku trzymał notes elektroniczny, zaś przy uchu widać było małą słuchawkę. Najwidoczniej arystokrata niechętnie powierzał swój statek pierwszemu oficerowi i chciał być na bieżąco informowany o jego kondycji.


Sam Ambasador ubrany był w jasne, powłóczyste szaty, doskonale współgrające z jasnymi barwami pomieszczenia. Z jego postaci, podobnie zresztą, jak z całego miejsca spotkania, przebijał spokój i harmonia. Gdyby nie rozstawieni w kątach, o kilka kroków od wejścia czterej ludzie o nienagannie skrojonych jasnych ubraniach i równie stanowczych rysach twarzy, można by odnieść wrażenie, że jest to spotkanie rodzinne, a nie narada dotycząca kwestii ważkich.


***


Pierwszy zabrał głos Komandor Desjani, kłaniając się wszystkim zebranym. Nie pominął przy tym, czekającego już na nich gospodarza, dla którego zarezerwował nieznacznie dłuższy ukłon. Komandor na tę okazję przywdział oficjalny mundur z wysokim, kapitańskim kołnierzem. Surowość jego aparycji o dziwo idealnie pasowała do tradycyjnego, szlachetnego kroju oficerskiego stroju. Na oszczędnie wyszywanym złotem, czarnym materiale, dało zauważyć się tylko skromne symbole statusu kapitana i cesarskiej floty. Jeśli posiadał dodatkowe odznaczenia, a zapewne tak było, postanowił ich w tym gronie nie prezentować.

Zwrócił się w kierunku ambasadora i przemówił niskim, donośnym głosem
- Na wstępie chciałbym przeprosić Jego Ekscelencję za to niekonsultowane wcześniej najście. Naturalnie, postaram się, by w przyszłości nasza współpraca odbywała się za zgodą i wiedzą obu stron. Mam nadzieję, że ambasador przyjmie moje najszczersze przeprosiny.

Po tym wstępie, odwrócił się do reszty delegatów
- Postaram się nie zajmować Państwu zbyt wiele czasu. Omówię tylko podstawowe kwestie taktyczne i oddam głos zgromadzonym.

- Jak zapewne Państwo wiecie, osiem godzin temu za pomocą niezidentyfikowanego artefaktu, udało nam się opuścić system Leminkainen i dokonać przeskoku do nieznanej przestrzeni, w której znajdujemy się obecnie. Dla wszystkich nas jest to wielce niepokojąca sytuacja, choć wiążą się z nią zapewne potencjalne korzyści - komandor spojrzał w stronę przedstawicieli Ligii Kupieckiej.

- Mimo wszystko, w obecnej sytuacji zdani jesteśmy tylko na siebie i kluczem to przetrwania i wyniesienia z tej sytuacji jakichkolwiek korzyści jest ścisła współpraca. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż nie mam prawa żądać od Państwa zdradzania mi sekretów waszych jednostek... mimo wszystko uważam jednak, iż podstawowa wiedza na temat naszych wzajemnych możliwości i potencjału statków jest kluczem do przetrwania - przerwał na chwilę, by przyjrzeć się wyrazom twarzy zebranych, po czym kontynuował
- Dokładna analiza bitwy w mgławicy i obecnych emisji statków, pozwoliła mi stwierdzić, iż częściowo dysponujemy jednostkami o wyjątkowych możliwościach - na sekundę zatrzymał wzrok na delegacji "Skarabeusza", po czym przeniósł go na kapitana "Odyna" - jest wśród nich między innymi jednostka Najwyższego Zakonu Inżynierów, której sensory, według naszych odczytów, wykraczają daleko poza zasięg pozostałych statków i mogłyby zapewnić flocie dodatkowe informacje, na temat otaczającej nas przestrzeni.

- Przedstawiłem już motywy, więc pozwolę sobie przejść do samej prośby... Na ile to możliwe, prosiłbym zgromadzonych o podstawowe informacje na temat specjalizacji i potencjału obecnych w konwoju jednostek. Nie będziemy w stanie operować skutecznie w potencjalnie wrogiej przestrzeni, jeśli nie poznamy naszych silnych stron i nie nauczymy się kooperować. Nie wiemy, czy wrócimy nawet do domu, więc ukrywanie tajemnic i potencjału statków nie zapewni nam przewagi, a może się okazać tragicznym w skutkach zaniedbaniem, które spowoduje, iż żadna ze stron nie wyciągnie z obecnej sytuacji korzyści. Prosiłbym też, by od teraz istotne informacje przesyłać nie tylko do statku flagowego ale do wszystkich jednostek zgrupowania. W ten sposób wszyscy dysponować będziemy potrzebnymi do działania danymi. Mam nadzieję, że będzie to pierwszy krok w stronę, wspomnianej już, otwartej wymiany informacji.

- To tyle, słowem wstępu, oddaje teraz głos innym zgromadzonym -
ukłonił głowę z szacunkiem i zajął miejsce na kanapie.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 02-08-2009 o 02:42. Powód: Przedostatni akapit i pojemność promu.
Tadeus jest offline