Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2009, 14:54   #3
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Meekor już kilka tygodni był w podróży. Całymi dniami rozmyślał nad naukami swojego mistrza. Dzięki temu stał się dużo spokojniejszy. Każdego dnia rozumiał co raz więcej z nauk które otrzymywał w kręgu druidów. Zaczął rozumieć, że nie może traktować służby naturze jako drogi do osiągnięcia własnych celów. To właśnie chciał mu uświadomić jego mistrz. To dlatego jego nauka została przerwana.

Mekkor był zły na swojego mistrza. Był jak dziecko które chce się nauczyć czytać a zabrano mu wszystkie książki. Dokładnie tak się czuł opuszczając święty gaj. Musiało upłynąć kilka tygodni, żeby zniknął żal przepełniający jego serce. Wiele razy słońce wschodziło i zachodziło zanim młodzieniec uświadomił sobie, że mistrz zabrał mu "książki" wysyłając jednocześnie do największej "biblioteki". Oto teraz młody druid miał się nauczyć życia.

Chłopak siedział słuchając opowieści starca. Wśród szeregu plotek wyłowił informacje o kapłanie zmieniającym się w czarnego kota. Z nikomu nie znanych powodów właśnie to przykuło największą uwagę młodzieńca. "Trzeba będzie podpatrzeć tego Jelana. Czeladnik kowala, hmm można zobaczyć, pokręcić się. Najpierw poobserwujemy, później może popytamy ludzi."

Mekkor jednak milczał. Nade wszystko nienawidził zwracać na siebie uwagi. Starzec tymczasem zaczął kolejną opowieść. Potwory, lochy, no i dziewki dające na lewo i prawo wzbudzały dużo większe zainteresowanie gawiedzi niż czarownica latająca na miotle. Zresztą tymi ostatnimi to można dzieci straszyć a nie podsycać wyobraźnie żądnych przygód podróżnych. "Zastanawiającym jest fakt że pod miastem są lochy. Ciekawe z jakiego pochodzą okresu. A może to naturalne jaskinie, tylko opowieści je aż tak bardzo przeinaczyły? Nie zaszkodzi się przejść."

Dodatkowo na motywacje Mekkora wpłynął fakt pojawienia się strażników oferujących nagrodę. "Dobrze" pomyślał "czyli będzie sporo ludzi, a ja nie będę musiał sam zabijać przerośniętych szczurów. Spokojnie pójdę z innymi i przyjrzę się tym wynaturzeniom. A może to po prostu legowisko dzikich zwierząt, z którego ludzie chcą wypędzić prawnych właścicieli. Cóż jestem druidem, a skoro mam dbać o równowagę to moim obowiązkiem jest tam iść. Mistrz byłby zadowolony. Ciekawe co mama by powiedziała, wiedząc, że biorę zlecenie od straży miejskiej... hehe"

Mekkor zauważył zainteresowanie jednego z mężczyzn. Człowiek z krukiem rozmawiał ze strażnikiem o nagrodzie. Chociaż młody druid raczej nie był bogaczem to jednak póki miał co jeść i gdzie spać nie specjalnie wykazywał zainteresowanie pieniędzmi. Chociaż przydało by się kilka groszy. Mekkor odczekał aż człowiek z krukiem skończy rozmowę ze strażnikiem. Gdy się rozstali podszedł do posiadacza kruka.

- Nazywam się Mekkor i mam zamiar iść jutro przyjrzeć się rzeczonej dziurze w ziemi. Wnioskuję z twojego zainteresowania, że również się tam wybierasz. Dlatego chciałem zaproponować coś w rodzaju połączenia sił -
Przed człowiekiem z krukiem stał rosły mężczyzna który budową przypominał barbarzyńcę. Ciężkie buty, skórzany kubrak ze wzmocnieniem na ramionach, rękojeść miecza wystająca nad prawym ramieniem, ciężkie ćwiekowane bransolety. To wszystko na mężczyźnie który ma prawie dwa metry wzrostu długie włosy i brodę sprawia wrażenie że rozmawia się z barbarzyńcą, albo wojownikiem z północy. Aldor, mistrz Mekkora powiedział mu, gdy ten był jeszcze małym chłopcem, że nie strój symbolizuje druida, ale jego wewnętrzne przekonania. I dzięki bogom, bo chłopak nie wyobrażał sobie podróżowania w ceremonialnych szatach z ozdobami z liści i walki ceremonialnym złotym sierpem (zresztą złoto nie wzmacnianie magicznie było dość kiepskim kruszcem do budowy broni). Gdyby nie szczery uśmiech na twarzy młodego mężczyzny i otwarta dłoń wyciągnięta w geście przyjaźni człowiek z krukiem z pewnością mógłby się poczuć zagrożony, bo nigdy nie wiadomo jak to jest z barbarzyńcami.

- Masz jakiś środek transportu? Czy też wstajemy przed świtem i idziemy na piechotę?

Po krótkiej wymianie zdań Mekkor poszedł zrobić sobie posłanie. Odprawił wieczorne dziękczynienie, oraz prosił, aby natura kolejnego dnia obsypała go ponownie swymi darami. Wstając rano przygotował swój ekwipunek do wyprawy. Przytroczył długą włócznię do siodła i poprowadził Sztorma na spotkanie z poznanym poprzedniego wieczoru człowiekiem. Razem wyruszyli na spotkanie nowej przygody.
 

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 18-07-2009 o 21:02.
Mi Raaz jest offline