Cytat:
-Mam nadzieję, że pozostali Panowie z Ligi zgadzają się zemną, co do tej kwestii.
|
- Wszystkie technologie pozostają w rękach Najwyższego Zakonu Inżynierów i to nasza decyzja kto uzyska do nich dostęp.
Pewny siebie głos zaprawionego w bojach dowódcy szybko uciął monolog. Zanim jeszcze przydzielono go do jednostki naukowej wiedział jak łatwo w słabych negocjacjach stracić o wiele więcej, niż sugerowałyby to proporcje sił.
Jego prezencja nie zostawiała miejsca na kompromisy. Ubrany w galowy mundur utrzymany niemal w matematycznym porządku i z nieskrywanymi nawet przed innymi wszczepami. Syntetyczne oczy były w stanie przewiercić człowieka na wylot swoim nie cierpiącym sprzeciwu wzrokiem. Cała dolna szczęka pokryta była cybernetycznymi modyfikacjami, a także szyja i większość podbródka. Prawdopodobnie był to jedyny sposób, aby naprawić szkody po jakiejś paskudnej ranie, chociaż mogło to być też cokolwiek innego. Nikt ze zgromadzonych nie potrafił tego jednoznacznie stwierdzić.
Cytat:
- Jeśli wszystko już sobie wyjaśniliśmy, to czekam na rozkazy kapitanie…? Właściwie to nie znam Pana godności.
|
-Jestem Jack Spirit, kapitan jednostki L-17, lub jeśli wolicie "Odyna", a to Albert Tinkle. Szef naszego zespołu badawczego. -Wskazał na stojącego po jego prawej stronie mężczyznę i uśmiechnął się nieznacznie. Albert szybko podjął dalszą przemowę.
- Prawdę powiedziawszy i tak tylko my jesteśmy w stanie wydobyć technologie z ewentualnie napotkanych "artefaktów", zatem kwestia tych znalezisk nie podlega dalszej dyskusji.
Naukowiec był równie pewny siebie, chociaż o wiele więcej brzmiało w jego głosie jadu. Najwyraźniej miał w zanadrzu kilka dodatkowych sztuczek na wypadek przyszłych protestów.
"Koniec stawiania warunków, teraz czas na delikatniejszą politykę." - Pomyślał kapitan. Nie pozwolił, aby ktokolwiek wtrącił się w ich wspólne przemówienie.
- Dziękuję Albecie. - Skinął głową, a naukowiec zrobił pół kroku w tył. -
Jesteśmy oczywiście gotowi podzielić się wiedzą w zależności od okazanej nam pomocy i kooperacji. Wszelkie próby ataku i przejęcia technologii spotkają się natomiast z odwetem militarnym. - Kapitan skinął głową w stronę dowódcy Thora. -
Jak i elektronicznym, a uwierzcie mi iż nikt z was nie chce, aby systemy podtrzymywania życia na waszych statkach zaczęły być kontrolowane z naszego pokładu. - Przez chwilę patrzył na wyraz twarzy zgromadzonych. -
Daję wam jednak moje kapitańskie słowo iż bez absolutnie skrajnej konieczności nie podejmiemy takich kroków. Tak długo, jak długo pozostajemy w nieznanej przestrzeni uważam wszystkich tu zgromadzonych za ścisłych sojuszników.