Nic z tego nie rozumiała. Zupełnie. Wszystko to sie jej kojarzyło z jakimiś śmiertelnie nudnymi rozmowami na temat sensu życia, jakie prowadzili starsi cyrkowcy. Mimowolnie do nich zatęskniła i chciała powrócić... Ale jeszcze nie mogła. Nie minęła wymagana liczba dni...
- Przepraszam bardzo... - odezwała sie, nadstawiając uszek i ciekawsko przekrzywiajac główkę. - Co to jest to "wyzsze dobro"?
Mimo wszystko, lepiej sie najpierw czegoś dowiedzieć, zanim się podejmie decyzję...
- Bo chyba nie ma czegos takiego... prawda?
__________________ Destruktywna siła smoczego płomienia... |