Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2009, 17:21   #9
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
A miało być tak pięknie. Na początku rzeczywiście było, ten wiatr we włosach, ten nieustający ruch i świadomość, ze właśnie tu może czekać ich jakaś przygoda. A przede wszystkim świadomość, że dom jest coraz dalej, a droga coraz bardziej niebezpieczna. Pamiętała to uczucie w sercu, gdy zaatakowały ich gobliny. Już razem z Curlym ruszyli w obronie karawany, lecz zaraz przybyło wojsko i w jednej chwili rozgromili wrogów. Gdyby byli bliżej, może udałoby im się zabić chociaż jednego... dziewczyna zagryzła wargi i razem z chłopakiem zrezygnowani wrócili na swoje poprzednie stanowisko. Wtedy pomyślała o domu. Jeszcze pamiętała wzruszenie matki, która z całego serca życzyła jej szerokiej drogi i ten uścisk ojca, mówiący „ leć w świat ty odważna dziewczyno, leć i szukaj swojego szczęścia”. Poczuła smutek kiedy sobie o ty przypomniała. Zostawiła ich, zostawiła ich samych. Kto teraz będzie pomagał matce w jej codziennych obowiązkach, jak sobie da rade? Pomyślała. Czy właściwie dobrze zrobiła opuszczając Cormyr? Cała sytuacja z Rennym jakoś przecieżby się ułożyła, sprawa przycichła i wszyscy zajęliby się nowymi sensacjami. Może nie trzeba było tak pochopnie podejmować decyzji...
Zerknęła na Curley’ego i Novely cieszyła się, że są razem z nią. Zawsze chciała opuścić miasto, lecz nigdy nie chciała zrobić tego sama. Wiedziała, że może zawsze na nich liczyć szczególnie na Curley’ego, który jak już wielokrotnie się przekonała , miał do niej pewną słabość. Często łapała go na ukradkowych spojrzeniach i zawsze pomagał jej we wszystkim. Było jej bardzo miło, kiedy opiekował się nią, lubiła go za bardzo, lecz był tylko człowiekiem. Nic nie miała do ludzi, ale jak już miałaby z kimś być to tylko z pobratymcem. Poza tym nie zastanawiała się raczej nad sprawami uczyć, na pierwszorzędnej roli dla niej były przygody.

A miało być tak pięknie. A teraz najzwyczajniej w świecie nudziła się. Siedziała razem z Curly’ejem i Novely przy ognisku przysłuchując się najbardziej nudnym rozmowom na świecie. Kupcy targowali się, negocjowali, czasem przeklinali. Ileż można dyskutować na temat jakiejś tkaniny! Febrine nie mieściło się to w głowie, widocznie kupcy byli w swoim żywiole. Bo tak się rozgadali, że na niczym innym się nie skupiali, tylko i wyłącznie na swojej tkaninie. Nawet zbliżający się w ich stronę jeźdźcy, nie zdołali wyrwać ich z tego swoistego kupieckiego transu. Febrine zaciekawiła się, może to wrogowie i trzeba będzie się bronić! Wstała zadowolona, czując przepływającą w niej adrenalinę. Już zaczęła szykować czar, kiedy to okazało się, ze jeźdźcy wcale nie są nastawieni na walkę. Przybyli tylko zaspokoić pragnienie. Febrine siadła zrezygnowana i westchnęła.

- A miało być tak pięknie... – szepnęła, lecz te słowa nie były skierowane do nikogo.


Lighte spała na jej kolanach, znudzenie Febrine najwyraźniej się udzielało. Domagała się tylko pieszczot, potrącając małym czarnym noskiem jej rękę. Co jakiś czas brodaty woźnica Tores, spoglądał z obrzydzeniem na jak to mówił „szczura” , którego obecność zdecydowanie mu się nie podobała. Nie ukrywał tego nawet, deklarując od razu, żeby elfica trzymała go z daleko od niego.
„ Taka ładna dziewczyna, a bawi się ze szczurami” Febrine przypomniała sobie jego słowa. Lighte nie lubiła go, ona z resztą też, choć nie miała oczywistego powodu, żeby go nie lubić. Czasem jednak tak się zdarzało, podobnie jak z miłością od pierwszego wejrzenia, to tak samo od pierwszego wejrzenia elfica nie lubiła woźnicy. Jeśli to była oczywiście prawda.


Febrine przypatrywała się rycerzom, jakże imponująco wyglądali w tych zbrojach! Zerkając na Nowely, zdała sobie sprawę, ze nie tylko ona jest nimi zachwycona. Obie dziewczyny posłały sobie uśmiechy zrozumienia i wróciły do poprzedniej czynności. Curly siedział z założonymi rękami, również zapatrzony w rycerzy, ale zupełnie z innego powodu, gdyż to o czym mówili wydawało się bardzo interesujące.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 21-07-2009 o 17:26.
Asmorinne jest offline