Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2009, 17:32   #10
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Było nudno! Już znacznie więcej atrakcji oferowało rodzinne miasteczko ze świątynią, tawerną, bójkami oraz damską łaźnią, gdzie zawsze można było popodgladać co ładniejsze dziewczyny. Umożliwiały to odpowiednio wywiercone dziury w ścianach służące kolejnym pokoleniom chłopaków.


Wojownik podejrzewał, że dziewczyny także o nich doskonale wiedziały, ale ... chociaż narzekały oburzone na obrzydliwych podglądaczy, nie do końca zależało im na likwidacji owych otworków. W końcu, gdzie indziej mogłyby pełniej pognębić swoją urodą, rozmiarami, wdziękiem nielubiane koleżanki, niż właśnie tam? Jego siostra, jako kapłanka, nie używała wspólnej łaźni, a Febrine ... nie wiedział. Przynajmniej nie trafił na nią nigdy. Ale pewnie też nie, bo nie wątpił, że taka wieść natychmiast rozniosłaby się między męską populacją miasteczka. Febrine w cuglach wygrałaby wszystkie konkursy piękności ze swoim smukłym, delikatnym ciałem, pięknymi, wielkimi oczyma i cudownym kształtem ust, niewątpliwie doprowadzając część dziewcząt na skraj rozstroju nerwowego. Teraz natomiast ta śliczna dziewczyna siedziała obok niego, i gdyby nie była elfiną, przysiągłby, że znudzona ziewa.

Uciekli ze względu na nieszczęsny pojedynek, którego skutkiem było prawdopodobne pozbawienie możliwości zostania ojcem pewnego gburowatego dupka atakującego Febrine, ale mieli nadzieję na przygody! A tu co? Kicha. Wprawdzie raz ich kupieckie wozy zaatakowała niewielka grupa goblinów, co serce Novely napełniło obawą, a Febrine oraz jego radością, ale nie wyszło nic z tego. Akurat zaraz za nimi podążał oddział Purpurowych Smoków. Elita cormyrskiego wojska zajęła się napastnikami nad wyraz skutecznie. Dowódca rycerstwa ogólnie kazał im nie przeszkadzać podczas walki, co obydwoje przyjęli jako policzek. Co? Febrine i on przeszkadzaliby? Wrrrrrr.

Tak było do czasu przejazdu Szponów, którzy przynieśli informacje na temat szykującej się przygody w katakumbach stolicy Archen.

***

- Brzmi nieźle - nagle rzucił dziewczynom Curly po tym, jak jeźdźcy zniknęli w mroku - co wy na to?
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się Novely, widocznie dalej zamyślona. Jakby nie było, piękni jeźdźcy potrafili swoja dumna sylwetką oraz bijącą odwagą zauroczyć dziewczęce serduszka.
- Nie słyszałaś, co mówili jeźdźcy? - zdziwiła się Febrine. - Lochy pod miastem! Poszukują śmiałków. Wspaniała wyprawa. Mi też się podoba, szkoda tracić czasu z tą karawaną ... nic się tu nie dzieje ...
- To jak? Może byśmy tak? No spróbowali zostać bohaterami Archen? – zapytał siostrę.
- Curly, czy ty nie przesadzasz? - zaoponowała Novely. - Znajdziemy coś, ale pchać się do jakiejś dziury, bez sensu.
- Podoba mi się ... doskonale - powiedziała niespodziewanie zachwycona elfina - musimy ruszyć jak najszybciej. Novely - zwróciła się do kapłanki - nie możemy tkwić z tą karawaną, tracimy tylko swój czas, a tam ... tam mamy możliwość zdziałania więcej, o wiele więcej ...


- Tak, tak - poparł ją szybko Curly - słuchaj Novely, ona jest czarodziejką, jest mądra ...
- Tak, owszem - odparła kapłanka patrząc krytycznie - oraz kąpana w gorącej wodzie, jak ty. Curly, jesteś mężczyzną i powinieneś mieć wystarczająco odpowiedzialności, żeby jej nie popychać na taka zwariowana wyprawę. Alboż nam tu źle? Alboż nie znajdziemy sobie czegoś lepszego?
- Ale siostro, o co ci chodzi? - próbował się bronić.
- Ano miast świecić przykładem i być głosem rozsądku, jeszcze ją popychasz do takich akcji.
- Nikt mnie nie popycha - wtrąciła się - po prostu już od dłuższego czasu zastanawiam się nad naszą wyprawą, bo sama musisz się zgodzić, że jest strasznie nudna. A teraz otwiera się nam taka szansa. Mystra zsyła okazję ... pomyśl Novely, ile cudownych rzeczy może nas spotkać, nic nie stracimy, możemy tylko zyskać ...



kapłanka Mystry, Novely

Dziewczyna lekko przesadziła, bo strącić mogli znacznie więcej, niż nic, ale w gorączce dyskusji, jakoś umknęło jej to sprzed oczu. Wojownik zauważył, ale nie chciał dawać argumentów siostrze.
- No nawet, ale wiesz, Febrine, nawet jeśli , to ... - widać, że zastanawia się - to pomyśl, czy możemy na nim polegać? - wskazała na oburzonego brata. - Pomyśl, czy on wygląda jak tamci wspaniali rycerze. Ten, blondyn miał taką przystojną twarz ... - rozmarzyła się.
- Właśnie ... może uda nam się ich dogonić ... - również chwilkę oddała się słodkim radościom wyobraźni. Widocznie Curly zajmował dość niską pozycję w hierarchii obydwu dziewczyn pod względem męskiej atrakcyjności. To było średnio miłe.

Febrine kontynuowała.
- Wiesz nie jesteśmy bezbronni, jestem magiem, a rycerze wcale nie muszą być przystojni, żeby się dobrze walczyć. Jestem pewna, że Curly nie jest gorszy od nich... - uśmiechnęła się do niego. Uf, od razu zrobiło mu się cieplej na sercu. - To jak Novely? Idziesz z nami, czy nie - postawiła sprawę jasno i uśmiechnęła się łobuzersko. Może tych rycerzy wymyśliła tylko, żeby zachęcić siostrę, zastanowił się przez moment. To byłoby cudowne.

Jakkolwiek było argument podziałał.
- Idę, idę - Novely wyglądała, jakby ktoś zmusił ja do zjedzenia bardzo kwaśnej cytryny. - Beze mnie jeszcze coś zmalujecie i będę musiała was za uszy wyciągać z tarapatów - westchnęła.
- Oj siostra, siostra ... - pokręcił głową. Novely była bliźniaczką urodzona tuz przed nim, ale nigdy nie zaniedbywała podkreślania tego, według Curly’ego, nieistotnego faktu.
- A ty się ucisz. jestem starsza i póki jesteśmy daleko od rodziców, jestem głową rodziny.
- Razem jesteśmy niezwyciężeni – oceniła dumnie elfina. – Novely, zobaczysz, nie będziesz żałować – powiedziała uradowana i zamyśliła się. - Najpierw musimy się dowiedzieć gdzie to dokładnie jest ... myślę, że któryś z kupców będzie wiedział - powiedziała głaszcząc Lighte.
- Eliot, idź się zapytaj. Może rzeczywiście będą mieli pojęcie. Chyba nie wyślesz dziewczyn przez własne lenistwo? – zaćwierkała słodko siostra tonem zniechęcającym do jakiejkolwiek dyskusji.
- Że tez zawsze musi stawiać na swoim – mruknął niechętnie chłopak podnosząc się z pledu.

***

- Chyba nie będziesz zadowolona, Novely - mruknął po powrocie.
- Ech - pokręciła głową - ci młodsi bracia. Masz szczęście, że jesteś jedynaczką, Febrinne - zwróciła się do elfiny - a ogólnie dowiedziałeś się czegoś?
Curly skrzywił się, ale wyjaśnił siląc się na spokojną wypowiedź.
- Kupcy nie wiedzą, gdzie dokładnie jest wykop, jednak wspomnieli mi, iż żadnych bram po drodze nie ma, gdyż miasto rozwija się na tyle szybko, że rozbudowa murów zwyczajnie nie nadąża. Toteż możemy spokojnie udać się tam i spytać po drodze. Do samego miasta jest mniej niż godzina drogi, jeszcze trzeba sobie zostawić trochę na odnalezienie tego wejścia.
- W takim razie musimy wyruszyć przed świtem, jak się pośpieszymy, to zdąrzymy - powiedziała wyraźnie ożywiona Febrine. Czuć było w jej głosie, ze już nie może się doczekać podróży. – Szkoda jedynie, że nie mamy koni, ale trudno.
- Nawet nogi mniej bolą, kiedy niosą w stronę przygody – uznał Curly. Chociaż Novely nie była całkowicie przekonana, wreszcie kiwnęła głową zgadzając się niezbyt chętnie.

***

Kiedy zerwał się zbudzony pstryczkiem w nos, obydwie dziewczyny były już na nogach. Rzecz jasne, siostra wymyśliła tak miły sposób budzenia. Nie było jednak czasu na narzekania, toteż pomrukując pod nosem średnio miłe słowa na temat jej konceptu, zerwał się z pledu. Szybko załadowali swój dobytek, dogadali się z handlarzem, co do zapłaty, i ruszyli. Śpiew słowików i nocny powiew wiatru towarzyszył im, kiedy doszli do posterunku strażników. Piątka uzbrojonych wojów przyglądała im się w miarę obojętnie:
- A skąd to Tymora prowadzi? - zapytał wąsaty łucznik z sumiastym wąsem.
- Cormyr – odpowiedziała Novely – niech Mystra będzie wam przychylna.


- Słyszeliśmy, że Dolina potrzebuje dzielnych rąk, żeby oczyścić lochy pod miastem - kontynuowała.
- Hm, poszukiwacze przygód – skinął głową. Zapachniało od niego czosnkiem. - Nie wy pierwsi. Może poradzicie co na te dziadostwa, ale uważać radzę. Nie widzi mi się, co by tak delikatne panienki na takie wyprawy się wybierały.
- Elminster też nie wygląda na siłacza – rzuciła elfina imieniem najpotężniejszego maga Dolin z przekąsem – chyba nie mielibyście wątpliwości, że poradziłby sobie.
- Ano prawda. Nic tam mi do waszych planów. Córę mam młodą, jako ty – wskazał na kapłankę – i nie chciałbym, żeby tak się włóczyła po świecie rozbijając, nawet dla szlachetnych celów. Chcecie nastawiać swoje niewieście głowy, wasza sprawa. Ano, jeśli wy na miejsce zbiórki, to w tamtą stronę – wskazał ręką. - Najpierw do takiego białego słupa prosto, zaś potem na lewo i dalej już spokojnie dojdziecie.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 22-07-2009 o 07:55.
Kelly jest offline