Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 13:54   #9
Nagash Hex
 
Nagash Hex's Avatar
 
Reputacja: 1 Nagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumny
…- Jesteście kolejnymi głupcami, którzy dali się złapać na słowa Erla Szarego? Kiedy, Wy młodzi nauczycie się, że nie ma czegoś takiego jak łatwa kasa? A może nie jesteście wcale tacy młodzi?...
Sidney nie musiał nawet otwierać oczu, by wiedzieć gdzie jest.
~Cela… Oczywiście, jak zwykle goblinowi wiatr w oczy. ~
Otworzył oczy i rozejrzał się, słuchając ponurego głosu. Klatki dookoła były zapełnione zgrają podobną do samego Sidneya. Orki, trolle, jakiś mroczny elf i oczywiście gobliny, nawet całkiem sporo goblinów. Sam Sid nie był typowym przedstawicielem swojego gatunku. Był niski, zielony i wkurzony sytuacją, ale już na pierwszy rzut oka wyróżniał się z „towarzystwa”. Długi, skomplikowany płaszcz, grube rękawice, gogle na głowie, a przede wszystkim bujny, czerwony irokez wskazywały jednoznacznie kim był…
-Ech, kurna a miało być tak pięknie…- zaklął pod nosem i próbował odtworzyć wydarzenia z ostatnich kilkunastu godzin…

Kilka godzin wcześniej…
Erl Szary uśmiechnął się i skrzyżował ręce na piersi:
-To jak będzie panie Bonebrain? Jest pan zainteresowany?
O tym, że skorzysta Sid postanowił zaraz po otrzymaniu zaproszenia. Chociaż „postanowił” to chyba zbyt wielkie słowo.
-Oczywiście proszę Pana. Pańskie dofinansowania mojego projektu są niezwykle hojne, ale…
-Wiem, wiem – przerwał mu Szary z uśmiechem – jeżeli nie wierzyłbym w możliwości goblińskiego inżyniera to bym go nie zatrudnił, czyż nie?
Sidney zaśmiał się krótko:
-Sądzę, że znalazłoby się wielu chętnych na moje miejsce. W końcu projekt jest niezwykły, a jeżeli się uda, a uda się na pewno, to jego twórca, a przede wszystkim fundator, lub jeżeli Pan pozwoli, mecenas zostaną zapamiętani na wieki. Zastanawia mnie tylko, dlaczego wybrał Pan mnie. Jest wielu lepszych technologów, którym brakuje jedynie pieniędzy do realizacji takich wspaniałych celów.
-Cóż może i tak, ale przyznasz sam Sidneyu, że wyróżniasz się z nich wszystkich pewną szczególną cechą. Chyba nikt nie pragnie bardziej niż Ty, aby ten projekt został zrealizowany.
Goblin spoważniał:
-Brak zainteresowania tym produktem wynika ze strach, słabości i niewiedzy. Aktualnie większość myślących boi się ich nawet bardziej niż tych całych bogów – Sid wręcz wypluł ostatnie słowo, krzywiąc się z niesmakiem – Ale zapewniam Pana, że kiedy skończymy to wielkie dzieło, cały, podkreślam CAŁY świat będzie zainteresowany i zachwycony naszym odkryciem. – Goblin wstał gwałtownie i wręcz wykrzyczał ostatnie zdanie- A na Pana i na mnie spłynie chwała należąca się wielkim istotą. Obiecuję tu i teraz!
Uśmiech na twarzy Erla nie zmienił się nawet odrobinę. Sid powoli ochłonął i zapytał:
-Czy będzie miał pan coś przeciwko, jeżeli zapalę?
Jego nowy „mecenas” skinął ręką i jakiś wysoki, muskularny osiłek podał Sidneyowi porządnie skręconego papierosa i zapałki. Goblin szybkim ruchem odpalił „skręta” i zaciągnął się mocno. Od razu mógł lepiej myśleć. Palił w ciszy przez minutę, lub dwie, poczym spojrzał ponownie na Erla i zapytał:
-To kiedy mogę zabierać się do pracy?
Szary zaśmiał się głośno, a osiłek z tyłu dołączył do niego z wymuszonym, nieco za głośnym rechotem ~Żałosny wazeliniarz~ przemknęło przez myśl Sidowi:
-Zaczniesz od jutra, a dziś pójdziesz wraz ze mną na przyjęcie. Nie akceptuje odmowy! Trzeba uczcić nową współpracę i wypić na poczet naszej przyszłej chwały.
Widząc niezdecydowanie na twarzy Sidneya dodał:
-Ja stawiam.
Goblin wciąż się zastanawiał. Sięgnął do kieszeni, wyjął mały przedmiot i myśląc podrzucił go dla zabawy. Złapał go, po raz pierwszy spojrzał na malutki błyszczący obiekt i uśmiechnął się:
-Skoro tak to idziemy.
Potem wszystko działo się dość szybko. Jako inżynier nie miał byt mocnej głowy, jednocześnie lubował się w mocnej goblińskiej wódce. Koniec końców ostatnie co pamiętał to dziwkę z pełną flaszką w ręku, która zaciągnęła go na jakiś obskurny fotel w rogu gospody…

Obecnie…

Sidney wrócił myślami do celi i ze zgrozą pomyślał o swoim artefakcie. Sięgnął do kieszeni i …
-Nie – szepnął cicho – zniknęła…
Sid zazwyczaj myślał racjonalnie i w sytuacji jak ta powinien jednak skupić się na innych rzeczach jednak strach i zgroza sparaliżowały go. ~Co teraz zrobię? CO?~ myślał gorączkowo. Na szczęście z rozpaczliwych rozważań wyrwały go słowa pobratymca w okularach:
„- Choć pewnie nie ma na to czasu, wypada przy okazji przedstawić się towarzyszom… Tak dla podbudowania wzajemnego zaufania… Walka na arenie wymaga braterstwa.”
Sidney przyjrzał mu się, gdy towarzysz niedoli dodał:
„Zwą mnie Zergh. Param się ma… Ehm, powiedzmy, że jestem czarownikiem, lub jak to mówią w innych kulturach, zaklinaczem…”
Bonebrain skrzywił się i znów począł gorączkowo rozmyślać ~On mówi z sensem. W tej całej bandzie dzikusów on wygląda na kogoś godnego zaufania. Jednak z drugiej strony… Co robić co robić, gdybym miał moją…~ Bonebrain nagle wpadł na nowy pomysł. ~Nie musze na razie podejmować żadnej decyzji, poza tym na pewno są tutaj inni… Na pewno…~
Sidney podniósł się na tyle na ile pozwalała klatka i powiedział głośno:
-Witajcie! Jestem Sidney Bonebrain, choć są tacy którzy zwą mnie Talarem. Jak zapewne widać jestem goblinem. Nie wiem czy przydam Wam się w walce, ale na pewno przed i po niej, gdyż jestem inżynierem.
Z przykrością spojrzał na upadłego elfa. Mógł być wspaniałym sojusznikiem, ale w takiej sytuacji…
-Czy kucharzyna się przyda? A cholera go wie? Może trafi nam się na arenie jakiś przysmak, albo ugotujemy jakiegoś maga, hm? – zaśmiał się cicho, w duchu przeklinając się za swój nie wyparzony język - Taki żarcik oczywiście…
 
__________________
One last song
I want to give this world
Before it's gone
One last song
Nagash Hex jest offline