Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2009, 15:45   #2
Alichino Sora
 
Alichino Sora's Avatar
 
Reputacja: 1 Alichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputację
Maja była jedną z osób, które pierwsze wybiegły w stronę helikopterów i które krzyczały najgłośniej. Przez kilka cudownych sekund wierzyła, że to koniec koszmarów, przybyli wybawiciele, jeszcze tylko krótki lot i będzie na bezpiecznej ziemi, poza granicami tego chorego kraju...
Brakowało jej jeszcze jakiś pięćdziesięciu metrów do amerykańskich żołnierzy, kiedy potknęła się o jakiś fragment żelastwa, leżący na ziemi. Upadła, boleśnie zdzierając sobie skórę z nadgarstków. Zaczeła się podnosić, kiedy nad jej głową przeszła seria pocisków z karabinu maszynowego. Ktoś został trafiony, upadł na nią, z powrotem przygniatając do ziemi. Poczuła na plecach ciepło krwi, sączącej się z ran zabitego.
-Skurwysyny - warknęła ze złością, bezsilnie zaciskając pięści.

Po kilku minutach helikoptery odleciały. Maja zwaliła z siebie ciało, starając się nie zastanawiać, kto to był i czy go znała. Była wściekła na siebie, że jak ostatnia idiotka uwierzyła w nagłą możliwość wybawienia i na cały świat, za to, że był taki, jaki był.
Podeszła do grupy medycznej, która właśnie przybyła z obozu.
-Jakieś poważniejsze rany? - zapytała ją jedna z dziewczyn.
-Nie. Mogę wam pomóc - po tych słowach otrzymała apteczkę i zajęła się opatrywaniem rannych.
 
Alichino Sora jest offline