Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2009, 23:40   #9
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację



Stary wieśniak Rajmund

- A to co innego - dziadek obdarzył niziołka swoim bezzębnym uśmiechem. - Wszystko zaczęło się tak...

Nim stary Rajmund na dobre rozpoczął swoją opowieść, do stołu, przy którym siedział wraz z niziołkiem, podszedł czarnobrody krasnolud.
- Przepraszam, że przerywam ale jeśli mnie słuch nie myli, to chyba waćpan powiedziałeś coś o kopalni - stwierdził i przysiadł się do stolika.

- Kopalnie pod Sowią Górą dawno, dawno temu założyły krasnoludy - Rajmund spojrzał na brodacza jakby z uznaniem i pociągnął łyk piwa, niemal połowę lejąc sobie po brodzie. Obtarł się trzęsącą dłonią i kontynuował. - Tak powiadał mi mój dziadek Axelbrand, a on to od swojego słyszał, a ten... pewnie od swojego, ale tego nie wiem na pewno.

- Jedno wam powiem - znów oblał się piwem. - Jakeśmy my, ludzie tutaj przybyli to krasnoludy się wynosiły z Karaz Ghuzmul. A czemu, pytacie. Nie wiem. W całych Górach Środkowych miały swoje kopalnie i forty ale pewnego dnia je opuściły w pośpiechu.Do dzisiaj nikt nie wie czemu. Ale skoro waleczne i odważne krasnoludy krasnoludy uciekały to musiało być coś strasznego. Tak, to było straszne bo jak uciekały to zawaliły kopalnie, sztolnie, szyby i własne domy aby groza na jaką trafiły nie wydostała się na zewnątrz.

- O patrz pan, piwo się mi kończy - wskazał na pusty kufel. Niziołek zamówił kolejne, które Frida zaraz podała. - Oczym to ja...? A, tak! Zawalili wejścia. Co więcej, tak mówili, kapłani ichni miejsca te na wieki przeklęli aby nikt tam nie chodził i licha nie budził. Na nic się to zdało...
Rajmund posmutniał i zawiesił głos. - Nasi dziadowie z Behemsdorfu wejście do kopalni w Sowiej Górze znaleźli i odkopali. Nic tam, w środku nie znaleźli, jeno chodniki wodą zalane i jakieś głosy, co ze ścian gadały w obcej mowie. Pewnie po krasnoludzkiemu...
Nikt tam nie chodził, bo i po co? A potem była sławetna bitwa z Chaosem. Mój ojciec Sigrid, niechaj w królestwie Morra na wieki się raduje, świadkiem był jak łowcy czarownic, magowie i poczet rycerzy cały, w góry przez wieś przejechał, coby z plugawymi stworami Chaosu, co się w kopalni zalęgły walczyć.

- Na Sigmara! Chwała im, że w naszej obronie życie oddali! - zakrzyknął i pociągnął spory łyk piwa. Kilku wieśniaków spojrzało zdziwionych w kierunku stolika. - Nikt z nich nie wrócił. Ale i mutanty i stwory Chaosu z gór nie zeszły. Widać, ekspedycja skutek odniosła. A od tego czasu już nikt tam nie chodzi. Jeno ostatnio ten magus przez wieś przejechał, ale i on nie wrócił. Przeklęta kopalnia jest, powiadam wam. Niczego tam nie ma prócz śmierci...

Po tych słowach upił jeszcze łyk piwa i głowa powoli opadła mu na pierś. Zaczął cicho pochrapywać i mruczeć coś pod nosem. Manfred rozejrzał się wokół siebie w poszukiwaniu Fridy, skończyło mu się piwo. Zauważył, że opowieści starca przysłuchiwali się też trzej obcy - bretończyk w podniszczonym kaftanie, kislevita z sumiastym wąsem pykający fajkę i ten młody cwaniak, proponujący każdemu partyjkę. Czyżby i oni byli zainteresowani starą kopalnią?

Aria, Effendi

Po rozmowie przy ławie zajmowanej przez szlachciankę, zarówno ona jak i młody myśliwy wstali i wyszli z karczmy. Zbliżał się wieczór. Słońce , cały dzień skryte za chmurami teraz pojawiło się na zachodzie i oświetlało wszystko czerwoną poświatą. Ludzie powiadają, że to rozlew krwi wróży. Wiatr wiejący od pokrytych jeszcze śniegiem gór niósł ze sobą nieprzyjemny chłód. Rozmawiając przeszli między zagrodami Dresslerów i Eitzigów, po czym skierowali się na otaczające wieś pola. Panowała cisza, zakłócana tylko szczekaniem któregoś z wioskowych burków.
- Wracajmy do karczmy - powiedziała Aria, otulając się rękoma. - Zimno mi...
 
xeper jest offline