Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2009, 02:24   #1
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
[SW] Stracone pokolenie

Poddenerwowani padawani stali w korytarzu. Niektórzy spoglądali przez wielkie okna na okryte nocą miasto. Coruscant rzeczywiście wyglądało olśniewająco z tej perspektywy. Rażące neony oświetlały górne poziomy, a dolnych nawet nie było widać, tak wysoko się znajdowali.. Jeden, czy dwóch chłopców, przypomniało sobie jakie zrobiło to na nich wrażenie, gdy po raz pierwszy znaleźli się w stolicy Republiki. Kilkanaście, a w niektórych przypadkach nawet kilkadziesiąt, lat temu, przybyli do Świątyni na szkolenie, po uprzednim znalezieniu ich przez Jedi. Teraz szkolenie dobiegało końca.
Drzwi do sali otwarły się. Pojawiła się w nich Jocasta Nu i z miłym uśmiechem na twarzy, zaprosiła gestem ręki zebranych do środka. Uczniowie, niepewnym krokiem, weszli. Drzwi ponownie się zamknęły. Wokół panowała nieprzenikniona ciemność.
Rozproszyło ją nagłe pojawienie się dwunastu świetlistych kling. Większość była koloru niebieskiego lub zielonego. Wzrok przykuwały szczególnie trzy z nich. Dwie ze względu na inną barwę – fioletową i żółtą, trzecia ze względu na wielkość. Jedenastu mistrzów ciężko było odróżnić w tym mroku, gdy dodatkowo skrywali twarze pod kapturami, ale właściciela krótkiego, zielonego miecza, znał każdy.
- Tu podejść zechciejcie – powiedział Yoda. - Uklęknijcie – dodał.
Każdemu po kolei, zbliżając klingę do jednego, a potem drugiego ramienia wymieniał jego imię i nazwisko, a następnie mówił:
- Z ramienia Wysokiej Rady i z woli Mocy czynię cię Jedi, rycerzem Republiki.
Ci, którzy mieli cienkie warkoczyki przypisane padawanom, właśnie je stracili. Gdy ostatni uczeń stał się pełnoprawnym członkiem Zakonu, klingi zgasły i zapalono światło. Członkowie Rady zdjęli z głów kaptury, ukazując swe oblicza. Były to uśmiechnięte twarze, które wskazywały na odczuwaną przez ich właścicieli radość na myśl o kolejnym pokoleniu strażników pokoju w galaktyce. Po chwili do sali weszli mistrzowie nowo pasowanych. Zaczęły się gratulacje i składanie życzeń. Nikt z obecnych nie zdawał sobie sprawy, co w najbliższych latach czeka młodych adeptów Mocy.

- Czy to wszystko, czego sobie życzysz w zamian za poparcie naszej słusznej sprawy?
- Przecież wiesz, drogi hrabio, że nie jestem zachłanny.
- Rzeczywiście – stwierdził z ledwo zauważalną ironią Dooku. - Zatem pozostała nam jeszcze do omówienia kwestia jak wielką pomoc masz na myśli, wicekrólu.
Oboje siedzieli przy małym, prostokątnym stole, na jednym z wielu statków Federacji Handlowej, gdzieś na orbicie Cato Neimodii. Za Gunrayem stała cała jego świta. Ze dwadzieścia błyszczących droidów bojowych, które były gotowe w każdej chwili stanąć w obronie swego pana. Zaraz przy fotelu przywódcy Federacji stał jego wierny doradca, Rune Haako. Nie podobał mu się ten interes. Już przed dziesięciu laty sprzeciwiał się interesom z podejrzanym osobnikiem Sidiousem. Teraz też nie był zadowolony ze współpracy z jego uczniem. Nie śmiał jednak nie tylko o tym mówić, ale nawet myśleć. Ten mężczyzna to w końcu Jedi. Haako przeraźliwie bał się Jedi.
Dooku był ze swojej strony sam, ale zarówno on jak i siedzący naprzeciw niego, doskonale zdawali sobie sprawę, że przewaga w sile jest po jego stronie. Z sobie tylko znanych powodów wolał przekonać wicekróla do swojej osoby, niż go terroryzować.
- Co to to nie, mój drogi hrabio. Najpierw chcę dostać dowody jej śmierci.
- Wicekrólu, a jak zamierzasz przekonać mnie, że twoja pomoc będzie warta całego mojego wysiłku? Tu w końcu chodzi o zabójstwo senatora.
- Mam ci pokazać na co stać Federację? O nie. Nie odkryję od razu wszystkich kart.
- Nie musisz niczego odkrywać.
- Co masz na myśli?
- Zamiast pokazywać mi swoje karty, wykorzystaj je. Zacznijmy współpracę natychmiast, a gwarantuję ci, że w przeciągu kilku miesięcy Padme Amidala będzie martwa. Chyba nie posądzasz mnie o kłamstwo?
Po dłuższej chwili milczenia wicekról zgodził się.
- A gdzie to wszystko się rozpocznie?
- Na Geonosis, mój drogi przyjacielu. Na Geonosis.

* * * * *

Witam w mojej skromnej rekrutacji. Nietrudno domyśleć się, że akcja sesji ma się rozgrywać w uniwersum Gwiezdnych Wojen u schyłku Starej Republiki. A dokładniej rzecz biorąc podczas jej ostatnich trzech lat, czyli w momencie, gdy w galaktyce szalały Wojny Klonów (dla niezorientowanych Epizod II i III, oraz wydarzenia pomiędzy nimi).
Gracze mieliby się wcielić w świeżo mianowanych rycerzy Jedi, którzy zbyt wiele jeszcze nie widzieli, zbyt wiele nie doświadczyli i w ogóle nie są przygotowani na to co ich czeka. A czeka ich wiele. Chciałbym bowiem przeprowadzić Was przez cały okres tej ogromnej wojny. Pomijając samą bitwę o Geonosis (ale o tym za chwilę) zaczęlibyście już w pierwszych dniach, a wszystko skończyłoby się rozkazem 66 (a jeżeli do tego czasu sesja by wam się nie uprzykrzyła, to oczywiście można by ją kontynuować).
Nie chcę natomiast abyście tworzyli super przypakowane postacie, które czego to nie potrafią. Wolałbym również uniknąć typowych schematów takich jak np. "milczek", "pan mroczny", "pani wszechwiedząca" itd. itp. końca nie widać. Mają to być zwyczajni ludzie (tj. Jedi) nie tylko z zaletami, ale również wadami.
Spory nacisk kładłbym na wewnętrzne przemyślenia bohatera. Jak zmienia się jego sposób postrzegania świata, gdy widzi, że czasem to siła jest najskuteczniejszym rozwiązaniem, gdy jest świadkiem, że nauki Jedi nie zawsze przynoszą wymagany rezultat, gdy musi wybierać pomiędzy życiem ludzkim, a swoim zadaniem itd. Jeżeli ktoś będzie chciał te przemyślenia będą go mogły przeciągnąć nawet na Ciemną Stronę, a potem, czemu nie, na stronę Separatystów. Ogólnie pozostawiam wam wolny wybór w tej kwestii, pod warunkiem, że wewnętrzna przemiana będzie zachodziła stopniowo i z sensem, a nie BUM i jestem złym Sithem.

A teraz słów parę o kwestiach technicznych. Oczywiście będzie to storytelling. Jeżeli mowa o częstotliwości pisania to myślałem o 1 post/tydzień, ale możemy to zmienić, jeśli komuś nie pasuje. Nie ustalam górnej granicy ilości graczy, ale chciałbym przyjąć przynajmniej 4 osoby. Jeżeli otrzymam tylko 4 KP nie oznacza to oczywiście, że wszyscy się dostali. Przede wszystkim decydować będzie jakość tej KP. Wstępny termin zakończenia rekrutacji to 31.08.

Pora wspomnieć o KP. Powinny się w niej znaleźć:
1. Imię, nazwisko, ew. pseudonim czy inne nazewnictwa.
2. Rasa.
3. Kolor miecza.
4. Mistrz - przy wyborze postaci znanej z filmu/komiksu/książki/gry prosiłbym o konsultację.
5. Wygląd - wystarczy zdjęcie/obrazek
6. Umiejętności (poparte w historii) - mowa tu o zwykłych umiejętnościach (tj. niezwiązanych z Mocą) jak naprawianie, pierwsza pomoc, prowadzenie pojazdów itd.
7. Języki (również poparte historią, oczywiście prócz rodzinnego i wspólnego)
8. Charakter - im mniej będzie przypominać postać żywcem wyrwaną z jakiegoś kiepskiego filmu tym lepiej
9. Historia - czyli największe pole do popisu. Chyba nie muszę mówić, że od niej głównie wszystko zależy. Muszą się w niej znaleźć informacje na temat pochodzenia Waszej postaci, o tym kto przywiózł ją do Świątyni, o wyborze na padawana, oraz o ostatniej misji (nie zostaniecie wysłani na Geonosis, bo akurat przypadkowo każde z was było w tym czasie daleko od Curoscant i wykonywało powierzone mu wcześniej zadanie). Historia powinna się kończyć w momencie dostania rozkazu powrotu.

Zakładam, że wasze postacie znają się przynajmniej z widzenia, więc dobrze by było, gdybyście również napisali krótką notkę o swoim bohaterze, którą to później zamieszczę w komentarzach.

I to właściwie wszystko. KP wysyłajcie na PW. Wszelkie pytania w tym temacie, na PW lub na gadu (numer w profilu).
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 19-08-2009 o 23:13.
Col Frost jest offline