Kilka uwag do mojego posta:
- ściganie mężczyzny nie miało wielkiego sensu (wnoszę z notki GMa) więc ubrałem to w sposób widoczny w poście.
- przyjąłem, że Dunin pierwszy "daje się przesłuchać".
- Dunin celowo nie wspomina o tym kim była zmarła i jaka jest jej ostatnia wola (wyraźnie skierowuje inspektora do kancelarii po te informacje). Nie czuje się ani upoważniony, ani tym bardziej chętny do "plotkowania" o Weronice. Do czasu pytania wprost nie zamierza również przyznawać się do posiadania koperty, czy otrzymania czeku.
- Dunina naprawdę interesuje fakt szybkiego działania policji. Od morderstwa do rozmowy w hotelu mijają nie więcej jak 2 godziny. Więc jest to bardzo mało czasu na faktyczne morderstwo, jego odkrycie, wezwanie policji, ustalenie ostatnich klientów i ich odnalezienie w Warszawie... Chyba, ze już wcześniej (może od cmentarza?) "spadkobiercy Weroniki" byli śledzeni.
Co do dalszej akcji:
- gdyby inspektor podważał istnienie osobnika śledzącego Dunina - skieruje on policjanta do kelnera, z którym rozmawiał przy stoliku - aby potwierdził, że nieznana, niepasująca do lokalu osoba faktycznie się w nim znajdowała.
- Dunin będzie chciał porozmawiać z Cywińskim o "całej sprawie" - wstepnie niby się obaj zgodzili, ale sprawa zaczyna się komplikować.
- Dunin pod byle pretekstem (spacer, papierosy, etc) wyjdzie przed hotel i pokręci się w kółko. Próbując znaleźć obserwatora lub dać się zaczepić. Zakłada, ze mężczyzna może być w pobliżu i dalej go obserwować pomimo "ucieczki" z hotelowej restauracji... |