- Pani... - Kastus nie rezygnował.
Jedna stopa na chwilę zniknęła. Rozległo się mruczenie wypełnione czystym niezadowoleniem. Potem nagle wychynęła ręka, która przyciągnęła kapłana bliżej. A właściwie jego torbę. Druga dłoń zaczęła systematycznie przegrzebywać jej zawartość.
- Pani, to jest moja torba.
- Niemożliwe. To pewnie dlatego wisi na twoim ramieniu, hę? - takiej dawki ironii nie można było nie zauważyć.
-
Byłoby łatwiej, gdybyś pani powiedziała, czego szukasz...
Ręka przyciągnęła
Kastusa za fraki w dół. Gnomka chciała mieć twarz kapłana na wysokości swojej.
- Dobrze wiesz czego szukam! - warknęła -
Gdzie masz moją - pociągnęła nosem -
Aha! - okrzyk zwycięstwa wyrwał jej się, jakby wygrała masę kasy w pokera. Wyjęła z torby kapłana szklaną butelkę z płynem w kolorze bursztynu.
-
Czy myślisz pani, że to dobry pomysł? - mężczyzna chrząknął znacząco, patrząc w stronę przybyłych.
W tym czasie połowa zawartości znalazła się już w brzuchu kapłanki.
- Nie mendź. - zakorkowała buteleczkę i wrzuciła ją przez ramię na wóz. -
Klin działa najszybciej na kaca.
Zeskoczyła na ziemię. Przeciągnęła się.
Jej metr wysokości plasował ją na półce tych wysokich. Gnomów. Dziarskim krokiem podeszła do przybyłych.
-
Witam. Nazywam się Drucilla Maelstormknocker. Mówcie mi Dru. Mam nadzieję, że przynieśliście jakąś flaszkę, aby opić naszą przyszłą współpracę. - uśmiechnęła się promiennie.
Kastus westchnął.
- Bez tego ani rusz.