Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2009, 23:47   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Łaski bez - powiedział spokojnie, gdy ich 'niedoszły' zleceniodawca wytknął im chciwość, zachłanność i parę innych wad. - Ktoś inny bardziej mnie doceni - dodał.

Nie wyszedł z całą grupą.
Odczekał chwilę, a potem opuścił gościnne progi "Dalekiego Spojrzenia" i zanurkował w mrok. W zwodniczym świetle księżyca stał się jednym z wielu ledwo dostrzegalnych, bezszelestnych cieni.

Nie zatrzymywani przez nikogo dotarli w końcu do magazynu. I jego nader nietypowych, tymczasowych lokatorów.
Pierwsze wrażenie nie było zbyt korzystne.
Obiekt, który mieli przetransportować, był wielki, zaś Dru, kapłanka Gonda - wprost przeciwnie, Nie żeby Roger miał coś przeciwko istotom mniejszym od niego, i to znacznie. Nigdy nie oceniał nikogo według wzrostu. Ale... słyszał kiedyś, że im mniejsza waga, tym człowiek szybciej ulega wpływowi wypijanych trunków. A 'mówcie mi Dru' Drucilla chłonęła alkohol niczym gąbka.

- Roger Morgan - przedstawił się, idąc w ślady swych przyszłych towarzyszy podróży. Rozsiadł się w miarę wygodnie na stojącej nieco z boku skrzynce i w milczeniu przysłuchiwał się toczącej się dyskusji, w której najwięcej, i równocześnie najmniej, mówił elfi mag, Teu.

Przepiła nasze fundusze? - pomyślał, gdy o stół uderzyła nader cienka sakiewka. Nawet jeśli były tam same platynowe krążki, to i tak zawartość nie mogła starczyć na wiele.

Skąpi tacy, czy też test na inteligencję nam tu robią? - pomyślał.

Przez moment oderwał się od dyskusji, powracając wspomnieniami do spotkania z wysłannikiem Srebrnych Marchii, który namówił go na ten cały wątpliwej jakości, jak się okazało, interes.
Ciekawe, kto tamtemu poradził właśnie jogo osobę. On sam jakoś nie mógł sobie przypomnieć zasług poczynionych dla dobra Marchii. Chyba że komu opowiadała o nim Sindyl.
...zapisane złotymi zgłoskami w historii miasta...
Miał nadzieję, że do tego nie doszło. Tego by mu tylko brakowało. Wystarczyła mu w zupełności ballada o 'Czerwonej Oberży', którą ułożył jakis nawiedzony bard. Na szczęście w bohaterze tego, hm, utworu, trudno było rozpoznać Rogera.
A może to Malvin Draga podłożył mu świnię? Zdecydowanie nie pałał do niego sympatią... Może zamiast 'zaufany człowiek' usłyszał 'niebezpieczne zadanie' i znalazł sposób, by się odegrać.

Wrócił uwagą do dyskusji, która rozwijała się w najlepsze.
Przekupić strażników, przekupić portowców, zafundować sobie transport gryfów, wybrać się w podróż planem cieni...
Lawina pomysłów dość trudnych do realizacji z paru prostych powodów.
Wstał ze skrzynki, by przekonać się, jak prezentuje się stan kasy i, przy okazji, wybić niektórym z głowy pewne pomysły, gdy Castiel poinformował wszystkich o osobniku śledzącym budynek.
W zasadzie powinien iść wraz z Castielem zobaczyć, czy nie da się owego osobnika dopaść, ale z drugiej strony... Gdyby zbyt wiele osób nagle wybiegło z tego magazynu, mogłoby to zwrócić uwagę przechodniów. I nie tylko.

- Ten ktoś to mógł być każdy. Od szpiega począwszy, na złodzieju skończywszy - powiedział.

Rozejrzał się dokoła. W pomieszczeni, oprócz wozu z ciężką armatą, było tylko posłanie. I widać było od razu, że magazyn musiał stać pusty od dłuższego czasu.

Jako że Dru skupiła się opróżnianiem buteleczki, Morgan skupił uwagę na kapłanie.

- Od jak dawna jesteście w tym magazynie? - spytał. - Może ktoś zauważył tu ruch czy światło. Magazyn który stał długo pusto,a potem zaczęło się w nim coś dziać, zawsze przyciągnie czyjąś uwagę.

Kastus spojrzał na niego i rzekł:

- Będzie z siedem dni, jak tu tkwimy czekając na was.

Jakby to była nasza wina... - pomyślał Roger. - Coś chyba synchronizacja czasowa zawodzi.

- W jaki sposób tu dotarliście niezauważeni? - zadał kolejne pytanie.

Na to pytanie Kastus zareagował irytacją i machnięciem ręki w geście irytacji.

- Jacy tam niezauważeni. Już trzy razy ktoś wdepnął w glify strzeżenia którymi wraz panienką Dru zabezpieczyliśmy magazyn.

Roger wzniósł oczy do nieba. Trafiając wzrokiem na sufit pomieszczenia...

Kastus mówił:

- Świątynia w Waterdeep dużo zapłaciła, by wwiezioną armatę uznano za kolumnę do świątyni. Drugi raz tego nie zrobią.

Glify, gruba gotówka... Równie dobrze mogliby zapalić ognie sygnalizacyjne...

- Co prawda nie rozumiem, czemu wybraliście akurat środek miasta, a nie jakieś odludzie, ale trudno. Może, mimo wszystko - mówił dalej - ktoś z tych, co pomogli wam tu dotrzeć kłapnął... powiedział za dużo - poprawił się.

- Czy ktoś wam towarzyszył? Macie jakąś 'obstawę'?

Kastus odrzekł:

- No ba, ja jestem obstawą panienki Dru. Innej obstawy tu nie ma.

- Czyli odpada możliwość, że to ktoś od was z daleka dba o cały interes. Szkoda. Ale wniosek taki, że bez względu na goniące nas terminy trzeba stąd wybyć jak najszybciej.

Spojrzał na armatę i skrzywił się.

- Odkręcić parę kawałków,pomalować... prawie kolumna - zakpił. - Jakie wielkie objętościowo towary wywozi się z Waterdeep? - spytał.
 
Kerm jest offline