Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2006, 18:47   #1
Kulek
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
[Sesja] Oko Chorrolisa



~~~~

Tak jak każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, tak każda opowieść o bohaterach zaczyna się od spotkania. Ta historia także opowie najpierw jak nasi bohaterowie zostali towarzyszami, a później przyjaciółmi.
Opowieść ta zaczyna się na brukowanym trakcie, pochodzącym jeszcze sprzed Pogromu, wijącym się pomiędzy dekadenckim Vivane, miastem znienawidzonych Theran, wyrosłym na ruinach barsawiańskiej osady a Jerris, miastem rządzonym przez kupieckie cechy, rozkwitłym dzięki kontroli szlaku do Państwa-Miasta Iopos.
Między tymi trzema miastami zawsze kwitła ożywiona wymiana handlowa. Najbogatsi kupcy mogli pozwolić sobie na statki powietrzne, którymi transportowali drogie towary z wielką prędkością. Natomiast te gorsze towary, no i gorsi kupcy rzecz jasna musieli zadowolić się Starą Drogą.
A trzeba tu nadmienić że szlak ten zawsze cieszył się złą sławą. Otaczało go zielone piekło, stanowił bowiem niepisaną granicę między Zatrutym Lasem, na którym Pogrom odcisnął złowrogie piętno, a Dżunglą Liaj, której mieszkańcy byli dzicy i kwiożerczy. Tu Dawca Imion był najłatwiejszą zdobyczą.


~~~~

Kila "Pogromca", Gdzieś nad Górami Skolskimi

Na solidnym kamiennym pokładzie nie dało rady odczuć że znajduje się wysoko nad ziemią. Był stabilny, nawet mimo podmuchów wichru i manewrów.
Na dziobie stał dobrze zbudowany mężczyzna, wpatrujący się w dół, na niewidoczny zza chmur cel. Wiatr, zawsze obecny na tej wysokości targał jego jasnymi włosami.
- Panie, czy już ruszać? - Mężczyzna obrócił się, jego elfie, delikatne oblicze kontrastowało z silną sylwetką.
- Szykuj się. Wysadzimy cię kilka mil stąd. I pamiętaj, tym razem nie zawiedź. -
- Nigdy panie. Przenigdy. Moja wierność jest niezachwiana. -
- Oby tak było. Wiesz co się stanie gdy zawiedziesz. -

~~~~

Stara Droga, 2 dni drogi od Jerris

Krasnolud Keerim Obrotny spoglądał na swoją karawanę z grzbietu huttawy. - Nie tak źle - pomyślał - W tych okolicach ginęły karawany większe niż moja. - Wozy wypełnione były wszelakim dobrem, które mogło dostarczyć Vivane, osiągną dobrą cenę w Jerris. A jeszcze chwilę temu było gorąco... Sześciu ogrów wyskoczyło z gąszczu i zabiło jedno ze zwierząt ciągnących wóz. Czterech samców, dwie samice, wychudzeni i w brudnych łachmanach nie wyglądali już tak straszliwie, martwi na poboczu. Ale Keerim wiedział że zagrożenie było realne. Ogry były silnie związane z żywiołem ziemi i drewna. Zabicie ich było trudne, a ich prymitywnie wyglądające pałki wzmacniała magia samych ogrów. Niestety, magia ta ulotniła się wraz z życiem właścicieli.
No, ale właśnie po to wynajął ochronę. Pięciu doświadczonych wojowników, którzy nie potrafili nic innego, jak ochraniać karawany. Dziesiątka nowicjuszy. No i adepci. Byli młodzi i nieopierzeni, ale Keerim nauczył się ufać magii adeptów. Dlatego każdą z jego karawan ochraniało kilku z nich. Spojrzał na nich. Dziś dobrze się sprawili. Kiwnął im głową w niemym wyrazie aprobaty i oddalił się dopilnować, aby odciążono wóz, w którym zabrakło jednego zwierzęcia. Nie dalej niż za godzinę trzeba będzie ruszyć dalej.
Adepci stali nad ciałami ogrów. Smród był niemiłosierny. Jeden z ochroniarzy krzyknął do nich potrząsając łukiem.
- Dobra robota! Postawimy wam najlepsze piwo jakie mają w Jerris! -

 
Kulek jest offline