Ensis siedział z wyciągniętymi nogami na fotelu popijając wino.
Jego zielone oczy nie zdradzały żadnych emocji, jego twarz przecinała długa blizna, to było pierwsze co rzucało się w oczy, może i blizna był dziwny ale był też bezwzględnym zabójcą, był wiedźminem.
Pijąc wino z rosnącym zdumieniem słuchał wywodów człowieka o odległości do Novigradu oraz zerrikanki która mówiła że zajmie się czarodziejką.
Wzdrygnął się czując jak ktoś czyta jego myśli
-Mości czarodziejko byłabyś łaskawa i przestała czytać mi w myślach, bardzo tego nie lubię.
Ensis wstał i powiedział:
-Zerrikanko nie masz szans przeciwko czarodziejce, ja mam plan, mój znajomy alchemik Kentur może mi sprzedać jad okogłowa jest to jak zapewne wiecie jedna z niewielu trucizn na którą nie ma odtrutki.
Wiedźmin przerwał aby napić się wina.
-Proponuję zatruć sztylet i rzucić go jej w plecy, ma to w końcu wyglądać na morderstwo.
Blizna usiadł ponownie i zwilżył gardło łykiem wina. |